poniedziałek, 11 listopada 2013

Section 36.

   Obudziła mnie dobrze mi znana melodia informująca, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. Śpiąca podniosłam się do pozycji siedzącej i z szafki nocnej wzięłam telefon.
-Słucham ? - wychrypiałam do telefonu.
-Amelia ? Jezu co ci się stało ?
-Co mi się miało stać ? - chrząknęłam nie mogąc pozbyć się guli w gardle, która utrudniała mi mówienie.
-Twój głos nie brzmi najlepiej.
-No faktycznie, ale dzwonisz tylko po to, żeby mi to powiedzieć ? Louis do rzeczy. - pogoniłam przyjaciela.
-Bo nie wiem czy wiesz, ale za pół godziny otwieramy "Hope" i tak dzwoniłem dowiedzieć się gdzie ty jesteś.
-Jak to za pół godziny ? - szybko wyskoczyłam z łóżka, ale szybko tego pożałowałam, bo zrobiło mi się zimno, kichnęłam.
-Na zdrowie.
-Dzięki.
-Ty chyba chora jesteś. - raczej stwierdził niż zapytał. - Zostań w domu, my się tu wszystkim zajmiemy, co ty na to ? Nie ma sensu, żebyś przyszła tu chora i zaraziła wszystkich na sali, a co gorsza nakaszlała do jedzenia.
-Myślisz ? - pociągnęłam nosem i zaczęłam szukać wzrokiem chusteczek.
-To najlepsze wyjście. To ty odpoczywaj i kuruj się, a my przejmujemy stery.
-Tylko, żebyście nie wpłynęli na mieliznę.
-Tak jest kapitanie. - pożegnaliśmy się i z opakowaniem chusteczek wróciłam pod ciepłą kołdrę.
   Fajnie. Po prostu świetnie. Nie miało mnie kiedy złapać tylko teraz. Po około 15 minutach wylazłam z ciepłego łóżeczka i w każdym pomieszczeniu w mieszkaniu podkręciłam grzejniki na najwyższą moc, a później poszłam do łazienki wziąć ciepły prysznic. Po wyjściu z kabiny w łazience zrobiło się ciepło, a lustro zaparowało. Włosy zawinęłam w ręcznik, a sama założyłam gruby, biały szlafrok. Tak gotowa opuściłam łazienkę i już odczułam wzrost temperatury w mieszkaniu. Stanęłam przed szafą cała zasmarkana i wybrałam ciepły strój.


   Gdy się w to ubrałam stwierdziłam, że wyglądam jakbym szła na pogrzeb; ale było mi ciepło, więc pościeliłam łóżko i zdjęłam ręcznik z włosów pozwalając im bezwładnie opaść. Były już długie, więc mnie denerwowały, wzięłam gumkę i spięłam je w koka. Jak wyschną to będą przynajmniej lekko falowane. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie tosty, bo na nic innego nie miałam ochoty, tym bardziej nie chciało mi się marnować czasu na coś konkretnego. Popijając tosty herbatą obserwowałam pogodę za oknem. Za miesiąc święta - pomyślałam i kichnęłam. Będę miała wspaniałe święta. Bo najprawdopodobniej spędzę je tutaj. Rozmawiałam z rodzicami i mimo zawiedzenia mamy doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jak tu zostanę. Gdy jeszcze byłam w Polsce to ta sprawa wydawała mi się dziwna, ale teraz, gdy wiem jaki jest zapiernicz w kawiarni i ile jest z tym zachodu stwierdziłam, że moi rodzice to są jednak mądrzy i dobrze znają życie i jego potknięcia. Zasmarkana ruszyłam do salonu i okrywając się szczenie kocem włączyłam telewizor. Nie leciało nic ciekawego, więc przez pierwsze pół godziny po prostu wpatrywałam się bezmyślnie w ekran telewizora. Później, gdy program, który oglądałam, skończył się, zaczęłam przeskakiwać z kanału na kanał w poszukiwaniu jakiś interesujących  tematów. Miałam już lecieć dalej w przełączaniu kanałów, ale moją uwagę przykuł jeden materiał na stacji muzycznej.

Co kryło się za pobiciem Nathana Sykesa ? Najprawdopodobniej poszło o dziewczynę. Najpierw dowiadujemy się o rzekomej groźbie Nathana do właścicielki pewnej kawiarni w stolicy, a później Max George i Nathan Sykes trafiają na policję. Jak teraz będą układać się stosunku pomiędzy członkami zespołu ? Wiele argumentów sugeruje nam, że The wanted się rozpadnie. Z pewnością wrócimy do tej sprawy.

   Dziennikarz skończył mówić o tym i przeszedł do dalszych materiałów. Po tym co usłyszałam, żałowałam, że dopiero teraz przełączyłam na ten kanał i nie udało mi się wysłuchać reportażu od początku. Chłopaki wspominali coś o tym, że Nathan dostał po pysku, ale nie brałam tego na poważnie, co jeśli to prawda ? Max naprawdę go pobił ? Przecież to chora sytuacja ! Chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Georga, ale ten oczywiście nie raczył odebrać, następnie wybrałam numer do Jay'a. Ten odebrał po trzech sygnałach.
-Nie mogę teraz rozmawiać, oddzwonię za godzinę. - powiedział i się rozłączył.
   Z jednej strony nawet dobrze, że do konwersacji dojdzie za godzinę, bo będę mogła na spokojnie ułożyć sobie w głowie to co chcę przekazać Max'owi, ale z jednej strony nie mogłam wytrzymać na miejscu. Zaczęłam spacerować po mieszkaniu, nawet zaczęłam sprzątać z nerwów. Godzina minęła, a telefon milczał. Okey, nie będę się narzucać, byle by się nie okazało, że genialny Jay zapomniał o tym, że miał oddzwonić. Około 14 usłyszałam dzwonek domofonu. Przerwałam szykowanie obiadu i podniosłam słuchawkę.
-Hej ! Tu Max. Dzwoniłaś do mnie.
-Wystarczyło oddzwonić. - odłożyłam słuchawkę i przyparta do muru wcisnęłam guzik. 
   Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, otworzyłam i bez słowa wpuściłam go do środka. Gdy ten niepewnie wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi od razu dostał ode mnie w pysk.
-Za co ? - zaczął gładzić się po policzku.
-Czy ty masz mózg ? - zapytałam nadzwyczaj spokojnie.
-Nooo raczej.
-To z niego nie korzystasz. Coś ty najlepszego zrobił ?
-Co masz na myśli ?
-A to, że wszędzie trąbią o tym, że pobiłeś Nathana. Człowieku ! To twój przyjaciel !
-Najwidoczniej parę rzeczy się pozmieniało.
-Nie ! - kiwałam przecząco głową. - Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że on teraz jest odseparowany od zespołu ?
-Udaje obrażone dziecko i nie dochodzi do niego to co mu mówimy.
-Nie możecie go tak traktować. - głos zaczynał mi się załamywać, chrząknęłam.
-Sam sobie na to zasłużył.
-Bo co ? Bo chciał was ochronić ode mnie ? Prawdziwy przyjaciel z tego co się orientuje ochrania swoich przyjaciół.
-Czekaj, bo ja już nie nadążam. Ty trzymasz jego stronę ?
-Nie trzymam niczyjej strony. Po prostu to się w głowie nie mieści, że ty go pobiłeś, a teraz wszyscy mówią o tym, że zespół się rozpadnie. Przecież to chore !
-Czyli co ? Mamy o wszystkim zapomnieć i udawać, że nic się nie stało ?
-Tak. - powiedziałam najzupełniej poważnie, a on spojrzał na mnie wielkimi oczami.
-Ale jak ?
-Max. - zaczęłam jak do małego dziecka. - Nie możecie obarczać go winą. Chciał dobrze, myślał, że robi dobrze, a teraz zostaje w jego mniemaniu niesprawiedliwie osądzony o coś co według niego jest poprawnym działaniem. Pogódźcie się, proszę.
-Ale co z Tobą ? Nie porozmawiam z nim dopóki cię nie przeprosi.
-Zostaw to. Nie każdy musi darzyć mnie sympatią. Z resztą to moja wina, że mnie nienawidzi, sama się o to prosiłam. Będzie chciał to pogada, nie to nie i koniec bajki. A morał jest taki, że jesteście paczką przyjaciół, a przyjaciół się nie zostawia.
-W takim razie nie mogę cię zostawić, a Nathan nie toleruje naszej przyjaźni, więc mam wybór, a wiesz, że od zawsze byłaś dla mnie kimś ważnym. I nie zostawię cię.
-Nie Max. Nie masz wyboru. Masz przyjaciela i masz się z nim pogodzić, bo jak nie to wylądujesz na bruku i stracisz pracę. Naprawdę tego chcesz ?
-Niby jak ?
-Jak dalej będziecie drzeć ze sobą koty to zespół nie będzie się trzymać i się rozpadnie. Każdy pójdzie w inną stronę i co ? Seev ma drugą pracę w agencji, Tom z Kelsey ma swoją markę, Nathan z pewnością nie zrezygnuje ze śpiewania, a Jay zapewne wyląduje na spotkaniach AA*. Naprawdę tego nie widzisz ?
-Może masz rację. Nie brałem tego pod uwagę.
-Faceci. - żachnęłam się i kichnęłam.
-Widzę, że ktoś tu jest chory.
-To wszystko przez te całe zamieszanie. Nie lubię być w wiecznym stresie.
-Jadłaś coś ?
-Właśnie robię obiad, zjesz ze mną ?
-Z wielką ochotą. - zdjął kurtkę i poszedł ze mną do kuchni. - Ładne mieszkanie.
-Oprócz tego, że nie skończone i strasznie małe. - sprostowałam i przemieszałam rosół, bo przecież to najlepszy lek na przeziębienie. 
-Chyba mieszkasz tu od niedawna.
-No chyba nawet nie dwa tygodnie.
-Dawno temu wróciłaś do Londynu ?
-No trochę. Zajęłam się sprawami z biznesem i tak jakoś czas mijał. 
-Dlaczego nie dałaś mi znaku, że tu jesteś.
-Nie odpisałeś na maila, więc wywnioskowałam, że zmieniłeś zdanie i nie chcesz już mieć ze mną kontaktu. 
-Nie pozwolę ci już tak nigdy myśleć.
-Dlaczego próbujesz na każdym kroku wmówić mi, że ci na mnie zależy. Mówiłam ci już, że nigdy, przenigdy nie będziemy razem.
-Wiem. Ja do ciebie nie czuję nic więcej oprócz przyjaźni, ale stałaś się po części częścią mojej rodziny. Zawsze chciałem mieć młodszą siostrę, której będę mógł otworzyć słoik, obić mordę jej chłopakowi, który ją zdradził. Tylko i wyłącznie to, a znalazłem ciebie i dalej wiesz jak potoczyła się historia.
-Z tym, że brat z siostrą nie sypiają ze sobą. - spojrzałam na niego.
-Ale nas na szczęście nie wiąże żadne spokrewnienie.
-Skąd ten szatański uśmiech na twojej twarzy ? - uśmiechnęłam się na ten widok.
-A nie wiem. Byłaś u lekarza ?
-Nie. Nie mam gorączki, tylko katar. Przejdzie samoczynnie.
-A co skończyłaś medycynę, że to wiesz.
-Tak. Zaocznie. - nalałam gorącej zupy do miseczek i postawiłam na stole, doniosłam sztućce i zaczęliśmy jeść.
-Ale pyszne. - zachwalał Max.
-To właśnie dziwne, że aż taki dobry mi wyszedł. 
-Amelia ? 
-No co ?
-Bo ja ... tak właściwie to ... - jąkał się. 
-Noo, ale o co chodzi ? - spojrzałam na niego.
-Co tak w zasadzie między nami jest ?
-No przecież przed chwilą powiedziałeś, że traktujesz mnie jak młodszą siostrę.
-Ale ... ale ty się zmieniłaś. Wróciłaś, nie odzywaliśmy się do siebie, nie wiem co działo się jak byłaś w Polsce, później sprawa z Nathanem. W ogóle to wszystko jest takie skomplikowane. Nie wiem co mam myśleć.
-Masz myśleć. - odłożyłam łyżkę i zaczęłam zastanawiać się co mam mu powiedzieć. - Masz pogodzić się z Nathanem i u was  w zespole ma być tak jak było przed tym jak się poznaliśmy. Może czasami lepiej urwać pewne kontakty lub przynajmniej je zmniejszyć do minimum.
-Ale ja nie opuszczę. Nie poddam się.
-W takim razie skup się na pierwszej części tego co powiedziałam. Dopóki sytuacja między wami się nie unormuje, ja nie będę się do was zbliżać. Nie chcę być przeszkodą w waszej przyjaźni. 
-Mam zrezygnować z naszej przyjaźni na rzecz osoby, która próbowała cię zniszczyć.
-Źle patrzysz na tę sprawę. Spróbuj wczuć się w Nathana. On chcę dobrze, a ... a ja mam dość tego tematu. Nie pojawię się z powrotem w twoim życiu dopóki nie pogodzisz się z Nathanem. I koniec kropka. Powiedziałam to co chciałam, a teraz ty wyciągnij z tego wnioski. Koniec tematu.
-Wiesz co ? Mam mieszane uczucia i nie wiem co o tym myśleć. 
-Myślisz, że wiem ? Powinnam być na niego wściekła, bo jakby nie patrzeć przez niego kawiarnia ma złą reputacje, ale - westchnęłam.
-Okey. Widzę, że ten temat cię męczy.
-I to bardzo.
-W takim razie pogadam jeszcze z chłopakami i zrobimy naradę bojową.
-Oby szybko, bo jeszcze Nathan się od was odsunie. 
-Myślisz ?
-Ja to wiem. Życia nie znam ?
-Czasami ci zazdroszczę, że masz taki duży bagaż życiowy.
-Nie ma czego. Nie mam w nim nic dobrego.
-No właśnie apropo. Jak było w Polsce ?
-Dobrze. Mój główny cel został spełniony. Mam czyste relacje między mną, a mamą. 
-A co z tym twoim byłym ?
   Co miałam mu powiedzieć ? Przecież nie prawdę.
-Było nieciekawie, ale już wszystko wyszło na prostą. 
-Nie wydaje mi się.
-Nie musi. Nie niańkuj mnie, bo jestem już pełnoletnia. - wrzuciłam miseczkę do zlewu.
-Czyli jednak mam rację. Nie okłamiesz mnie, wiem, że stało się coś strasznego. Czasami nawet śni mi się po nocach ta rozmowa, którą z nim przeprowadziłem. 
-Zapomnij.
-Nie mogę i wiem, że cię skrzywdził. Nie musisz mi o tym mówić, sam to wiem.
-To co się pytasz ?! - wyszłam z kuchni.
   Po paru minutach Max również opuścił kuchnię.
-Muszę wracać. Spotkamy się jeszcze ? - nawet nie odwróciłam się w jego stronę.
-Jak ustatkujecie sprawy między sobą to pomyślimy nad tym.
-W takim razie do zobaczenia. - i wyszedł.
   Zamknęłam za nim drzwi, wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do Nathana. Zastanawiałam się czy odbierze jak do niego zadzwonię, czy będzie chciał ze mną pogadać. Doszłam do wniosku, że warto spróbować. Odebrał po pięciu sygnałach.
-Amelia ? - powiedział niepewnie.
-Cześć Nath. - powiedziałam miękko. - Chciałabym z Tobą pogadać. Nie kłócić, tylko pogadać, bez żadnych spin. - w słuchawce zapadła cisza i już czekałam na stek przekleństw i krzyk, ale Nath mnie zaskoczył.
-Najwcześniej mogę do ciebie wpaść około 20. Wcześniej nie dam rady.
-Okey. To czekam. I dziękuje, że mnie wysłuchałeś.
-To pa. - rozłączył się.
   Sytuacja między nimi faktycznie musi być poważna, skoro zgodził się ze mną pogadać. Usłyszał życzliwy głos i po prostu na to poszedł. Musi faktycznie czuć się samotnie. Zrobiło mi się go szkoda, bo wcale nie chciałam, żeby tak było. Gdybym tylko wiedziała jak ta sytuacja się potoczy to nigdy nie poszłabym nad ten przeklęty most w lipcu. Umyłam naczynia po obiedzie i zaczęłam przeglądać Internet w poszukiwaniu informacji na temat tego pobicia. Musiałam mieć jakąś wiedzę zanim spotkam się z Nathanem.


*Anonimowi Alkoholicy
No hej ! Obiecałam, więc jestem ;) Jak zauważyła San mam teraz przypływ weny, więc z niego korzystam, bo mam nawet napisane do przodu rozdziały, więc jestem z tego względu zadowolona. Na temat tego rozdziału mogę powiedzieć, że Amelia jest w akcji godzenia wszystkich. Tak na marginesie to jakie jest wasze zdanie na temat przyszłości The wanted ? Nathan pogodzi się z chłopakami ? Ciekawe co o tym myślicie ;)

6 komentarzy:

  1. Myślę, że dobrze postąpiła Amelia z całą tą sytuacją i wiem, że zaskoczysz nas i to nie jeden raz.
    To super, że masz wenę i napisane do przodu rozdziały, gdyż przynajmniej nie staniesz w miejsca tak jak ja :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, nie mogę się doczekać tej rozmowy Amelii z Nathanem i co bd dalej z chłopakami,czekam na jakąś szybszą akcję:)
    Szalejesz dziewczyno kilka rozdziałów, tak? Super że dopisuje ci wena, tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie fajnie! Baby Nath pogodzi się z resztą zespołu, jestem tego pewna!! Super Am ma siłę godzenia :P A Max'owi to taki długi nos urośnie za te kłamstwa :D
    Widzę tu trzy strony patrzenia na prawe i sama bym wybrała pozycje Max'a. Chce chronić przyjaciółke i jeszcze za to dostał od niej! Jednak brakuje mu asertywności, powinien stawiać twardsze warunki Am i Nath'owi!
    Genialnie :*
    Do czwartku! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Eyy Max musi czuc cos wiecej do Am :< On klamal gdy mowil o przyjazni itd... prawda? :< lol kibicuje im i tak xd

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział:)
    mam nadzieję że chłopaki pogodzą się z Nathanem i będzie tak jak dawniej:D
    nie wiem co jest między Maxem a Amelią ale moim zdaniem ona powinna być z Nathem dlatego że na początku i teraz za sobą zbyt nie przepadali ale w końcu się pogodzą i zaczną coś do siebie czuć, liczę że tak właśnie będzie:)
    weny dużo życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo haha ale przywitanie :D od razu z miejsca w pysk, no niezle xp
    Od poczatku, wspolczuje Amelii choroby, bo to nic przyjemnego obudzic sie rano takim zakatarzonym z chorym gardlem :/
    Max jaki zapobiegawczy, zamiast oddzwonic od razu pojawia sie w jej drzwiach :p i jaka w sumie powazna rozmowe odbyli. Nie dosc, ze obgadali sparwe z Nathanem to jeszcze "wyjasnili" relacje miedzy soba. I to w sumie jest dobre, bo przynajmniej wiedza czego sie mniej wiecej po sobie spodziewac ;)
    Zszokowalo mnie, ze Nath tak latwo zgodzil sie na ta rozmowe :o widocznie tak jak pomyslala Amelia, musi go bardzo meczyc ta sytuacja z chlopakami...
    Ciesze sie, ze wena Ci dopisuje bo przyjemnie mi soe czyta Twoje kolejne rozdzialy! :)
    Co do Twojego pytania, ja mam OGROMNA nadzieje, ze Nath pogodzi sie z reszta i mysle, ze tak wlasniebedzie ,) bo inaczej byloby po zespole...
    Czekam na kolejny i na to co wyjdzie z rozmowy Amelii z Nathanem ;) ;***

    OdpowiedzUsuń