wtorek, 23 lipca 2013

Section 16.

   Ostatni dzień lipca okazał się pod względem pogody idealny na wspólne spacerowanie po mieście. Było ciepło i miło. Czyli mogłam przewidzieć, że dzisiaj będzie dużo ludzi na ulicach. Zwlokłam się z łóżka i poszłam ogarnąć się do łazienki. Ubrałam się i umalowałam, tu : nałożyłam podkład, tusz i błyszczyk, bo nadal nie używałam kredki. A włosy rozpuściłam.


   Wyszłam z hotelowego pokoiku, który już w sobotę miałam pożegnać. Dzisiaj jest czwartek i nie dostałam jeszcze żadnej informacji o pracy, rezerwacje na bilet mogę teoretycznie odwołać, więc mogłabym zostać, ale pytanie czy jeżeli dostanę pracę to zostanę. Miałam przecież porozmawiać z rodziną. No nic. Nie mam pracy, więc nie ma co gdybać. Zrezygnowałam ze śniadanie w "mojej" knajpce. W budce niedaleko kupiłam sok pomarańczowy i frytki i tak idąc przez pełne uliczki Londynu zjadałam swoje prowizoryczne śniadanie. Gdy już zjadłam i wypaliłam pierwszego tego dnia papierosa ruszyłam dalej. Około 12 zobaczyłam Sivę z Nareeshą spacerujących razem po ulicy. Jak oni słodko razem wyglądali.
-O Amelia. - Seev zobaczył mnie pierwszy, miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, więc nie widziałam po jego oczach czy ucieszył się na mój widok, ale uśmiechnął się.
-Hej. Fajnie was widzieć. - nawet się lekko uśmiechnęłam.
-Masz śliczna fryzurę. Jak zrobiłaś takie śliczne loki ? - zapytała Nareesha.
-Natura mnie takimi obdarzyła.
-Jaka farciara.
-Do niedawna uważałam je za przekleństwo.
-Niepotrzebnie. Są urocze.
-Właśnie dlatego. Nie pasowały do mojego wizerunku.
-Właśnie widzę, że się zmieniłaś. - powiedział Siva.
-No twoi koledzy dali mi do zrozumienia parę rzeczy. Ale to dobrze. Tak w ogóle to chciałam was przeprosić za piątek. To było bardzo chamskie. Staram się zmienić i na razie idę w dobrym kierunku.
-Nie ma sprawy. Może pochodzisz z nami po sklepach ? Chciałabym kupić sobie parę rzeczy i przyda mi się  zdanie kobiety. - zapytała Nareesha.
-Nie chcę wam przeszkadzać.
-Nie będziesz wcale przeszkadzała. Potowarzyszysz mi, bo Siva za pół godzinki musi zmykać, a w 30 minut to ja nawet nie zdążę niczego przymierzyć.
-Tak w zasadzie to za 20 minut muszę zmykać. - sprostował Siva.
-No to jeszcze lepiej. Chodź ze mną Am, proooszę. - zrobiła słodką minę i jak tu jej odmówić.
-No dobrze. - uśmiechnęłam się, tym razem szerzej.
-To wy dziewczyny już idźcie, a ja już pojadę. - powiedział Siva po czym pocałował Nareeshę.
-Pilnuj mi jej, żeby nie zrobiła debetu na karcie. - podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek, niemrawo się na to uśmiechnęłam i dodałam:
-Dobrze. - spuściłam wzrok.
-Widzę, że nie lubisz kontaktu cielesnego. - powiedziała dziewczyna, gdy już same ruszyłyśmy dalej.
-Uważam, że jest zbędny. Przynajmniej dla mnie.
-Nie każdy musi lubić takie rzeczy. I nawet cię rozumiem. - weszłyśmy do jednego butiku.
-To jesteś pierwszą osobą, która mnie rozumie. Lub przynajmniej tak myśli.
-Na pewno nie może być tak źle. Twoi rodzice na pewno też cię dobrze rozumieją. - dziewczyna przeglądała sukienki na wieszakach.
-Nie jestem tego pewna. Ta jest ładna. - ściągnęłam jedną sukienkę z wieszaka obok i pokazałam ją dziewczynie.
-Do twojej karnacji jest świetna, ale do mojej niekoniecznie. Za jasna dla mnie, ale ty przymierz. Na pewno będzie ślicznie na tobie wyglądała.
-Ja nie noszę takich rzeczy. - odwiesiłam ciuszek na wieszak.
-Najwyższa pora. Może skoro się zmieniasz to pora też odświeżyć garderobę ?
-Ale nie w sukienki.
-Przymierz. Nic ci się nie stanie. - podała mi sukienkę.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł.
-Nie każe ci jej kupować tylko przymierzyć. Co ci szkodzi ?
   Sukienka była ładna, ale jakoś perspektywa noszenia sukienki mnie nie przekonywała. Ja i sukienka ? To jak połączyć ogień z wodą. Niemożliwe, bo woda ugasi ogień. Dla świętego spokoju wzięłam sukienkę z rąk Nareeshy i poszłyśmy w kierunku przebieralni.
-Ja nawet się w to nie zmieszczę. - powiedziałam, gdy byłam w kabinie i przyglądałam się sukience.
-Ty ? Nie rozśmieszaj mnie nawet. Zakładaj, bo chcę cię w niej zobaczyć.
   No dobrze raz kozie śmierć. Rozebrałam się do bielizny i rozpięłam zamek sukienki i ją założyłam.
-Nareesha ? Zapniesz mi zamek do końca ? - wyjrzałam zza kabiny.
-No pewnie. - podeszła do mnie, a ja zabrałam włosy na jeden bok.
-I jak ? - zapytałam patrząc się w lustro naprzeciwko mnie.
-Bomba ! - Nar zaklaskała w dłonie.
-No co ty ? - spuściłam wzrok.
-Podnieś wzrok. Ta sukienka jest zrobiona specjalnie dla ciebie. Kupujemy !
-Nie ! - zaprotestowałam.
-Jak to nie ? Ty chyba sobie teraz żartujesz. Jak jej nie kupisz to ja to zrobię i ci ją na siłę zapakuję do torby, albo w nią cię ubiorę.
   Wypuściłam powietrze z płuc.
-Uznaje to jako zgodę. - dziewczyna się szeroko uśmiechnęła. - W takim razie przebierz się i idziemy do kasy.
   Zostałam sama w kabinie w niebieskiej sukience i z mętlikiem w głowie. Nareesha lubiła nosić sukienki, więc jakby nie patrzeć to znała się na tych rzeczach, więc skoro mówiła, że dobrze w niej wyglądałam to tak właśnie było. Ale z drugiej strony to byłam przeciwna kupowaniu sukienki, bo doskonale wiedziałam, że nie będę miała gdzie w niej pójść. Zdjęłam kreację i zawiesiłam ją na wieszaku, ubrałam się w własne ciuchy i wyszłam z przymierzalni.
-Co to za mina ? - zapytała.
-Nie jestem przekonana.
-Jeszcze mi podziękujesz. - uśmiechnęła się i poszłyśmy w stronę kasy, zapłaciłam za sukienkę i z jednym łupem wyszłyśmy z butiku.
-Wiem, gdzie mogę znaleźć sukienkę dla mnie. To niedaleko. Przejdziemy się, co ty na to ? - zapytała.
-Jestem za.
   Szłyśmy ulicami w nieznanym mi kierunku, ale po stanowczości Nareeshy byłam pewna, że się nie zgubimy. Po licznym skręcaniu i przechodzeniu przez jezdnie doszłyśmy do dużego butiku, w którym było chyba wszystko. I tam właśnie weszłyśmy.
-Może wpadniesz jutro do mnie i Sivy ? - zapytała Nar przeglądając wieszaki z sukienkami.
-Ale po co ?
-Twój ostatni dzień w stolicy Wielkiej Brytanii, nie sądzisz, że trzeba go jakoś szczególnie zapamiętać, opić ?
-To nie dla mnie. Nie lubię jakiś tam imprez pożegnalnych. Znikam niepostrzeżenie. Przez nikogo niezauważona. Taka jestem.
-Nie pożegnasz się z nami ? - przerwała szukanie tej idealnej kiecki.
-Nie widzę sensu w żegnaniu się. Przecież prawdopodobieństwo, że się kiedyś spotkamy jest równe zeru.
-Skąd ta pewność ?
-Bo to była tylko wycieczka. Nie początek nowego życia.
-Może wrócisz ? Może tutaj odnajdziesz sens prawdziwego życia ?
-Problem w tym, że ja sama nie wiem co chcę. - wróciłam do oglądania zawartości wieszaków i Nareesha również.
-Co masz takiego ważnego w Polsce ? - drążyła temat.
-Rodzinę.
-Ale oprócz tego.
   Zastanawiałam się chwilę.
-No nic. - przyznałam. - Mieszkanie. - dodałam po chwili.
-Tutaj też możesz mieć mieszkanie, nawet dom. Przyjaciół już masz tutaj, tam tego nie masz. Z rodziną możesz się regularnie widywać, raz ty u nich, za drugim razem oni u ciebie.
-Przyjaźń.
-Pojęcie ci nieznane ?
-Nigdy nie miałam szczerego przyjaciela. Takiego od serca.
-Odpowiedź sobie na pewne pytanie. Dlaczego ich nie miałaś ? - spojrzała na mnie i odeszła do innego wieszaka.
-Bo nie chciałam ? Bo ich nie szukałam. Bo ludzie zawsze mnie wykorzystują. Bo nie można im zaufać. Bo ludzie z mojego otoczenia byli świetnymi aktorami i wmawiali mi, że są kimś innym. Bo mój były chłopak mi nie pozwalał. Bo byłam zaślepiona przez inne rzeczy. Miałam innych przyjaciół, na których mogłam polegać. - miałam na myśli dragi i butelkę taniego wina, ale nie chciałam tego wypowiadać na głos.
-A mi się wydaje, że to się kryło w środku. - uderzyła mnie palcem parę razy w ramię. - Czujesz, że ich nie potrzebujesz, bo zastanawiasz się jak ktoś mógłby cię polubić za to jaka jesteś. Myślisz, że jesteś gorsza od każdej innej osoby. A prawda jest taka, że jesteś najsilniejszą osoba jaką spotkałam w życiu i mieć cię przy boku to prawdziwy skarb. Sama nie postrzegasz siebie jako oszlifowany diament, ale ty nim jesteś. Mimo tego co przeszłaś w życiu, mimo tych niepowodzeń i mimo tego, że żałujesz tego co robiłaś jesteś silna. Dopuść do siebie tylko myśl, że jesteś lepsza od innych. Bo jesteś. - dziewczyna spojrzała mi głęboko w oczy po czym odeszła do przymierzalni z nową zdobyczą.
   Jeszcze nigdy nie usłyszałam tak ciepłych słów o swojej osobie. Pewnie coś w tym jest. Wyszłyśmy z butiku z dwiema sukienkami dla Nar, a później poszłyśmy na obiad. Nareesha była dla mnie kimś w rodzaju matki, starszej siostry i . . . chyba przyjaciółki, najlepszej. Znała się na życiu i dawała bardzo dobre rady, mówiła mądrze i z przekazem. Nie klepała językiem na prawo i lewo byle by mówić. Była moją kartą na lepsze jutro. A jutro jest pierwszy dzień sierpnia. Pierwszy dzień nowego, lepszego życia i ostatni w Londynie. Było mi trochę smutno. Bilet zarezerwowany na 10 rano w sobotę. Przeżyjmy ten piątek i zwijajmy się do domu. Zasnęłam z myślą, że to ostatnie chwile w stolicy.


Siemaneczko ! O Jezu ! Kopnął mnie wielki zaszczyt bycia w zakładkach na blogu San, wieeeelkie dzięki ; ** Widzę, że przeżywacie wyjazd Amelki gorzej niż ona. ; D Keep calm. Zobaczymy się w piątek ; )

5 komentarzy:

  1. Jej jak wzruszający rozdział.
    Nareesha - miło,że w końcu uświadomiła dziewczynie prawdę i mam nadzieję, że Amelia jakoś przemyśli sobie dzięki temu wszystko.

    Czekam z wielką niecierpliwością na next, bo tak mnie to poruszyło, że nie wiem czy wytrzymam do kolejnego rozdziału. :*

    Pozdrawiam serdecznie i przesyłam całusy :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, Faktycznie mądra ta Nareesha ^^ I powiedziała Amelii całą prawdę o niej ;)
    Dobrze, że dziewczyna chce się zmienic, na lepsze i w końcu mieć przyjaciół. Bo bez nich to trochę ciężko...
    Ale wszystko idzie w dobrym kierunku i dalej mam nadzieje, że zostanie tu i nie wróci do Polski ;)
    Do piątku! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jołson Księżniczko ;) !
    jeeeeejć jak się ciesze ze jesteś zadowolona z zagoszczenia w moich zakładkach ;) bo fakt.- wybredna to ja jestem i jak zauwazylas niewiele blogow mam w Me gusta, ale Ty jesteś :*. Mam nadzieje ze dzięki temu przyczynie się do większej popularności Twojego bloga i ze więcej osob zacznie go czytac ;).
    ooo Słodziakuu co ja paczę ... rozmowa z Nareeshą dala do myslenia. Wgl mądrą dziewczynę ma ten Siva, oj mądrą ;) ^^. I cos czuje ze Amelia nawroci się ;)^^.eeeeee no jasne ze przezywam wyjazd Am do Polski, bo kurdę nie na rączkę to jest ;/ . ale wiem ze Ty sprytna bestia już cos wymyslilas i będzie cacy, ze tak to ujmę xD.

    także ten tego.
    Siemson do piąteczku ;*

    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuper rozdzialik!
    Wgl, jak każdy do tej pory ;D
    To kiedy next? Bo już się nie mogę doczekać >.<

    OdpowiedzUsuń