czwartek, 14 listopada 2013

Section 37.

   Każdy portal miał inne informacje na temat bójki Nath'a z Max'em, więc po czterech przeczytanych artykułach miałam dosyć i wyłączyłam laptopa. Zadzwoniłam do Louisa, żeby upewnić się, że wszystko w kawiarni jest w porządku i owszem tak było. Czas mi się dłużył i nie miałam już na siebie pomysłu. Znowu wygodnie się rozsiadłam na kanapie przed telewizorem i zaczęłam oglądać jakiś film, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Obudził mnie dzwonek domofonu. Lekko wytrącona z równowagi wyłączyłam telewizor i podeszłam do słuchawki.
-Tak ? - odezwałam się sennie.
-To ja Nathan.
-Już cię wpuszczam. - nie dałam mu dłużej mówić, po chwili już stał w progu. - Wejdź.
   Jak tylko otworzyłam drzwi miałam ochotę go przytulić, pogłaskać i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Oczywiście tego nie zrobiłam, bo dobrze pamiętałam, że jesteśmy na wojennej ścieżce. Miał podkrążone oczy, jakby płakał, wygniecione ubranie i smutną, wręcz żałobną minkę.
-Nie chcę ci przeszkadzać. - powiedział.
-Nie przeszkadzasz. Jesteś głodny ?
-Nie.
-W takim razie nie przedłużajmy. - powiedziałam widząc jego zmęczenie, zaprowadziłam go do salonu i usiedliśmy, ja na kanapie, a on na fotelu obok. - Zadzwoniłam, bo chcę cię przeprosić. - zdziwiony podniósł na mnie wzrok. - Tylko mnie wysłuchaj do końca, później możesz nawet wyjść bez słowa. Tak, więc chciałam cię przeprosić za tę sytuację w pubie w lipcu. Chciałam to zrobić jeszcze na wakacjach, ale ty nagle zniknąłeś i nie miałam z Tobą kontaktu. Nawet nie zapytałam się chłopaków gdzie jesteś.
-Byłem w Stanach. - przerwał melancholijnym głosem.
-W Stanach ? - powtórzyłam za nim jak echo.
-Miałem operację na struny głosowe, niedawno wróciłem do śpiewania.
-Miałeś paru miesięczną przerwę ?
-Tak.
-Czyli to było coś poważnego ?
-Owszem. Mogłem zakończyć swoją karierę, gdyby coś poszło nie tak.
-O Boże. Nath tak mi przykro. Ja nie wiedziałam, gdybym tylko się dowiedziała.
-To co ? - przerwał mi. - Przyleciałabyś tam i zaczęła mnie męczyć ? Dogadywać ? Zawrócić Max'owi w głowie po raz kolejny ? Jak oni mogą być tak ślepi i wierzyć na te twoje piękne oczka ?
-Rozumiem, że masz do mnie żal. Szczególnie po tym co zrobił ci Max. Nie powinien, że było to dobre rozwiązanie, bo to było głupie i bezsensowne. Max zachował się jak szczeniak, a przecież ma już trochę lat i nie sądziłam, że zrobi takie głupstwo. Rozmawiałam z nim dzisiaj o tym. Bardzo mi zależy na tym, żebyście się pogodzili. Nie chcę żeby przeze mnie w zespole były jakieś nieprzyjemności.
-Troszkę za późno.
-Zawsze można próbować coś naprawić. Daj mi drugą szanse, a zobaczysz, że chłopaki też ci ją dadzą. Jesteśmy w tej samej sytuacji. Chcę żebyś dał mi drugą szansę na pokazanie Tobie, że się zmieniłam, a chłopcy dadzą ci drugą szansę, żebyś sam na oczy zobaczył, że jest we mnie odrobina dobrego człowieka. Koło się zamyka.
-Dlaczego świat musi się kręcić wokoło twojej osoby ?
-Wcale nie musi i tak nie jest. Ty masz o tym takie zdanie.
-W tych czasach nikt nie może mieć własnego zdania, bo zostanie pobity na ulicy przez swojego najlepszego kumpla.
-Nathan. - złapałam go za dłonie, ale ten szybko je zabrał i spuścił wzrok. - Spójrz na mnie. - ... - Proszę. - po dłuższej chwili zrobił to o co go prosiłam. - Dajmy sobie drugą szansę. Wiem, że wymagam od ciebie dużo, ale zaufaj mi.
-Nie. Nie jesteś osobą godną zaufania. Ciągle uciekasz, zmieniasz zdanie jak rękawiczki, ty się zmieniasz. Nie wiem jaka jesteś na prawdę, a z fałszywymi ludźmi się nie zadaję. Dam ci spokój jeżeli ty dasz mi go.
-Okey. - zdziwił się, że zgodziłam się na jego układ. - Ale musisz pozwolić na to, żeby chłopcy cię przerosili. Musicie znaleźć ze sobą wspólny język i przestać ze sobą kłócić.
-Nie powstrzymam ich przed spotykaniem z Tobą, ale obiecajmy sobie, że nie będziemy wchodzić sobie w drogę. Będziesz spotykała się z chłopakami, ale nie licz, że ze mną również. Mamy wspólnych przyjaciół, ale sami nie musimy się przyjaźnić.
-Racja. Czyli co ?
-Czyli ja już idę. - wstał i wyszedł nie odzywając się słowem.
   Oby ta cała sytuacja w końcu się uspokoiła.


Tydzień później.


-Bez reklamy nie zaciągniemy tutaj klientów, a bez klientów nie uda nam się spłacić rachunków i wylądujemy na bruku. - Louis gadał jak najęty.
-Ale dlaczego poprzednie agencje odrzuciły nasz wniosek ? - zapytałam przeglądając papiery.
-Nie chcą mówić, ale to pewnie chodzi o to, że tabloidy nadal węszą nad tą sprawą z tym całym boysbandem.
-Przecież to zostało już wyjaśnione. Ten cały boysband powiedział, że to pomówienia i nie mają z tym nic wspólnego, a ta bójka to zupełnie inna sprawa. - taką ustaliliśmy wersję wydarzeń.
-Ale jak widać nikt nie chce podejmować się reklamy lokalu, który ma tak ciemną historię za sobą.
-Niech to szlak ! - od samego początku pod górkę.
-Jadę, może coś jeszcze załatwię, ale nic nie obiecuję. - Louis wsiadł do samochodu i odjechał.
   W kawiarni same kłopoty. Ostatnio mieliśmy awarię i trzeba było remontować toaletę na sali. Później Sophie powiedziała, że chyba będzie musiała zrezygnować z pracy, bo się przeprowadza. Nikt nie zgłosił się na ogłoszenie o pracy jako kelner. Teraz ta reklama, a z dnia na dzień gości ubywa. Kasa stoi pusta, rachunki trzeba opłacić, wypłaty wypłacić. Remont też sporo kosztował. Same nieszczęścia wiszą nad tą moją kawiarenką. Zrezygnowana poszłam do gabinetu i zaczęłam układać segregatory na pułkach, bo i tak nic lepszego nie miałam do roboty. Kuchnia stała i się nudziła, a ja zaczęłam popadać w depresję. Niektóre sale zaczęły już dekorowanie na święta, a ja nawet nie będę miała za co kupić dekoracji.
   Kolejny raz zamknęłam lokal modląc się w duchu o to, żeby jednak udało się załatwić tę reklamę. Weszłam do mieszkania i od razu rzuciłam się na łóżko. Po około 10 minutach zadzwonił telefon.
-Cześć Am.
-Cześć Jay. Co tam ?
-Poszłabyś ze mną na piwo ?
-A co nie masz kolegów do towarzystwa ?
-Wszyscy się gdzieś ulotnili.
-Padam na twarz.
-To jak się napijesz to przynajmniej twój stan się nie zmieni, bo i tak będziesz leżała na stole. To jak ?
-Daj mi godzinę.
-To za pół będę u ciebie. Dzięki i do zobaczenia. - cwany się rozłączył.
   Powlokłam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Włosy rozpuściłam i lekko wyprostowałam końcówki, bo w ciągu dnia się lekko skręciły. Zrobiłam sobie kawę i stanęłam przed szafą zastanawiając w co się ubrać. Zdecydowałam się na wygodny look, ale i chyba nie najgorszy. Muszę zrobić pranie.


   Zapinałam właśnie ostatnie guziki w bluzce, gdy rozbrzmiał uporczywy ostatnio dzwonek domofonu. Natrętem okazał się Jay, więc wpuściłam go do środka i przeprosiłam na chwilę, bowiem musiałam jeszcze poprawić makijaż.
-Dlaczego tak właściwie zostałam przez ciebie wybrana na wieczór przy piwie ? - powiedziałam niedbale nakładając na siebie sweter, a na to płaszcz.
-Z Tobą da się pić. - zamykałam właśnie drzwi. - I pogadać. - dodał po chwili.
-Brzmi strasznie. - spojrzałam na niego i schowałam klucze do torebki.
-Bo jest pewna sprawa, o której muszę z Tobą pogadać.
-A konkretniej.
-Muszę poznać zdanie kobiety na ten temat.
-Zaczyna brzmieć coraz gorzej. Możesz mi powiedzieć o co konkretniej chodzi ?
-Nie na sucho.
-Okey, więc chodźmy szybciej. - przyśpieszyliśmy kroku.
-Nim się obejrzymy, a będzie już nowy rok. - powiedział Jay, gdy szliśmy rozświetlonymi od choinkowych lampek ulicami.
-No tak. - westchnęłam.
-Sylwestra spędzisz w Polsce, prawda ?
-Zaskoczę cię, ale nie.
-Czyli szykuję się jakaś biba w Londynie ? - pomachałam zabawnie brawiami.
-Zaskoczę cię po raz kolejny, ale nie.
-Czyli co robisz na sylwestra ?
-Siedzę w mieszkaniu z butelką szampana i użalam się nad swoim beznadziejnym żywotem. - spojrzał na mnie krzywo. - No co ?
-Sądziłem, że wybierzesz się w jakieś specjalne miejsce.
-Taa. Do supermarketu na dole po kolejną butelkę szampana.
-Kręcisz. - zaśmiał się krótko. - Nie ? - zapytał widząc moją minę.
-Nie. - powiedziałam dobitniej.
-To może chcesz zabrać się z nami na jakąś imprezę ?
-Po pierwsze nie jestem nikim ważnym, więc nie mam nawet czego szukać na imprezach tego typu.
-Zawsze możesz być osobą towarzyszącą. Na przykład moją.
-Tsa. Żeby później o nas pisali ? - spojrzałam na niego głupio. - A po drugie "wy" to też "Nathan", a tego tłumaczyć chyba nie muszę.
-A wy dalej ?
-Mamy czysty układ. Nie wchodzimy sobie w drogę. I spójrz jak nam dobrze idzie. Wszyscy nadal się ze sobą przyjaźnią. Nie ma spin, ani nic takiego.
-Nie wszyscy się przyjaźnią.
-Mówiąc wszyscy nie mam na myśli mnie i Nath'a. Nie będę mu się narzucać.
-Dziwne z was bestie. - zaśmiał się i weszliśmy do pubu.
   Zamówiliśmy trzy kolejki pod rząd, a Jay nadal nie chciał powiedzieć mi o co chodzi.
-James ! Jeżeli zaraz nie powiesz mi o co chodzi ja się tu schleję w trupa i tyle ci pomogę. - powiedziałam.
-Nie mów tak do mnie. Doskonale wiesz, że tego nie lubię.
-Więc ? James !
-No dobra, ale po tej kolejce. - barman właśnie przyniósł nam kolejne trzy rundki, więc szybko opróżniliśmy kieliszki i czując, że powoli zaczynam się upijać zaprzestałam picia do chwili, dopóki sobie nie porozmawiamy.
-Więc jest, a raczej była taka dziewczyna.
-Czyli o to chodzi. - oświeciło mnie i dumnie oparłam się o sofę.
-Tak. O to. No więc spotykaliśmy się. Parę razy. I umówiliśmy się na otwarty związek. Bez żadnych czułości, wyznawania sobie miłości i takie tam, ale pojawił się problem.
-Jaki ? Ciocia Am pomoże go rozwiązać. - tak, muszę odstawić na razie picie.
-Bo ona chyba się zakochała.
-I chcę cię rzucić ?
-Nie. Właśnie na odwrót.
-Zakochała się i chce lecieć na dwa fronty ? Nie ogarniam.
-Bo ona się we mnie zakochała.
-A to by tłumaczyło sprawę. - dlaczego ja o tym wcześniej nie pomyślałam ?
-I co ja mam teraz z tym zrobić ?
-A kochasz ją ?
-Nie.
-To jej to powiedź. Najwyżej dziewczyna się zawiedzie i skoczy z mostu, ale będzie po problemie. - na horyzoncie zobaczyłam niezłe ciacho, które nawet na mnie patrzyło. - Przepraszam na chwilkę. - zwróciłam się do mojego towarzysza. - Muszę przypudrować nosek. - zabrałam tyłek w troki i po chwili wywijałam na parkiecie z przystojniakiem.
   Nawet nie zapytałam się jak ma na imię, ale było nam tak dobrze w tańcu, że ta informacja była dla mnie zbędna. Po jakimś kwadransie tajemniczy przystojniak dostał telefon i szybko opuścił lokal. A szkoda, bo go polubiłam. Wróciłam do stolika, w którym Jay pił kolejkę za kolejką.
-Ee stary ty chyba przesadziłeś. - zabrałam mu kieliszek z dłoni i sama go opróżniłam czując, że taniec usunął z mojego organizmu pewną ilość alkoholu.
-Co ja mam zrobić ? - niemal płakał.
-I tak jutro nie będziesz pamiętał co powiedziałam, ja zapewne też, więc pozwól, że to sobie nagram. - wyjęłam jego telefon z kurtki i włączyłam kamerę.
   Pierwsze ujęcie skierowałam na Jay'a, który niemal leżał na stole. A następnie zaczęłam nawijać.
-Po pierwsze to musisz powiedzieć jej prawdę. Złamała umowę, więc teraz będzie cierpieć, ale cóż. - westchnęłam. - Po drugie, gdy już sobie wszystko wyjaśnicie to najlepiej będzie jak urwiecie ze sobą kontakt, a ty o tym zapomnij i finito. Dziękuje za uwagę miłego wieczoru. - zakończyłam nagrywanie.
-Myślisz, że to pomoże ?
-Prawda jest najlepsza. Ktoś mi tak kiedyś powiedział i miał rację. Spróbuj i ty, a teraz pijemy, bo noc jeszcze młoda.
   Siedzieliśmy z Jay'em w pubie aż do jego zamknięcia. Później wpakowaliśmy się do taksówki. Pojechaliśmy do mieszkania Jay'a, gdzie pomogłam mu wejść i się ulokować w łóżku, a następnie pojechałam do siebie. Nie biorąc nawet prysznica, ległam na łóżko w samej bieliźnie i upewniając się, że nastawiłam budzik poszłam spać.


Strzałka ^^ Znowu zmieniłam avka ;) To już mój trzeci xD 
Tadam ! Pogodzili się. Znaczy Nathan z zespołem, nie z Melą ;) Caroline. niestety Max nie żartował, ale mam nadzieję, że z tego powodu nas nie opuścisz ?? (; Czyli do poniedziałku ? <3

6 komentarzy:

  1. Nie ma spin i nie ma przyjaźni, hmm, ciekawie. Nareszcie pojawił się JayBird c: Jay i Am na piwie i pogawędce, tego jeszcze nie było ;-) Rozdział suuuuuuupcio, zniecierpliwiona czekam na next'a :) xz

    OdpowiedzUsuń
  2. oczywiscie ze nie opuszcze, po prostu troszeczke sie zawiodlam, mialam nadzieje ze glownym bohaterem bedzie jednak Max :( no ale nic, trudno :) Ehh Nath jest okropny, jego zachowanie- brak slow ma nie. I tak sobie mysle... od nienawisci do milosci nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jooooo *u*
    Takie coś jest nowością :3 taka bardzo fajne!! Całkiem fajnie ujęłaś ten konflikt pomiędzy Am i Nathem i świetnie 'zakończyłaś' to! Na początku myślałam, że Jay się zakochał w Am, i chyba tak myślę... Jestem niecierpliwa i zastanawiam się kiedy bedzie MAX! Hehe :D
    ale chyba jeszcze wytrzymam trochę do poniedziałeku ^^
    Weny i czekam :*
    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Sytuacja oczyszczona - wszyscy (prawie) się pogodzili i jest w porządku.
    Gdyby jeszcze poprawiło się w kawiarence Amelii, byłoby stabilnie, a tak trochę lipa...
    Mam nadzieję jednak, że to chwilowe problemy i jednak wszystko się unormuje chociaż do zbędnego minimum i klientów zacznie przybywać!
    Woooow, James poszedł pić z Am :D Żeby się pozwierzać :P Ma biedny problem z zakochaną w sobie dziewczyną :P Swoją drogą, to urocze, że przejmuje się tym, że się w nim zakochała, bo każdy inny by olał ;)
    Co do avatarka, kolejna z długimi rzęsami ;o Jak ja Wam ich zazdroszczę :< Oczka śliczne ;*
    Do poniedziałku, kochana ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. 26 yr old Administrative Officer Aurelie Babonau, hailing from Picton enjoys watching movies like "Edward, My Son" and Rappelling. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a LeMans. strona internetowa

    OdpowiedzUsuń
  6. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń