sobota, 13 lipca 2013

Section 12.

   Z nowymi zdobyczami wróciłam do pokoju i zajęłam się przygotowaniami do wieczoru. Prysznic i makijaż. Podkład, puder, kredka, tusz, sztuczne rzęsy, cienie na powiekach i krwistoczerwona szminka. Włosy na prostownicę i lakier do włosów. Czas na strój.


   Nie, nie idę na pogrzeb. Czerń nie jest zarezerwowana tylko na pogrzeby, na imprezę również się nadaje, tak jak tym razem. Okularki schowałam do torebki i czekałam na Max'a. Gdy zapinałam buty zadzwonił telefon hotelowy.
-Słucham ?
-Przyszedł do pani pan Max.
-Już idę. - nie pozwoliłam jej dokończyć i szybko odłożyłam słuchawkę, wzięłam kurtkę z łóżka i pędem na dół.
   Jezu jak ja dawno nie nosiłam obcasów, były troszkę uciążliwe, ale w nich od razu czułam się pewniej. Zeszłam najszybciej jak mogłam, czyli wcale nie szybko. W holu stał Max i recepcjonistka ze wzrokiem wpatrzonym we mnie. No tak zapomniałam, że obcasy robią hałas. Jak zobaczyłam ich wzrok wbity we mnie od razu obciągnęłam spódniczkę do dołu, ale i tak nic mi to nie dało.
-Ślicznie pani wygląda. - powiedziała recepcjonistka kiedy podałam jej klucze.
-Dziękuje.
-Miłej zabawy. - powiedziała, a my wyszliśmy.
-Tom i Jay pojechali druga taksówką i czekają na nas już w klubie.
-Jay ?
-Loczek.
-Ach. Nie mogę zapamiętać.
-Zauważyliśmy.
-Śmieszne.
-Tak w ogóle to bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz.
-Jak nie ja, co ?
-No na co dzień widzę cię w innych stylizacjach.
-To jest taka nietypowa.
-Okazja też jest nietypowa.
-Nie ma żadnej okazji. Chcę się zabawić.
-Ja to widzę inaczej.
-Jak ?
-Między nami nie ma żadnego spięcia.
-To też.
-To jest moja okazja i może jeszcze jest to jakaś odskocznia po pracy.
-Ja tego nie mogę powiedzieć.
-Leń.
-Nie leń tylko urlopowiczka, jak już.
-Farciara.
-To też. - zatrzymaliśmy się przed jakimś klubem, wyszliśmy z taksówki.
   Stałam przed mega wypasionym klubem, przed wejściem stało dwóch goryli i mimo, że miałam szpilki to i tak czułam się przy nich jak ziarnko piasku, gdy weszliśmy ogłuszyły mnie decybele muzyki i ściął mnie z nóg smród alkoholu, ale dzięki pomocnej dłoni Max'a podołałam zadaniu i doszliśmy do stolika, w którym siedzieli już chłopaki.
-Cześć ! - próbowałam przekrzyczeć hałas panujący naokoło i zdjęłam kurtkę.
-Hej! Nareszcie jesteście. - powiedział Jay.
-Mega wyglądasz Amelia. - Tom.
-Dziękuję, wy też nie najgorzej.
-Czy mi się wydaje czy ty masz poczucie humoru ? - znowu Tom.
-Poczekaj aż się upiję.
-Uśmiechniesz się ? - tym razem Max.
-Bardzo prawdopodobne, nawet mogę się śmiać.
-Ej to czemu nie wzięliśmy cię wcześniej na jakąś imprezę ?
-Nie wiem. - poruszyłam ramionami i kelner przyniósł nam kolorowe drinki.
-To co ? Na rozluźnienie ? - Tom.
-Wasze zdrowie. - powiedziałam, podniosłam szklankę i wypiłam duszkiem.
   Jakie to było okropne, ale i zarazem pyszne. Wszystkim wykrzywiło twarze w największym grymasie, ale najbardziej chyba Jay'owi.


-Ale daje. - powiedział.
-Ja chcę jeszcze ! - powiedziałam.
-Spokojnie, mamy czas do północy.
-W takim razie pijemy na druga nóżkę. - zawołałam kelnera i ten przyniósł nam drinki, ale tym razem na trzy kolejki.
-Za co pijemy ? - powiedział Jay podnosząc do góry swój napój.
-Za wspólne spotkanie i dobrą zabawę. - powiedział Tom.
   Kolejna rundka i kolejne grymasy na naszych twarzach.
-Dobry Jezu ! Jak to kopie. - powiedziałam.
-Daje po przewodach. - Max.
-Tak bez zagryski to nie przejdzie. - powiedział Tom i zawołał kelnera by ten przyniósł jakieś przystawki.
-A gdzie Kelsey ? - zapytałam Tom'a.
-Jeszcze się nie pogodziliśmy.
-Zapomniałam, że się przeze mnie pokłóciliście.
-Nie przez ciebie.
-Nie wcale. To dlaczego jej tu nie ma ?
-No dobra, przez ciebie.
-Nie powinieneś być tu ze mną. 
-Wiem, ale wolę dobrą zabawę. I tak pewnie do siebie za jakiś czas wrócimy.
-A jak nie ? - kelner przyniósł jedzonko.
-To trudno. Życie toczy się dalej.
-Można i tak. Więc pijemy za miłość, która jest tak trudna, że tylko nieliczni potrafią ją okiełznać. 
-Zdrowie. - Max.
   Napój palił mój przewód pokarmowy, ale nie mogłam oprzeć się smaku alkoholu. 
-Muszę częściej wybierać się z wami na wieczorne wypady do klubów. - powiedziałam jedząc limonkę.
-Zapraszamy. Jesteśmy otwarci na picie o każdej porze dnia i nocy - Jay.
-Coś mi się wydaję, że was polubię.
-Zdążysz nas pokochać. - powiedział Max.
-Ale, że was wszystkich ?
-No, a jak ? My jesteśmy tacy zajebiści.
-Tom jaki skromny. 
-Ja tylko taki jestem. 
   Kolejna kolejka i opróżniliśmy wszystkie naczynia. 
-Kto ze mną zatańczy ? - zapytałam lekko wcięta.
-Ja. - z siedzenia poderwał się Jay.
-To ja idę zamówić nam coś mocniejszego. - Tom.
-A ja idę do kibelka. - odezwał się Max.
   Rozeszliśmy się w różne strony. Znaleźliśmy miejsce na parkiecie i zaczęliśmy tańczyć. Jak ja dawno się tak dobrze nie bawiłam. Myliłam już znaczenia niektórych wyrazów, ale świetnie tańczyło mi się z Jay'em. Po około trzech piosenkach wróciliśmy do stolika.
-Gdzie Tom ? - zapytał Jay.
-Wywija z tą panną na parkiecie. - Max pokazał miejsce, w którym Tom tańczył z jakąś małolatą.
-Przecież ona nie jest pełnoletnia ! - powiedziałam.
-A no nie jest, ale jakoś tu trafiła. 
-To za Tom'a chłopcy. - podniosłam kieliszek i szybko opróżniłam, tym razem musiałam zapić sokiem.
-Kuźwa co to jest ?! - zapytał Jay.
-Tom zamawiał. - powiedział Max.
-Ale to dobre !
-Amelia nam się rozkręca. - Jay się roześmiał.
-A co mam siedzieć pod miotłą ?
-Czy ty się przed chwilą uśmiechnęłaś ? - zapytał Max nie kryjąc zadowolenia.
-Być może, nie wiem. Jestem już lekko wcięta.
-Impreza dopiero się zaczyna.
-I niech szybko się nie kończy ! Wasze zdrowie !
-W takim tempie to my się upijemy do 22. - powiedział Max po wypiciu alkoholu.
-A co będziesz sobie żałował ? Czeka na ciebie w domu żona z dziećmi ? - zapytałam.
-No nie.
-To co się przejmujesz ? Pijemy !
   Po chwili dotarł do nas podchmielony Tom, wypił parę kolejek i zniknął w tłumie spoconych osób na parkiecie. Zatańczyłam jeszcze parę razy z Jay'em i nawet udało mi się ( po paru głębszych ) namówić Max'a do wysiłku fizycznego. Ledwo kontaktowałam, gdy do stolika po godzinnej nieobecności wrócił Tom.
-Co ty taki wygnieciony ? - zapytał Jay nalewając nam alkohol, bo kelner stwierdził, że nie chcę mu się do nas ciągle przychodzić.
-Siedem minut w niebie, stary. - dosiadł się poprawiając strój.
-Z tą małolatą ? Ile ona ma lat ? - znowu Jay.
-A ja wiem ? Było fajnie.
-Masz dziewczynę. - stwierdziłam.
-Aktualnie nie mam. Zmieniłem status na facebooku na "To skomplikowane". - Tom wypił dwa pod rząd.
-Żebyś go jeszcze miał. - Max się zaśmiał.
-O to chodzi. Gramy w butelkę ? - powiedział Tom widząc jak Jay wylewa ostatki alkoholu do buzi.
-Dawaj. - Max był bardzo chętny.
-Ale jest nas tylko czworo. - mogłam jeszcze liczyć.
-Będzie ciekawie. Ale gramy na buzi buzi. 
-Tom zwariował ! - zaśmiałam się. - Ale wchodzę w to. Muszę zobaczyć gejowski pocałunek.
-Amelia się śmieję ! Musimy grać w butelkę. - dodał Max.
-Określmy zasady. - powiedziałam.
-Okey. Całujemy tego na kogo trafimy nie ma zmiłuj się. Każdy gra. - Tom.
-Z języczkiem. - dodałam, żeby nie było niejasności. 
-To kto pierwszy kręci ? - zapytał Tom i wszyscy spojrzeli na mnie.
-Ale dlaczego ja pierwsza ?
-Bo jesteś naszym rodzynkiem. - powiedział Jay.
-Okey. Bakalie kręcę. - pierwsze kręcenie wskazało mnie, następne również. - To nie jest śmieszne.
-Patrz jak robią to profesjonaliści. - Tom zabrał mi butelkę i zakręcił, wypadło na dziewczynę, która akurat podeszła do stolika.
-Gorzko ! - wydarłam się i Tom ją pocałował.
   Przyznam, że dziewczyna była zdezorientowana, ale również pijana, więc Tom znowu zniknął na czas nieokreślony.
-Czyli wstrzymujemy grę ? - zapytałam.
-Dlaczego ? - zapytał Jay nalewając kolejkę.
-Zasada była taka, że gra każdy, a nie ma z nami Tom'a.
-Uwierz mi. Tam gdzie jest na pewno gra. - powiedział Max i podał mi kieliszek.
-Za poniedziałki ! Których nienawidzę. - powiedziałam i opróżniłam kieliszek.
   Nie było Tom'a więc zabrałam Max'a, bo Jay nadawał się już do wycierania podłogi i zaczęliśmy tańczyć na parkiecie.
-Jay już się rozluźnił. - powiedziałam.
-Jakby nie patrzeć on lał sobie do gardła najwięcej z nas.
-Spragniony był. - za plecami Max'a zobaczyłam Tom'a. - Tom wrócił do stolika, chodźmy. - złapałam chłopaka za rękę i zaprowadziłam go do stolika.
-I jak tam Tom ? - zapytałam go.
-Nagiąłem trochę zasady gry.
-Na swoja korzyść. - Jay się zaśmiał.
-Nie żałuje.
-Jeszcze. - powiedziałam. - To kto kręci ?
-Ja ! -Jay się ożywił.
   Zamachnął się i szyjka butelki wskazała Max'a.
-No chłopcy ! Z Tom'em na was liczymy. - zaśmiałam się.
   Jay przybliżył się do Max'a.
-Max masz takie piękne oczy. - przytulił się do Max'a i go pocałował w głowę.


-Miało być usta usta. - sprzeciwiłam się. - Łamiecie zasady.
-Kochanie nie denerwuj się tak. Nie chciałabyś tego widzieć. - Tom poklepał mnie po ramieniu. - Teraz ty Max.
   Max wziął butelkę i wypadło na . . . mnie. Spojrzałam na niego, a on na mnie.
-Tutaj już trzymacie się zasad. - uprzedził Tom.
-No właśnie. Gdybym trafił na Amelię to też mógłbym ją pocałować, a Max'a to już nie raz całowałem. - biadolił Jay.
   Max się do mnie przysunął. Jedną rękę oparł na oparciu tak, że nie miałam możliwości ucieczki i szybko przyssał się do moich ust. Z każdą sekundą pocałunek się pogłębiał i był coraz dzikszy. Nie wiem co by się dalej stało, ale usłyszeliśmy głos, który kazał nam już wychodzić z klubu i Max odsunął się ode mnie na parę milimetrów. Uśmiechnął się. Wyszliśmy z klubu. Tom wrócił z Jay'em do domu taksówką, a ja z Max'em. Byłam już nieźle wcięta tak jak również Max. Marzyłam o tym by położyć się do łóżka. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale gdy taksówka się zatrzymała to z niej wyszłam. Potykałam się na prostej drodze i Max mnie podpierał. Szliśmy i śmialiśmy się.
-Cii. Bo obudzimy sąsiadów. - powiedział Max otwierając drzwi, a ja oparłam się plecami o ścianę i zdejmowałam buty, ale szło mi to mozolnie, tak jak otwieranie drzwi Max'owi. - Kto to widział, żeby robić takie małe dziurki na klucz. 
-Za dużo wypiliśmy. - zaśmiałam się i udało nam się wejść do mieszkania.
-Ale było fajnie. - powiedział Max i zdjął marynarkę, rzuciłam buty w róg i odwiesiłam kurtkę na wieszak.
-To na czym skończyliśmy ? - Max przygniótł mnie do ściany i zaczął całować, nie opierałam się temu przyjemnemu uczuciu.
   Złapał mnie w pasie, a drugą dłonią objął moją szyję. Moje dłonie błądziły po jego plecach. Po chwili mnie podniósł i oplotłam swoje nogi na jego biodrach. Pocałunki stawały się coraz głębsze i namiętne. Z bijącymi szalenie sercami całowaliśmy się na korytarzu. Czując usta Max'a na mojej szyi moje serce biło na najwyższych obrotach. Zdjęłam chłopakowi koszulkę i rzuciłam na podłogę ten nie został dłużny i odpiął guziczki bluzki, które znajdowały się na karku i szybko pozbył się niepotrzebnej części garderoby. Złączeni w namiętnym pocałunku i emanujący podwyższoną temperaturą weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Szybko pozbyliśmy się dolnych części garderoby i w samej bieliźnie wylądowaliśmy na łóżku. Dłonie chłopaka delikatnie badały każdy skrawek mojego ciała, a moje paznokcie na jego plecach pozostawiały różowe ślady. Nasze oddechy  stawały się z każdą sekundą coraz szybsze i zaburzone. Gdy Max wycałował już każdy kawałek mojego prawie nagiego ciała wrócił do ust i tym razem wpiął się w nie tak, że myślałam, że odpłynę. Czułam w ustach smak alkoholu i nikotyny. Nasze gorące już ciała zbliżały się do siebie z każdym pocałunkiem, miałam wrażenie, że zaraz połączą się w jedno. Takie miałam marzenie i długo nie musiałam czekać. Teraz byliśmy jednością, a pocałunki były delikatniejsze i bardziej opiekuńcze. Przez chwilę poczułam nawet, że to jest mój pierwszy raz z osobą, która nie chcę mnie tylko wykorzystać, która mnie kocha. Lecz ta myśl wyleciała mi z głowy szybciej niż się pojawiła. Przecież nikt mnie nigdy nie pokocha. Byłam pijana, Max również. Nie wiedzieliśmy co robiliśmy, ale w tym momencie nie żałowałam tego co robiliśmy. Sumienie będzie mnie męczyć jutro. Teraz chcę cieszyć się chwilą, która została mi dana.




Hej ! To tak zacznę od końca :P W moim pierwszym blogu zostawiłam was z cieknącą ślinką ( mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli ), więc teraz postanowiłam troszkę przybarwić końcówkę. Początkowo tej końcówki nie było, ale raz kozie śmierć. Mam nadzieję, że nie zaszalałam i jest . . . w porządku. Następna sprawa to taka, że witam nowego pirata na statku - Caroline. bardzo mi miło, że to opowiadanie ci się podoba :P i mam nadzieję, że szybko ci się nie znudzi. I ostatnie to to, że jak zauważyłyście lub nie; nie ma uporczywej muzyczki w tle. Były z nią tylko kłopoty, bo blog się nie otwierał i na komputerach i na telefonach, więc po prostu ją usunęłam :P To do . . . poniedziałku, wtorku  ?? Nie żałujcie czasu na komentarze :D

7 komentarzy:

  1. przeczytałam i nie mogłam nie skomentować jak pisałam u siebie na wantedowych storach xd

    o boziuuu ! brak mi slow ! najbardziej boski Twój rozdzial ! <3
    woho jestem zachwycona i pod wrazeniem. może dlatego ze sama mam gloda na impreze a tu został on centralnie idealnie zaspokojony.
    ommm i noc z Maxem ^^ mrrrr...
    choć znając zycie Amelia będzie zalowala tego na drugi dzień i będzie go znowu zjezdzala i ucieknie zanim on się obudzi, ale mimo wszystko.
    waaarto bylooo ;D

    Do następnego wariacie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no ostrooo :D
    Amelia się nawet uśmiechnęła, co prawda pod wpływem alkoholu, no ale zawsze coś :p No i w ogóle ta gra w butelkę, pocałunek Max'a i Amelii, no i końcówka rozdziału... to sobie zaszaleli :D
    Mega pozytywny rozdział! :p
    Postać Amelii jest kurde mega intrygująca i ciekawa i kurcze lubie ją no, fajna z niej dziewczyna :D
    I oczywiście dziękuję za takie miłe powitanie tu, jest mi strasznie miło xD
    No to teraz czekam na kolejny rozdział! :)
    Weny życzę! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaką mocną głowę ma Amelia! :D Szczerze powiedziawszy to ona z chłopakami alkoholu sobie nie żałowała, a jeszcze jakoś kontaktowała. ^^ Pomysł z butelką był świetny, a te pocałunki Maxa z Amelią wywołały na mojej twarzy taki uśmiech, że do tej pory mi on nie schodzi. :) No, no, no. Max z Amelią spędzili bardzo owocną noc. ;P Rozdział boski! :) Zabieram się za czytanie pozostałych rozdziałów, bo na Twój blog natrafiłam dopiero dzisiaj! :) Weny Kochana i czekam na następny rozdział z niecierpliwością! :*

    Zapraszam do mnie: http://lifeisyourstory-thewanted.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. łohoho, nadrobiłam xd
    Ale się nachlali !
    jakby się dowiedziała Kalsey co Tom wyprawia to nigdy by do niego nie wróciła.
    A to, że Amalia poszła z Max'em do łózka - no cóż, może tego nie pożałuje..
    Czekam na nn. Napisz mi na tt jak będzie następny, okej ? Z góry dzięki !

    canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze to TOM TY DUPKU ! -.- Zamiast się godzic z Kelesy, to on dupy wyrywa i się pieprzy na lewo i prawo... eh :P
    Ale pocałunek z Max'em ;ooo i jeszcze ich wspolny raz <3 ojoj, rozpłynęłam się :D
    No i znów mnie zaskoczyłaś Ci powiem :D Bo Amelia tu taka wredotka a teraz z Maxem cieszy się chwilą ^^ uuu :D
    czekam na kolejny, Kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Eh em no CO TAK SŁABO?xD Ja widzę w tym tylko zabawę, dobrą zabawę ;D Myślałam, że tu naprawdę bedzie się działo, aż dym pójdzie xD Haha tylko żartuje, jest gites! Alkohol pomaga otwierać się na innych: Ameli na chłopaków i Max'a ... Tom'owi na małolaty :P Trochę za dosłownie wziął swoją kłótnie z Kels, bedzie żałował :/ Już ona da mu popalić!
    Do następnego! Trzymaj się obiema łapkami laska ;* *

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaskoczyłaś mnie, pozytywnie!
    A Amelia i Max... to po prostu CZAD! Nie pomyślałabym, że oni tak po prostu... Trafią do sypialni, tym mnie zaskoczyłaś <3 <3 <3
    A Tom... Cholera, małolat mu się zachciało!
    Ja pieprzę, mega zajebisty rozdział!
    Pa ;*****

    OdpowiedzUsuń