Śniadanie zjedzone, więc ruszyłam w stronę urzędu ze słuchawkami w uszach. Telefon się nie odzywał. To nic. Do końca dnia jeszcze bardzo dużo czasu. Może go wykorzysta. Szłam tak przed siebie i myślałam. Co mi się wydarzy przez te ostatnie dni mojej wycieczki. Co się stanie ? Czy coś miłego, a może złego ? Z każdym krokiem rosła we mnie nadzieja, że dostanę tutaj pracę, ale co dalej. Będę musiała tu zostać, a nawet nie wiem czy chcę zostać. Niezdecydowanie potrafi wykończyć człowieka, tak jak mnie teraz. Miałam wypocząć fizycznie i psychicznie, a ja się zamartwiam cały czas. Koniec z tym. Zaczynamy od początku. Tak jak miał wyglądać ten urlop. Rzućmy przeszłość w niepamięć i zacznijmy od początku, od lepszego początku. Mam przecież 19 lat. Całe życie przede mną i chcę się nim cieszyć. Brać garściami, bo nie wiem, kiedy zostanie mi to zabrane. Nie znasz dnia, ani godziny. Z tym optymistycznym przesłaniem weszłam do urzędu, ale nic tam po mnie. Mina urzędniczki w okienku była taka sama jak jej poprzedniczki w zeszłym tygodniu, ale jakoś zbytnio mnie to nie zasmuciło. Było parę minut po 14, a telefon nie dzwonił. Weszłam do jednej z restauracji i zjadłam obiad. Usiadłam w części dla palących i zapaliłam jednego. Zauważyłam, że palę coraz mniej. Ale propozycja rzucenia nałogu jest nieosiągalna. Już nie raz próbowałam, ale wtedy było strasznie ciężko. Gdy już skończyłam jeść i popijałam wodę zadzwonił telefon.
-Tak ?
-Cześć tu Max.
-Czekałam na ten telefon.
-Oo. Tom mi powiedział, że chcesz się spotkać.
-Owszem.
-Nie wiem czy zdążę na 20, pewnie nie. Ale jakby coś to mogę wpaść do twojego hotelu ?
-Tak. Masz czas do północy. Czekam cały czas.
Rozłączyłam się, zapłaciłam i wyszłam z lokalu. Czyli chłopak ma niecałe 10 godzin na spotkanie i przeprosiny, a ja tyle muszę czekać. Ciekawe czy się wyrobi. Szwędałam się tak jeszcze 3 godziny po mieście, sklepach i galerii handlowej, gdy mój telefon znowu zadzwonił.
-Gdzie jesteś ? - usłyszałam głos Max'a.
-W centrum handlowym.
-Mam godzinę przerwy. Możemy się spotkać ?
-Tak. Gdzie ?
-Przed centrum ? Przyjadę za 10 minut.
-Okey. Czekam.
Rozłączyłam się i postanowiłam, że zapiszę sobie jego numer na komórce, bo ile można ? Tak więc zrobiłam to co zaplanowałam i spacerkiem ruszyłam do wyjścia. Tak więc 10 minut zeszło mi na sam zjazd na parter, teraz musiałam tylko wyjść przez ogromny budynek. Rozejrzałam się, ale nigdzie go nie widziałam. Telefon znowu zadzwonił. Max.
-Widzisz czarnego jeep'a ?
-Yy gdzie ? - zapytałam.
-Z twojej prawej.
-No widzę.
-To do mnie przyjdź. - faktycznie Max siedział za kierownicą, miał ciemne okulary, ale go rozpoznałam.
-Niezły kamuflaż. - powiedziałam wchodząc do samochodu.
-Nie chcę ataku paparazzi.
-Dobrze wygłówkowane.
-Nie tak jak podczas naszego spotkania.
-Wyszło niefortunne, ale ja nie rozkopuje przeszłości.
-Bo zrobiłem to ja. - nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało.
-Nie to miałam na myśli. Chodzi mi o to, że skoro coś się stało to miało to wpływ na naszą przyszłość. Musiało się stać. Wcale nie mówię, że jestem dumna ze swojej przeszłości, ale jej nie zmienię. Co nie zmienia faktu, że nie jest mi przykro z tego powodu, że wyrzuciłeś mi to prosto w oczy.
-Nie zachowałem się fair i chciałem cie za to serdecznie przeprosić. Nie obwiniam cie za twoją przeszłość tylko . . . jesteś znana z tego, że masz cięty język i akurat mamy teraz ciężki okres w zespole i moją złość wylałem na ciebie.
-Nie raz już tak miałam. Nie przejmuj się tym. Ja takich rzeczy nie wypominam.
-Czyli mogę liczyć na rozgrzeszenie ?
-Księdzem nie jestem, ale też nie jestem na ciebie mega obrażona czy coś.
-Dzięki. - uśmiechnął się.
-Nie ma sprawy.
-Masz jakieś plany na wieczór ?
-Wstępne.
-Jakie ?
-Niezła impreza mocno zakraplana alkoholem.
-Bardzo ciekawe plany.
-Muszę korzystać z tego, że tu jestem. Przecież nie będę siedziała cały czas w pokoju i oglądała telewizję.
-Jak chcesz to mogę ci potowarzyszyć.
-We dwójkę ?
-Pewnie chłopaki też pójdą. Mam na myśli Tom'a i Jay'a.
-Knajpę wy wybierzcie, bo w tym temacie jestem zielona i jakbyś mógł wyślij mi adres.
-Przyjadę po ciebie.
-Ale, że samochodem ?
-Nie. Taksówką. Przecież wszyscy chcemy się dobrze bawić.
-Okey. Tylko uprzeć wcześniej.
-Spoko. Jak skończymy robotę na dzisiaj to dam ci znać i szykuj się na niezłego kaca jutro.
-Tylko takiego oczekuje. Nie zawiedź mnie.
-Nie mam zamiaru. Zawieść cie gdzieś ?
-Nie. Z chęcią skoczę jeszcze na zakupy.
-W takim razie do wieczora.
-Na razie.
Wyszłam z samochodu chłopaka i weszłam do centrum handlowego. Trzeba było kupić coś na wieczór. Szykuje się niezła impreza.
Ello ! Znowu krótki, wiem i przepraszam, ale szykuje się BIBA ! :D Czyli znowu mamy jasną sytuację między Am i Max'em. Jak długo ?? To do piątku, soboty ?? :)
Super bedzie imprezka ;D Ja też mam się jakoś specjalnie ubrać? xD
OdpowiedzUsuńTaki spokojny ten rozdział, ale fajny ^^
Lecę na pierwszego bloga, bo przecież tam też jest nowy ;*
PS- Nawet do soboty poczekam ;*
o jaaaaa BARDZO PODOBA MI SIE TEN ROZDZIAL !!
OdpowiedzUsuńmimo ze krótszy to naprawdę przypadl mi do gustu <3
ta rozmowa z Maxem, wyjaśnili sobie wszystko, jejć !
no i imprezka się szykuje, wooooooow już naprawdę nie mg się jej doczekać !. mam nadzieje ze zafundujesz nam niezle wydarzonka z niej ;) !
czekam z ogroooooomna niecierpliwoscia na nexciorka ;*
<3
No jestem pod wrażeniem, że tak łatwo dała mu się przeprosić, tego się po niej nie spodziewałam :D I jeszcze żadnych pyskówek nie było, no no :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział i nawet nie przeszkadza mi, że króki ;D
Tym bardziej, że będzie imprezzzka ^^
Aż jestem ciekawa, co wymyślisz i co się będzie na niej działo ;D
Także czekam na kolejny niecierpliwie, więc nie obraziłabym się jakby był w piątek ^^ ;*
Nie no, uwielbiam tego bloga! :)
OdpowiedzUsuńTak przed chwilą na niego wpadłam i tak fajnie mi się te wszystkie rozdziały czytało, oczywiście czekam na kolejny :)
Naprawdę super blog! ;p
Byle do imprezki! ;D
OdpowiedzUsuńTom, Jay, Max i Layra zabalują! Super!
Dawaj tu ten rozdział *.*