-Widzę, że dzisiaj znowu popijemy ? - w drzwiach stał Max.
-Ale tym razem wrócę na noc do hotelu. - powiedziałam wchodząc.
No tak. Zawsze rzucę czymś nieodpowiednim. Taki charakter cóż poradzić.
-Nie to chciałam powiedzieć.
-Właśnie to. Słuchaj nie chcę żebyś przez to co się wydarzyło czuła się gorsza.
-Mogę ci zadać pytanie ? - przerwałam mu.
-Tak. - powiedział lekko zbity z tropu.
-Czy ty coś do mnie czujesz ?
Widać było, że na początku zmąciłam jego spokój, ale później zastanawiał się czy powiedzieć prawdę.
-Tylko szczerze. - uprzedziłam.
-Nie. - powiedział i czekał na moją reakcję.
-Dzięki Bogu. - kamień spadł mi z serca.
-Przyjaciele ? - podał mi dłoń, a ja ochoczo ją uścisnęłam.
-Mieć takiego przyjaciela to skarb. To co pijemy za nową znajomość ? - podniosłam na wysokość oczy butelkę whisky.
-Pewnie.
Weszliśmy do przytulnej, ale i skromnej i małej jadalni połączonej z troszkę większą kuchnia. To mieszkanie różniło się zasadniczo od lokum Tom'a. To było urządzone tak, by czuć się tu jak u siebie i nie było tak ogromne jak nowocześnie urządzone mieszkanie jego kolegi. Kuchnia z jadalnią, dwie sypialnie, salon i łazienka z prysznicem i wanną. Ilość pokoi i fakt, że w łazience jest i prysznic i wanna przypomniał mi o moim własnym mieszkanku po dziadkach, w którym mieszkałam od ponad roku. Chciałam się usamodzielnić i po śmierci dziadków rodzice pozwolili mi je zająć. To był mój azyl, moja skrytka od całego hałasu wielkiego świata. Mój raj na ziemi. Max przyniósł dwie szklanki do whisky i nalał do nich alkoholu.
-Co cię trapi ? - zapytał po wypiciu zawartości.
-Świat. - zdjęłam czapkę i zaczęłam się nią bawić. - Opowiedz mi o swoim życiu miłosnym.
Zaskoczyłam go tym pytaniem, ale wcale się nie dziwię. Sama siebie zaskoczyłam, że powiedziałam to tak spokojnie. Nastała nieprzyjemna cisza i nikt nie chciał jej przerwać.
-Była jedna dziewczyna, którą kochałem całym sercem. Miała na imię Michelle. Spotykaliśmy się już od prawie roku i postanowiłem utrwalić nas związek w pewnym sensie. Oświadczyłem się jej i nawet planowaliśmy ślub. Niestety do niego nie doszło, bo w lipcu zeszłego roku zerwaliśmy ze sobą. Ciężko to przezywałem, bo to ona zerwała ze mną. A ja ją naprawdę kochałem, ale świat toczy się dalej, więc trzeba było się zebrać i zalałem swoje smutki w alkoholu. Boję się teraz zaangażować od tamtej pory nie spotkałem tej jedynej.
-Znajdziesz. Na pewno. - powiedziałam i opróżniłam swoja szklankę.
-Dlaczego się o to spytałaś ?
-Kelsey wróciła do Tom'a. - palnęłam.
-Gadasz ?
-Nom. Byłam świadkiem epickiego powrotu.
-To dobrze. Zawsze do siebie wracają.
-Z nimi to też dziwnie. Zrywają ze sobą i wracają. Raczej bym powiedziała, że są najlepszymi przyjaciółmi.
-Bo są tylko takimi nierozerwalnymi i śpiącymi ze sobą. - Max podniósł szklankę, by po chwili mogła zawisnąć w powietrzu.
Refleksja, zdał sobie sprawę jak to zabrzmiało i spojrzał na mnie. Ja tylko podniosłam szklankę do góry i stuknęłam nią o szklankę chłopaka.
-Za przyjaźń. W różnym tego słowa znaczeniu. - wypiliśmy zawartość naczynia.
Dalsza część popołudnia minęła przy piciu i gadaniu o tak w zasadzie wszystkim tylko nie o mnie. Tak było zdecydowanie lepiej. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu.
-O cholera. Zasiedziałam się. Będę zmykała. - wypiłam tylko parę szklanek alkoholu i nie czułam się pijana, Max również.
-Może cię odprowadzę ?
-Jak chcesz. - założyłam bluzę i nałożyłam czapkę na głowę.
-W taki razie założę tylko kurtkę i możemy iść.
Wyszliśmy z mieszkania Łysego i ruszyliśmy w kierunku mojego hotelu.
-A przyjedziesz jeszcze kiedyś do Londynu ? - zapytał.
-Poinformuje cię o tym.
-A gdybyś teraz mogła zdecydować ?
-Nie wiem. Ani tutaj, ani w Polsce nie czuję się przywiązana do tego miejsca. Pojadę do domu i zacznę nadrabiać zaległości w byciu córką. Nie wiem co los mi zgotuje na przyszłość.
-Jak by coś to pamiętaj, że u mnie w mieszkaniu są dwie sypialnie i jak coś to cię przygarnę do siebie. Po co miałabyś mieszkać w hotelu ?
-A może wtedy przyjadę tutaj na stałe ?
-W takim razie mieszkając u mnie znajdziemy ci mieszkanie i git.
-Okey. Jak bym miała w planach przyjazd tutaj to dam ci znać.
-Pewnie. Skype, twitter, e-mail. Cokolwiek. Numer telefonu też masz.
-No spoko. Dzięki za odprowadzkę. - zatrzymaliśmy się pod hotelem.
-Nie ma za co. Do zobaczenia. - Max mnie przytulił i weszłam do środka.
Zamykając za sobą drzwi pokoju zaczęłam myśleć o swojej przyszłości, a to nowość. Gdybym w Polsce spieprzyła sprawę mogłam wrócić tutaj i nie zostałabym pod mostem. Miło, że jednak ktoś chcę mi pomóc i taką pomoc akceptuję, ale nie lubię się narzucać. Jestem z tych niezależnych, dlatego mam własne mieszkanie, które opłacam razem z rodzicami. Zawsze dorzucam się do rachunków, bo nie lubię dostawać czegoś na tacy. Nic nie ma w życiu za darmo, a skoro jest to jest przy tym z pewnością jakiś haczyk. Tego nauczyło mnie życie i tego nie zmienię. Szanse pójścia na studia zaprzepaściłam, moje wyniki matury nie były zbytnio powalające, ale czy ja kiedyś chciałam znaleźć się na uczelni z notatkami ? Nie sądzę, więc przynajmniej to miałam z głowy. To jest jedna z tych decyzji, które muszę podjąć ja i moi rodzice się do niej przystosują. Wybrałam taką drogę i wcale jej nie żałuje. Za dwa dni w piątek miał być pierwszy dzień sierpnia. Miesiąc, który z całego roku lubiłam najbardziej, który spędzę na odnawianiu relacji rodzinnych. Czy podołam temu zadaniu ? Czy zostanę wysłuchana i zaakceptowana ? To się okaże. Wzięłam prysznic i przebrałam się w moją przydużą koszulkę do spania. Niedawno tu przyleciałam, a już zaraz będę musiała się pakować. Ironia losu. Zasnęłam.
Hej ! Za te siedem komentarzy dzień po dodaniu rozdziału dodaje kolejny dzisiaj. Aż taką motywację mi tym daliście ; P Co do tego momentu z blondynkami to ja oczywiście nic do nich nie mam. Sama urodziłam się blondynką, ale do tego czasu mój kolor kłaczków się zmienił ; P Napisałam ten moment z blondynkami, bo nieraz sama nie wiem co chcę i siebie nie rozumiem. ; D 5 z historii ?! Alejandra zazdroszczę ; ) Nie przesadzajcie, aż tak świetnie to nie piszę ; P Każdy piszę tak jak lubi. Ale oczywiście nie bierzcie sobie wszystkiego co piszę do serca. Zobaczymy się w poniedziałek, wtorek ; **
Jejku ale fajnie, że dodałaś dziś! :)
OdpowiedzUsuńfajny jest :)
Ojejciu juz musi wracac?
OdpowiedzUsuńAle za to milo, ze w razie czego bedzie miala pozniej na kogo liczyc w Anglii :)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na szybki next :*
Jołson ! :*
OdpowiedzUsuńo kurdę kurdę kurdę. nieeeeee. niech ona w mordeczkę nie wyjezdza no ! ;/
już tu się dogaduje calkiem dobrze z Maxiorkiem i ma wracac ?! kieerrrrwaaaa noooo ^^
zdolowalam się w tymze momencie ;/. ja nie wiem co Ty wymylisz, ale mam nadzieje ze będzie to cos zaskakującego i miłego, if u know what I mean, Baby ;D ...
do następnego Ziomuś ;*
PS dodaję tegoż oto bloga do swojej zacnej zakładki na wantedowe-story.blogspot.com ME GUSTA :) ^^
Usuń;*
o mateczko niech ona nie wyjeżdża z tego Londynu!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział:D
BŁAGAM CIĘ NA KOLANACH, NIECH ONA NIE WYJEŻDŻA Z LONDYNU!!! :((((( JUŻ JEST TAK DOBRZE, ALE JAK ZNAM CIEBIE TO JESZCZE MOGĘ LICZYĆ NA ZWROT AKCJI ;D WENY! <3
OdpowiedzUsuńJa dziś tak skromnie ;P
OdpowiedzUsuńRozdział jest mega mega fajny i czekam na więcej! ;3
Dla wzmocnienia WENY buziaki ;**
Ja jakoś nie wierzę w spokojny powrót do kraju i jakieś tam sratata, sielankowe życie z rodzinką..
OdpowiedzUsuńMoże gdybyś to nie była ty, tak by się stało, ale jak znam ciebie, to jeszcze będzie się duuuużo działo, więc nie żałuję, że wyjeżdża =)
Trzymaj się ;***