Nie, nie idę na pogrzeb. Czerń nie jest zarezerwowana tylko na pogrzeby, na imprezę również się nadaje, tak jak tym razem. Okularki schowałam do torebki i czekałam na Max'a. Gdy zapinałam buty zadzwonił telefon hotelowy.
-Słucham ?
-Przyszedł do pani pan Max.
-Już idę. - nie pozwoliłam jej dokończyć i szybko odłożyłam słuchawkę, wzięłam kurtkę z łóżka i pędem na dół.
Jezu jak ja dawno nie nosiłam obcasów, były troszkę uciążliwe, ale w nich od razu czułam się pewniej. Zeszłam najszybciej jak mogłam, czyli wcale nie szybko. W holu stał Max i recepcjonistka ze wzrokiem wpatrzonym we mnie. No tak zapomniałam, że obcasy robią hałas. Jak zobaczyłam ich wzrok wbity we mnie od razu obciągnęłam spódniczkę do dołu, ale i tak nic mi to nie dało.
-Ślicznie pani wygląda. - powiedziała recepcjonistka kiedy podałam jej klucze.-Dziękuje.
-Miłej zabawy. - powiedziała, a my wyszliśmy.
-Tom i Jay pojechali druga taksówką i czekają na nas już w klubie.
-Jay ?
-Loczek.
-Ach. Nie mogę zapamiętać.
-Zauważyliśmy.
-Śmieszne.
-Tak w ogóle to bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz.
-Jak nie ja, co ?
-No na co dzień widzę cię w innych stylizacjach.
-To jest taka nietypowa.
-Okazja też jest nietypowa.
-Nie ma żadnej okazji. Chcę się zabawić.
-Ja to widzę inaczej.
-Jak ?
-Między nami nie ma żadnego spięcia.
-To też.
-To jest moja okazja i może jeszcze jest to jakaś odskocznia po pracy.
-Ja tego nie mogę powiedzieć.
-Leń.
-Nie leń tylko urlopowiczka, jak już.
-Farciara.
-To też. - zatrzymaliśmy się przed jakimś klubem, wyszliśmy z taksówki.
Stałam przed mega wypasionym klubem, przed wejściem stało dwóch goryli i mimo, że miałam szpilki to i tak czułam się przy nich jak ziarnko piasku, gdy weszliśmy ogłuszyły mnie decybele muzyki i ściął mnie z nóg smród alkoholu, ale dzięki pomocnej dłoni Max'a podołałam zadaniu i doszliśmy do stolika, w którym siedzieli już chłopaki.
-Cześć ! - próbowałam przekrzyczeć hałas panujący naokoło i zdjęłam kurtkę.
-Hej! Nareszcie jesteście. - powiedział Jay.
-Mega wyglądasz Amelia. - Tom.
-Dziękuję, wy też nie najgorzej.
-Czy mi się wydaje czy ty masz poczucie humoru ? - znowu Tom.
-Poczekaj aż się upiję.
-Uśmiechniesz się ? - tym razem Max.
-Bardzo prawdopodobne, nawet mogę się śmiać.
-Ej to czemu nie wzięliśmy cię wcześniej na jakąś imprezę ?
-Nie wiem. - poruszyłam ramionami i kelner przyniósł nam kolorowe drinki.
-To co ? Na rozluźnienie ? - Tom.
-Wasze zdrowie. - powiedziałam, podniosłam szklankę i wypiłam duszkiem.
Jakie to było okropne, ale i zarazem pyszne. Wszystkim wykrzywiło twarze w największym grymasie, ale najbardziej chyba Jay'owi.
-Ale daje. - powiedział.
-Ja chcę jeszcze ! - powiedziałam.
-Spokojnie, mamy czas do północy.
-W takim razie pijemy na druga nóżkę. - zawołałam kelnera i ten przyniósł nam drinki, ale tym razem na trzy kolejki.
-Za co pijemy ? - powiedział Jay podnosząc do góry swój napój.
-Za wspólne spotkanie i dobrą zabawę. - powiedział Tom.
Kolejna rundka i kolejne grymasy na naszych twarzach.
-Dobry Jezu ! Jak to kopie. - powiedziałam.
-Daje po przewodach. - Max.
-Tak bez zagryski to nie przejdzie. - powiedział Tom i zawołał kelnera by ten przyniósł jakieś przystawki.
-A gdzie Kelsey ? - zapytałam Tom'a.
-Jeszcze się nie pogodziliśmy.
-Zapomniałam, że się przeze mnie pokłóciliście.
-Nie przez ciebie.
-Nie wcale. To dlaczego jej tu nie ma ?
-No dobra, przez ciebie.
-Nie powinieneś być tu ze mną.
-Wiem, ale wolę dobrą zabawę. I tak pewnie do siebie za jakiś czas wrócimy.
-A jak nie ? - kelner przyniósł jedzonko.
-To trudno. Życie toczy się dalej.
-Można i tak. Więc pijemy za miłość, która jest tak trudna, że tylko nieliczni potrafią ją okiełznać.
-Zdrowie. - Max.
Napój palił mój przewód pokarmowy, ale nie mogłam oprzeć się smaku alkoholu.
-Muszę częściej wybierać się z wami na wieczorne wypady do klubów. - powiedziałam jedząc limonkę.
-Zapraszamy. Jesteśmy otwarci na picie o każdej porze dnia i nocy - Jay.
-Coś mi się wydaję, że was polubię.
-Zdążysz nas pokochać. - powiedział Max.
-Ale, że was wszystkich ?
-No, a jak ? My jesteśmy tacy zajebiści.
-Tom jaki skromny.
-Ja tylko taki jestem.
Kolejna kolejka i opróżniliśmy wszystkie naczynia.
-Kto ze mną zatańczy ? - zapytałam lekko wcięta.
-Ja. - z siedzenia poderwał się Jay.
-To ja idę zamówić nam coś mocniejszego. - Tom.
-A ja idę do kibelka. - odezwał się Max.
Rozeszliśmy się w różne strony. Znaleźliśmy miejsce na parkiecie i zaczęliśmy tańczyć. Jak ja dawno się tak dobrze nie bawiłam. Myliłam już znaczenia niektórych wyrazów, ale świetnie tańczyło mi się z Jay'em. Po około trzech piosenkach wróciliśmy do stolika.
-Gdzie Tom ? - zapytał Jay.
-Wywija z tą panną na parkiecie. - Max pokazał miejsce, w którym Tom tańczył z jakąś małolatą.
-Przecież ona nie jest pełnoletnia ! - powiedziałam.
-A no nie jest, ale jakoś tu trafiła.
-To za Tom'a chłopcy. - podniosłam kieliszek i szybko opróżniłam, tym razem musiałam zapić sokiem.
-Kuźwa co to jest ?! - zapytał Jay.
-Tom zamawiał. - powiedział Max.
-Ale to dobre !
-Amelia nam się rozkręca. - Jay się roześmiał.
-A co mam siedzieć pod miotłą ?
-Czy ty się przed chwilą uśmiechnęłaś ? - zapytał Max nie kryjąc zadowolenia.
-Być może, nie wiem. Jestem już lekko wcięta.
-Impreza dopiero się zaczyna.
-I niech szybko się nie kończy ! Wasze zdrowie !
-W takim tempie to my się upijemy do 22. - powiedział Max po wypiciu alkoholu.
-A co będziesz sobie żałował ? Czeka na ciebie w domu żona z dziećmi ? - zapytałam.
-No nie.
-To co się przejmujesz ? Pijemy !
Po chwili dotarł do nas podchmielony Tom, wypił parę kolejek i zniknął w tłumie spoconych osób na parkiecie. Zatańczyłam jeszcze parę razy z Jay'em i nawet udało mi się ( po paru głębszych ) namówić Max'a do wysiłku fizycznego. Ledwo kontaktowałam, gdy do stolika po godzinnej nieobecności wrócił Tom.
-Co ty taki wygnieciony ? - zapytał Jay nalewając nam alkohol, bo kelner stwierdził, że nie chcę mu się do nas ciągle przychodzić.
-Siedem minut w niebie, stary. - dosiadł się poprawiając strój.
-Z tą małolatą ? Ile ona ma lat ? - znowu Jay.
-A ja wiem ? Było fajnie.
-Masz dziewczynę. - stwierdziłam.
-Aktualnie nie mam. Zmieniłem status na facebooku na "To skomplikowane". - Tom wypił dwa pod rząd.
-Żebyś go jeszcze miał. - Max się zaśmiał.
-O to chodzi. Gramy w butelkę ? - powiedział Tom widząc jak Jay wylewa ostatki alkoholu do buzi.
-Dawaj. - Max był bardzo chętny.
-Ale jest nas tylko czworo. - mogłam jeszcze liczyć.
-Będzie ciekawie. Ale gramy na buzi buzi.
-Tom zwariował ! - zaśmiałam się. - Ale wchodzę w to. Muszę zobaczyć gejowski pocałunek.
-Amelia się śmieję ! Musimy grać w butelkę. - dodał Max.
-Określmy zasady. - powiedziałam.
-Okey. Całujemy tego na kogo trafimy nie ma zmiłuj się. Każdy gra. - Tom.
-Z języczkiem. - dodałam, żeby nie było niejasności.
-To kto pierwszy kręci ? - zapytał Tom i wszyscy spojrzeli na mnie.
-Ale dlaczego ja pierwsza ?
-Bo jesteś naszym rodzynkiem. - powiedział Jay.
-Okey. Bakalie kręcę. - pierwsze kręcenie wskazało mnie, następne również. - To nie jest śmieszne.
-Patrz jak robią to profesjonaliści. - Tom zabrał mi butelkę i zakręcił, wypadło na dziewczynę, która akurat podeszła do stolika.
-Gorzko ! - wydarłam się i Tom ją pocałował.
Przyznam, że dziewczyna była zdezorientowana, ale również pijana, więc Tom znowu zniknął na czas nieokreślony.
-Czyli wstrzymujemy grę ? - zapytałam.
-Dlaczego ? - zapytał Jay nalewając kolejkę.
-Zasada była taka, że gra każdy, a nie ma z nami Tom'a.
-Uwierz mi. Tam gdzie jest na pewno gra. - powiedział Max i podał mi kieliszek.
-Za poniedziałki ! Których nienawidzę. - powiedziałam i opróżniłam kieliszek.
Nie było Tom'a więc zabrałam Max'a, bo Jay nadawał się już do wycierania podłogi i zaczęliśmy tańczyć na parkiecie.
-Jay już się rozluźnił. - powiedziałam.
-Jakby nie patrzeć on lał sobie do gardła najwięcej z nas.
-Spragniony był. - za plecami Max'a zobaczyłam Tom'a. - Tom wrócił do stolika, chodźmy. - złapałam chłopaka za rękę i zaprowadziłam go do stolika.
-I jak tam Tom ? - zapytałam go.
-Nagiąłem trochę zasady gry.
-Na swoja korzyść. - Jay się zaśmiał.
-Nie żałuje.
-Jeszcze. - powiedziałam. - To kto kręci ?
-Ja ! -Jay się ożywił.
Zamachnął się i szyjka butelki wskazała Max'a.
-No chłopcy ! Z Tom'em na was liczymy. - zaśmiałam się.
Jay przybliżył się do Max'a.
-Max masz takie piękne oczy. - przytulił się do Max'a i go pocałował w głowę.
-Miało być usta usta. - sprzeciwiłam się. - Łamiecie zasady.
-Kochanie nie denerwuj się tak. Nie chciałabyś tego widzieć. - Tom poklepał mnie po ramieniu. - Teraz ty Max.
Max wziął butelkę i wypadło na . . . mnie. Spojrzałam na niego, a on na mnie.
-Tutaj już trzymacie się zasad. - uprzedził Tom.
-No właśnie. Gdybym trafił na Amelię to też mógłbym ją pocałować, a Max'a to już nie raz całowałem. - biadolił Jay.
Max się do mnie przysunął. Jedną rękę oparł na oparciu tak, że nie miałam możliwości ucieczki i szybko przyssał się do moich ust. Z każdą sekundą pocałunek się pogłębiał i był coraz dzikszy. Nie wiem co by się dalej stało, ale usłyszeliśmy głos, który kazał nam już wychodzić z klubu i Max odsunął się ode mnie na parę milimetrów. Uśmiechnął się. Wyszliśmy z klubu. Tom wrócił z Jay'em do domu taksówką, a ja z Max'em. Byłam już nieźle wcięta tak jak również Max. Marzyłam o tym by położyć się do łóżka. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale gdy taksówka się zatrzymała to z niej wyszłam. Potykałam się na prostej drodze i Max mnie podpierał. Szliśmy i śmialiśmy się.
-Cii. Bo obudzimy sąsiadów. - powiedział Max otwierając drzwi, a ja oparłam się plecami o ścianę i zdejmowałam buty, ale szło mi to mozolnie, tak jak otwieranie drzwi Max'owi. - Kto to widział, żeby robić takie małe dziurki na klucz.
-Za dużo wypiliśmy. - zaśmiałam się i udało nam się wejść do mieszkania.
-Ale było fajnie. - powiedział Max i zdjął marynarkę, rzuciłam buty w róg i odwiesiłam kurtkę na wieszak.
-To na czym skończyliśmy ? - Max przygniótł mnie do ściany i zaczął całować, nie opierałam się temu przyjemnemu uczuciu.
Złapał mnie w pasie, a drugą dłonią objął moją szyję. Moje dłonie błądziły po jego plecach. Po chwili mnie podniósł i oplotłam swoje nogi na jego biodrach. Pocałunki stawały się coraz głębsze i namiętne. Z bijącymi szalenie sercami całowaliśmy się na korytarzu. Czując usta Max'a na mojej szyi moje serce biło na najwyższych obrotach. Zdjęłam chłopakowi koszulkę i rzuciłam na podłogę ten nie został dłużny i odpiął guziczki bluzki, które znajdowały się na karku i szybko pozbył się niepotrzebnej części garderoby. Złączeni w namiętnym pocałunku i emanujący podwyższoną temperaturą weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Szybko pozbyliśmy się dolnych części garderoby i w samej bieliźnie wylądowaliśmy na łóżku. Dłonie chłopaka delikatnie badały każdy skrawek mojego ciała, a moje paznokcie na jego plecach pozostawiały różowe ślady. Nasze oddechy stawały się z każdą sekundą coraz szybsze i zaburzone. Gdy Max wycałował już każdy kawałek mojego prawie nagiego ciała wrócił do ust i tym razem wpiął się w nie tak, że myślałam, że odpłynę. Czułam w ustach smak alkoholu i nikotyny. Nasze gorące już ciała zbliżały się do siebie z każdym pocałunkiem, miałam wrażenie, że zaraz połączą się w jedno. Takie miałam marzenie i długo nie musiałam czekać. Teraz byliśmy jednością, a pocałunki były delikatniejsze i bardziej opiekuńcze. Przez chwilę poczułam nawet, że to jest mój pierwszy raz z osobą, która nie chcę mnie tylko wykorzystać, która mnie kocha. Lecz ta myśl wyleciała mi z głowy szybciej niż się pojawiła. Przecież nikt mnie nigdy nie pokocha. Byłam pijana, Max również. Nie wiedzieliśmy co robiliśmy, ale w tym momencie nie żałowałam tego co robiliśmy. Sumienie będzie mnie męczyć jutro. Teraz chcę cieszyć się chwilą, która została mi dana.
Hej ! To tak zacznę od końca :P W moim pierwszym blogu zostawiłam was z cieknącą ślinką ( mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli ), więc teraz postanowiłam troszkę przybarwić końcówkę. Początkowo tej końcówki nie było, ale raz kozie śmierć. Mam nadzieję, że nie zaszalałam i jest . . . w porządku. Następna sprawa to taka, że witam nowego pirata na statku - Caroline. bardzo mi miło, że to opowiadanie ci się podoba :P i mam nadzieję, że szybko ci się nie znudzi. I ostatnie to to, że jak zauważyłyście lub nie; nie ma uporczywej muzyczki w tle. Były z nią tylko kłopoty, bo blog się nie otwierał i na komputerach i na telefonach, więc po prostu ją usunęłam :P To do . . . poniedziałku, wtorku ?? Nie żałujcie czasu na komentarze :D
przeczytałam i nie mogłam nie skomentować jak pisałam u siebie na wantedowych storach xd
OdpowiedzUsuńo boziuuu ! brak mi slow ! najbardziej boski Twój rozdzial ! <3
woho jestem zachwycona i pod wrazeniem. może dlatego ze sama mam gloda na impreze a tu został on centralnie idealnie zaspokojony.
ommm i noc z Maxem ^^ mrrrr...
choć znając zycie Amelia będzie zalowala tego na drugi dzień i będzie go znowu zjezdzala i ucieknie zanim on się obudzi, ale mimo wszystko.
waaarto bylooo ;D
Do następnego wariacie ;*
Nie no ostrooo :D
OdpowiedzUsuńAmelia się nawet uśmiechnęła, co prawda pod wpływem alkoholu, no ale zawsze coś :p No i w ogóle ta gra w butelkę, pocałunek Max'a i Amelii, no i końcówka rozdziału... to sobie zaszaleli :D
Mega pozytywny rozdział! :p
Postać Amelii jest kurde mega intrygująca i ciekawa i kurcze lubie ją no, fajna z niej dziewczyna :D
I oczywiście dziękuję za takie miłe powitanie tu, jest mi strasznie miło xD
No to teraz czekam na kolejny rozdział! :)
Weny życzę! :P
Jaką mocną głowę ma Amelia! :D Szczerze powiedziawszy to ona z chłopakami alkoholu sobie nie żałowała, a jeszcze jakoś kontaktowała. ^^ Pomysł z butelką był świetny, a te pocałunki Maxa z Amelią wywołały na mojej twarzy taki uśmiech, że do tej pory mi on nie schodzi. :) No, no, no. Max z Amelią spędzili bardzo owocną noc. ;P Rozdział boski! :) Zabieram się za czytanie pozostałych rozdziałów, bo na Twój blog natrafiłam dopiero dzisiaj! :) Weny Kochana i czekam na następny rozdział z niecierpliwością! :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lifeisyourstory-thewanted.blogspot.com/ :)
łohoho, nadrobiłam xd
OdpowiedzUsuńAle się nachlali !
jakby się dowiedziała Kalsey co Tom wyprawia to nigdy by do niego nie wróciła.
A to, że Amalia poszła z Max'em do łózka - no cóż, może tego nie pożałuje..
Czekam na nn. Napisz mi na tt jak będzie następny, okej ? Z góry dzięki !
canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Po pierwsze to TOM TY DUPKU ! -.- Zamiast się godzic z Kelesy, to on dupy wyrywa i się pieprzy na lewo i prawo... eh :P
OdpowiedzUsuńAle pocałunek z Max'em ;ooo i jeszcze ich wspolny raz <3 ojoj, rozpłynęłam się :D
No i znów mnie zaskoczyłaś Ci powiem :D Bo Amelia tu taka wredotka a teraz z Maxem cieszy się chwilą ^^ uuu :D
czekam na kolejny, Kochana! :*
Eh em no CO TAK SŁABO?xD Ja widzę w tym tylko zabawę, dobrą zabawę ;D Myślałam, że tu naprawdę bedzie się działo, aż dym pójdzie xD Haha tylko żartuje, jest gites! Alkohol pomaga otwierać się na innych: Ameli na chłopaków i Max'a ... Tom'owi na małolaty :P Trochę za dosłownie wziął swoją kłótnie z Kels, bedzie żałował :/ Już ona da mu popalić!
OdpowiedzUsuńDo następnego! Trzymaj się obiema łapkami laska ;* *
Zaskoczyłaś mnie, pozytywnie!
OdpowiedzUsuńA Amelia i Max... to po prostu CZAD! Nie pomyślałabym, że oni tak po prostu... Trafią do sypialni, tym mnie zaskoczyłaś <3 <3 <3
A Tom... Cholera, małolat mu się zachciało!
Ja pieprzę, mega zajebisty rozdział!
Pa ;*****