środa, 26 lutego 2014

Section 61.

   Szłam po jakimś miękkim gruncie, który delikatnie gładził moje stopy, spojrzałam w dół, szłam po piasku. Usłyszałam dźwięk uderzanych fal o brzeg, podniosłam wzrok i faktycznie zobaczyłam morze, a na horyzoncie zachodzące Słońce. Zaczęłam iść w tamtym kierunku. Im dłużej tam szłam tym bardziej się od niego oddalałam, więc zaczęłam się cofać, teraz zaczęłam się tam zbliżać. Dziwne. Słońce coraz bardziej się chowało. Gdy byłam przed wodą, zauważyłam, że była ona przezroczysta, zmoczyłam w niej dłoń, była zimna. Wtedy poczułam dziwny zapach, znany mi zapach, ale nieprzyjemny. Powąchałam dłoń, którą wsadziłam do wody. To ona tak dawała. Złożyłam dłonie w koszyczek i nabrałam wody do niego. Podniosłam do nosa i powąchałam. To woda tak pachniała. Znajomo. Ciekawiło mnie to czy zapach odpowiada smakowi, więc spróbowałam i miałam rację. To była wódka. Czysta wódka, zamiast wody morskiej. Poczułam, że woda, znaczy wódka, zaczyna podmywać moje nogi, aż wszystko zaczęło falować.
   Wtedy się obudziłam. Leżałam na brzuchu, było ciemno, a mi było niedobrze. Zdążyłam wystawić głowę z łóżka i rzygnęłam na piękne, ciemne panele Max'a. Tak źle się czułam.
-Am ? - ktoś wszedł na łóżko, a te się poruszyło, co wywołało kolejną falę wymiocin.
-Nie ruszaj się na tym pieprzonym łóżku. - wydusiłam z siebie.
-Ta pijacka gra cię wykończyła, delikatnie mówiąc.
-Sama tego chciałam, nie pamiętasz.
-Pamiętam wszystko. - podniosłam się powoli. - Max nie będzie z tego zadowolony. - Nathan gestem ręki pokazał na mój artystyczny nieład na podłodze.
-Max tego nie zobaczy, a ja to zaraz wysprzątam. Znaczy, jak się lepiej poczuje.
-Wiesz, że to trzeba od razu posprzątać ?
-Wiem, ale niewypowiadanie tego na głos było motywujące.
-Przepraszam. - uśmiechnął się słodko.
-Oszukiwałeś. Wczoraj. Z piciem.
-Ktoś musiał was pilnować.
-Więc robiłeś za przyzwoitkę ?
-Gdybym nie to pewnie spałabyś w jakiejś dziwnej pozycji w salonie. Jak na przykład Max. Głowę miał na dolnej półce stoliku, jedną nogę na sofie, drugą zgiętą w kolanie na podłodze, a ręce to wszędzie miał. I ten dziwny skręt głowy. Myślałem, że miał kark skręcony jak go zobaczyłem. - skrzywił się.
-Czyli ogólnie mówiąc impreza się udała.
-Tak, z tym, że od rana latam i sprzątam takie oto niespodzianki na podłodze. - pokazał na moją niespodziankę.
-Nie obawiaj się. Ja ją sama posprzątam. Za chwilę. Muszę złapać grawitację.
-Jak ty się w ogóle czujesz ?
-Gorzej niż wyglądam.
-To powinnaś już nie żyć.
-Dziękuję ? - wstałam powoli trzymając się wszystkiego co było możliwe i podeszłam do lustra.
   Tam dopiero był szok. Jak się zobaczyłam, to aż zrobiłam krok do tyłu i miałam w tamtym momencie wielkie oczy. Makijaż miałam na całych oczach, w sensie powiekach. Twarz cała blada, jak zombie. Dlaczego miałam na sobie czyjąś za dużą koszulkę z jakąś małpką ? Przekręciłam głowę podziwiając moje nakrycie.
-To moja. - odezwał się Nathan.
-Ciekawa aplikacja. Taka … mistyczna.
-Ty lepiej nie mów tylko idź pod prysznic i ogarnij się.
-A tamto ? - pokazałam na moje poranne mdłości.
-Posprzątam. Jeden rzyg w tę czy w tamtą. - machnął ręką.
   Okey. Sytuację miałam jasną. Teraz musiałam znaleźć swoją walizkę. Rozejrzałam się i na tyle ile mogłam włączyłam swoje radary. W kącie. Podeszłam do niego powoli i wyjęłam z niej jakieś dresy i koszulkę oraz kosmetyczkę.
-Ktoś też jest na nogach ? - zapytałam.
-Tylko ty i Max zostaliście. Wszyscy jego znajomi się rozeszli w swoje strony, a my już jesteśmy po obiedzie.
-To którą mamy godzinę ?
-Piątą po południu.
-Nie gadaj ? - złapałam się za czoło. - Max jeszcze śpi ?
-Tak, chyba. Nie wiem.
-Ale się schlałam. - powiedziałam cicho i wyszłam.
   Dobrze, że na zewnątrz było już ciemno, bo przynajmniej nie dostałam światłem po oczach. Po wejściu do łazienki zaliczyłam kolejny nieład artystyczny tym razem zyskałam 100 punktów za celność, bo zdążyłam dobiec do kibelka. Później porządnie umyłam zęby, a po chwili raz jeszcze. Co mi szkodzi ? Wzięłam płatek kosmetyczny i wylałam na niego mleczko do demakijażu. Jedno oczko i drugie oczko. Później zrzuciłam tę śmieszną koszulkę Nathan'a, muszę się go zapytać dlaczego w niej spałam, i zdejmując również bieliznę weszłam do kabiny prysznicowej. Woda. Jaki to miły żywioł. Leciała i leciała. Sięgnęłam po żel pod prysznic i zużyłam przynajmniej ¼ opakowania. Strasznie śmierdziałam. Później włosy, które mogłam wcześniej lekko przeczesać, ale jak będą mokre to nawet będzie mi z nimi łatwiej. Później pozwoliłam wodzie zmyć resztki piany z mojego ciała i wyszłam. Owinęłam się ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Lepiej. Nie śmierdziałam, przynajmniej. Rozczesałam włosy, męcząc się przy tym, ale mi się przynajmniej udało. Wytarłam się, oczywiście wszystko robiłam w spowolnionym tempie, bo jeszcze wszystko do mnie nie docierało. Założyłam czystą bieliznę i czyste ciuchy. Wszystko tak ładnie pachniało domem. Zaciągnęłam się tym zapachem i się rozbudziłam. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Wróciłam do sypialni i zostawiłam tam swoje rzeczy. Nathan wywiązał się z obietnicy, wszystko ładnie pachniało, a okno były jeszcze dodatkowo otwarte, żeby ewentualny zapaszek zniknął. Zamknęłam je.
   Na szafce nocnej leżał mój telefon, a sukienka wisiała na krześle, buty pod nim, a biżuteria na biurku. Przewiesiłam koszulkę Nath'a przez oparcie krzesła na sukienkę i ogarnęłam wzrokiem cały pokój. Gdy wszystko do mnie dotarło wzięłam telefon i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w salonie. Sofa była czysta, a wszystkie śmieci zostały zepchnięte w drugą część pokoju. Ten widok przyprawił mnie o gęsią skórkę. Ten dom nie wyglądał jak nowy, a jak jakieś pogorzelisko. Brakowało jedynie trupów, ale te zostały już pewnie usunięte do domów. Była w końcu już szósta.
-Cześć. - przywitałam się.
-Cześć. - usłyszałam cichy pomruk.
-Jak tam ? - usiadłam na dywanie wcześniej sprawdzając czy jest czysty.
-Nie pamiętam. - powiedział niewyraźnie Jay trzymając swoją twarz w dłoniach, zgięte łokcie trzymał na udach i w tej pozycji ciągle siedział, jakby miał za moment usnąć i runąć na podłogę.
-Czyli to co u mnie. Fajnie. - przetarłam twarz dłońmi. - Pić mi się chcę.
-Trzymaj. - skąd tutaj wziął się Nathan z butelką wody ?
-Dzięki. Widzę, że lubisz latać po domu ze ściereczką. - spojrzałam na niego.
-Już nie latam.
-No i dobrze. Dosiądź się do nas.
-Do tej gromady zombie ? - spojrzał na wszystkich.
-Nie zawsze trzeba błyszczeć, dobrze mówię ? - zwróciłam się do tej „gromady zombie”, a ta w odpowiedzi wydała jakiś dziwny pomruk. - Widzisz, zgadzają się ze mną.
-Ale, że Nareesha i Siva zgonują dzisiaj to jestem w szoku.
-Taka noc jest tylko raz w roku. - celnie zauważyła Nareesha.
   Jezu ! Jak mnie bolała głowa, na stoliku leżały jakieś tabletki, szybko je wzięłam, sprawdziłam co to i wzięłam trzy.
-Czemu ty z nami nie świętowałeś ? - zapytał Tom.
-Byłem przeziębiony nie wyleczyłem tego i pojawiły się powikłania. Lekarz kazał mi brać tabletki. Jestem na końcu kuracji, ale wolałem nie mieszać ich z alkoholem.
-Tak mi przykro. - spojrzałam na niego, siedział na kanapie obok, położyłam mu rękę na kolanie. - Bardzo przykro.
-Ale nikt mi nie umarł w rodzinie Am.
-Ale i tak mi przykro, że nie mogłeś się z nami bawić. Było zajebiście, prawda Jay ?
-Co ja, kurna piłem ? - wydusił.
-Sprawdzał ktoś co u Max'a ? - zapytała Kelsey.
-Śpi. I niech śpi jak najdłużej. Zostawiłem mu tabletki, butelkę wody i ustawiłem dookoła łóżka miski. Może w jakąś trafi.
-Ewentualnie się na nich zabije. - uzupełniłam przemowę Sykes'a. - Kochanie moje ! - krzyknęłam odwracając się do niego.
-Amelia. - syk skacowanej reszty, sama się skrzywiłam na tak intensywny dźwięk, który wydobył się z moich ust.
-Zrobisz mi tej twojej magicznej herbaty Sykesa ? Tej na smutki. Proszę.
-To mi też. - Nareesha się zgłosiła.
-Ja poproszę dwie. - myślałam, że Jay zaraz rzygnie na dywan.
-Jakie marginesy społeczne. - Nathan się zaśmiał i wyszedł.
-Mądry się znalazł. - żachnęłam się i położyłam się na miękkim dywanie podkładając sobie poduszkę pod głowę.
   Były mi tak dobrze. Co z tego, że przez mokre włosy koszulka również była mokra, było mi wygodnie. Ciepło, miękko, dobrze.
-Nie będę cię drugi raz niósł na górę. Tym razem przynajmniej jesteś odpowiednio ubrana do spania, ale nie podejmę się tego wysiłku drugi raz. - czy Nathan właśnie lekko ruszył mnie swoim butem ? WTF ?!
-Może mi powiesz, że jestem gruba ? - podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Kobieta. - przewrócił oczami i rozdał herbaty.
-Ale … ale, że co ? Że skoro kobieta to gorsza.
-Wolałem kiedy spałaś. - kucnął i spojrzał mi w oczy. - A jeżeli jesteśmy już w tym temacie. - spojrzał na mnie. - To muszę cię lekko utuczyć.
-Przestań, bo na samą myśl o jedzeniu chcę mi się rzygać. - powiedziałam to chyba troszkę za głośno, bo Tom wyleciał jak z procy, obstawiam, że do toalety.
-Teraz mi też się chcę rzygać. - dodałam Kels.
-Dzięki Am, wielkie dzięki. - wybełkotał Siva, muszę wam powiedzieć, że ciemnoskóry był teraz zielony i było to bardzo dziwne, ale ciekawe zjawisko, takie niecodzienne.
-Chyba pójdę zajarać. - wstałam ciężko, z drobną pomocą. - Dziękuję ty mój rycerzu w białych rękawiczkach. - zwróciłam się do niego, po czym rozejrzałam się po salonie. - Gdzie to ja położyłam moje papierosy ?
-Pewnie są na górze.
-Niech je szlak trafi. Nie ma tu żadnych ? - rozejrzałam się, ale nic nie było. - Trudno. - opadłam na kanapę.
-Mogę po nie skoczyć.
-A ciul z nimi. - machnęłam ręką i dorwałam się do butelki.
-Zdechlaki wy moje brzydkie. Co wy na lemoniadę ?
-Co tu jeszcze robisz ? Idź po to. - w mojej głowie zabrzmiało to milej. - Znaczy. Ja. - próbowałam się uśmiechnąć, ale nie wiem co mi z tego wyszło.
   Nathan wyszedł kręcąc głową i śmiejąc się pod nosem. Opadłam na sofę, po chwili wrócił Tom i zgromił mnie wzrokiem. „Przepraszam” - ruszyłam ustami i zamknęłam oczy. Nie miałam zamiaru spać, ale wyszło jak wyszło.
   Teraz z kolei śniło mi, że jestem w dmuchanym zamku i siedziałam po ramiona w plastikowych kulkach, nie powiem, trochę mnie to przestraszyło, bo one były WSZĘDZIE, ale zauważyłam wyjście, więc skierowałam się w jego kierunku. Szurałam nogami i odgarniałam sobie drogę rękami. Ten kto wymyślił te kulki musiał mieć coś z psychiką. Gdy wyjście miałam na wyciągnięcie ręki coś głośno huknęło.
   Przestraszona szybko otworzyłam oczy ciężko oddychając. To tylko sen. Uspokajałam się. Więc skąd ten dźwięk ? Rozejrzałam się po pokoju. Leżałam w swoim łóżku.
-Przepraszam. Drzwi mi się zatrzasnęły. - zobaczyłam Nathan'a w drzwiach.
-Czemu masz na sobie bokserki i koszulkę …. z małpką ?
-Bo idę spać. - zbliżył się do MOJEGO łóżka i sobie najnormalniej w świecie na nie wlazł. - Co się tak patrzysz ? - roześmiał się.
-Czemu śpisz ze mną ?
-Bo mimo że Max ma duży dom, to nie ma wystarczająco sypialni, żeby nas wszystkich pomieścić.
-Aha.
-Po hucznej imprezie sylwestrowej też tu spałem.
-Oooo. A dlaczego ja wtedy miałam twoją koszulkę, w której ty teraz śpisz ?
-Bo wtedy się w nią ubrałaś.
-A ty ?
-Spałem bez.
-Powiedź mi czemu ja wtedy spałam ? - nie powiedziałam tego na głos, prawda ? Prawda ?!
-Bo byłaś zalana.
-Tak, racja. - wydukałam i położyłam się na plecach, po chwili Nathan też się położył. - A czemu się przebrałam ?
-Bo powiedziałem, że będzie ci niewygodnie, więc dałem ci tę koszulkę, odwróciłem się, a ty się przebrałaś.
-Byłam w stanie ? - spojrzałam na niego.
-Powiedźmy. - roześmiał się.
-Nie śmiej się ze mnie. - dostał w bica. - Mam przynajmniej nadzieję, że szybko zasnęłam i nie gadałam żadnych głupstw.
-....
-Prawda ?!
-Tu się nie zgodzę.
-Boże co ja powiedziałam ? - zakryłam twarz dłońmi.
-Mówiłaś, że bardzo cię pociągam, że lubisz mój niski głos i chciałabyś polecieć ze mną do Paryża. - szeptał mi do ucha.
-Za jakie grzechy ? - odkryłam twarz i przechyliłam ją w stronę Nathan'a, też się na mnie patrzył. - Ja cię za to przepraszam.
-Czyli cię nie pociągam i nie lubisz mojego niskiego głosu ? Na wycieczkę też byś nie pojechała ?
-Nie ! Znaczy tak ! Znaczy się … - śmiał się w najlepsze. - Nie powiedziałam żadnej z tych rzeczy, prawda ? - jego śmiech był jeszcze głośniejszy. - Ty kłamco ! - rzuciłam się na niego z pięściami, przełożyłam nogę i siedząc na nim zaczęłam bić go w tors, a ten śmiał się w najlepsze. - Ty parszywy kłamco ! - śmiałam się.
-Lubię jak się denerwujesz. - przekręcił się tak, że teraz on był nade mną. - Tak słodko wtedy wyglądasz.
-Żebyś cukrzycy nie dostał od tego widoku. - uśmiechnęłam się.
-Najwyżej. - powiedział to bardzo nisko i spojrzał mi głęboko w oczy, nie mogłam go zrzucić, bo trzymał moje ręce.
-Mógłbyś ze mnie zjeść ?
-Nie podoba ci się ? - szepnął mi prosto do ucha.
-Podoba. - czemu ja to powiedziałam ? - Ale mógłbyś już skończyć te swoje gierki. - chciałam wyrwać mu swoje ręce, ale skubany był silny.
-Chodź coś zjeść. - zszedł i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Nie jestem głodna. Która jest w ogóle godzina ?
-Po ósmej.
-I ty szedłeś już spać ?
-Wszyscy się już zmyli, więc co miałem robić. Trzeba odespać imprezę.
-Zaniosłeś mnie tutaj ?
-No raczej sama nie weszłaś po schodach.
-Dziękuję. - powiedziałam wstając.
-Kiedyś mi się odwdzięczysz, a teraz idziemy jeść.
-Nie podniosę cię.
-Nie bój się nie będziesz musiała mnie nosić, miałem na myśli coś innego.
-Co ?
-Cokolwiek.
-Ah już czaję. Przysługa za przysługę.
-Bingo ! - wyszliśmy.
-Ale ja nie chcę jeść.
-Nie miałaś siły nawet mi się wyrwać, a wcale nie trzymałam twoich nadgarstków mocno. - byłam innego zdania, ale się nie odezwałam.
-Tosty ? - zapytałam widząc jego szybkie ruchy przy opiekaczu.
-Chcesz coś innego ?
-Nie, mogą być.
-Nie przekonałaś mnie. - przerwał.
-Rób te tosty i nie marudź. Max się obudził w międzyczasie ?
-Tak, ale zrzygał całe piętro i wrócił do siebie.
-Klasycznie. - dodałam cicho, ale chłopak i tak się uśmiechnął.
-Jutro ma przyjść ekipa sprzątająca.
-Co ty ?
-No. Max tylko tyle zdążył powiedzieć między rzygami.
-Dobre i to.
-Smacznego. - postawił mi talerz przed nosem.
-Ty nie jesz ? - dosiadł się dając mi jeszcze herbatę.
-Jestem już po kolacji.
-To dziękuję. - tosty, niby nic wielkiego i trudnego kulinarnie, były przepyszne. - Przepraszam, że dzisiaj byłam taka … niegrzeczna dla ciebie.
-Byłaś na kacu, jaka miałaś być ? Przynajmniej miałaś siłę rozmawiać.
-No akurat na kacu jestem bardzo gadatliwa.
-Taka miła niespodzianka.
-Czy ja wiem czy miła. - zjadłam jednego tosta z całej sterty. - Nie zjem tego wszystkiego. - sięgnęłam po kolejny, ale już tylko i wyłącznie z grzeczności.
-Jak nie ? Nie jadłaś cały dzień. Masz to zjeść z szybkością światła.
-Tego jest za dużo.
-Ale ciebie jest za mało w twoich ubraniach. Wcinaj.
-Nie lubię jeść w obecności kogoś kto nie je.
-W takim razie wezmę jednego i będę jadł bardzo powoli, żebyś ty mogła zjeść resztę. - zabrał jednego.
-Ewentualnie więcej.
-Nie. Tylko ten jeden. - zastrzegł.
-Ale ja naprawdę nie zjem tego wszystkiego. - byłam w połowie drugiego tosta.
-Amelia, proszę cię ! Zjadłaś zaledwie półtora tosta. Co to jest ? Dziecko je więcej.
-Jestem niejadkiem, więc nie jem dużo.
-Od jak dawna nim jesteś ? Bo nie wmówisz mi, że od zawsze. Gdy tu przyjechałaś to miałaś przynajmniej co pokazać, a teraz to chodzący szkielet. Jak mam być z kobietą to muszę ją czuć, a nie martwić się, że mi się rozsypie w drobny mak.
-Kto mówił o „byciu” i że niby ze mną ?
-.... - spojrzał na mnie jak nauczyciel upominający niegrzecznego ucznia. - Nie patrz się tak na mnie tylko jedź.
-Zaskoczyłeś mnie po prostu. - spuściłam speszona wzrok.
-Czym ?
-Tym tekstem z byciem z kobietą.
-Lubię cię.
-Ja ciebie też, ale co to ma do rzeczy ?
-Ja cię lubię bardziej.
-I dlatego wpieprzyłeś mi się do łóżka ?
-Miałem wybór. Ty albo Max. Oczywiście, że wybrałem ciebie. Jay akurat był spity, więc jemu było obojętnie gdzie spał, ale teraz pewnie wyrywa sobie z głowy te piękne loczki, że ja śpię z Tobą, a on z Max'em.
-Jakaś aluzja ?
-Nie. Jedź to szybko, bo śpiący jestem.
-Nie zjem tego wszystkiego. - skończyłam trzeciego tosta i nie miałam ochoty podejmować się kolejnego.
-Uparciuch. Mam nadzieję, że chociaż mi ładnie podziękujesz. - wystawił policzek, więc wstałam i podeszłam do niego, skubany był bardziej skubany niż myślałam, bo w ostatniej sekundzie odwrócił głowę, tak że buziak nie wylądował na policzku, a na ustach, szybko się wycofałam.
-Wszystko zaplanowałeś. - założyłam ręce na piersi.
-Główka pracuje. No nie gniewaj się, to tylko zwykły buziak. - dał mi buziaka w czoło. - Jak ten. Chodźmy. - objął mnie w talii i powędrowaliśmy na górę. - Śpiąca ? - zapytał po zamknięciu drzwi sypialni.
-Niekoniecznie. Może pójdę wziąć prysznic i ubiorę się w piżamę.
-A mogę z Tobą ?
-Nie ! - podeszłam do walizki i wzięłam odpowiednie rzeczy.
-W takim razie do zobaczenia.
-Nic nie kombinuj.
   Wyszłam i zostawiłam go samego. Gdy po raz któryś upewniłam się, że zamknęłam drzwi w łazience podeszłam do lustra i palce same powędrowały mi w stronę ust. Ust które niedawno spotkały się z innymi ustami. Roześmiałam się sama z siebie, że zachowuję się jak typowa nastolatka i szybko się rozebrałam i wzięłam szybki prysznic. Zdecydowałam, że włosy umyję rano, bo teraz nie chciało mi się siedzieć na suszarce, ale na komodzie zobaczyłam potężne urządzenie, które z pewnością nie należało do Max'a, bo co on miałby niby suszyć, domyśliłam się, że to którejś z dziewczyn i jednak zdecydowałam się umyć włosy teraz. Po 30 minutach byłam już gotowa do spania. W drodze powrotnej związałam włosy w warkocza, bo nie wiedziałam, czy przypadkiem nie będą przeszkadzać Nathan'owi i wróciłam do sypialni, gdzie Nathan leżał pod kołdrą z telefonem w dłoni.
-Ładne spodenki. - skomentował mój nocny strój złożony właśnie ze spodenek i koszulki na ramiączkach, wszystko w kolorze niebieskim z białymi grochami.
-Dziękuję. - wgramoliłam się obok niego. - Co porabiasz ?
-Jestem na Twitterze i tak sobie piszę z fankami.
-A o czym ?
-A no na przykład ta jutro pisze jakiś ważny test i prosi o szczęście.
-I co wtedy robisz ?
-Życzę jej powodzenia piszę, że będę trzymał kciuki i kończę.
-Fajnie, że tak dbasz o waszych fanów.- chłopak ziewnął. - Zostaw ten telefon i idź spać, widzę, że zmęczony jesteś.
-Chciałem na ciebie poczekać.
-Wcale by mi nie przeszkadzał twój śpiący widok po wejściu tutaj.
-Nawet byłoby to dla ciebie na rękę, co ? Przyznaj się.
-Nie mam do czego. - wygodnie się ułożyłam na poduszce twarzą do Nathan'a a tyłkiem do okna.
-Nie wypada, żeby mężczyzna spał, gdy kobieta szykuję się do spania.
-Skąd masz takie mądrości życiowe.
-Mama mnie nauczyła jak być dżentelmenem.
-Miło ze strony twojej mamy, ale ten świat jest za bardzo brutalny dla miłych kolesi. Bez obrazy.
-Dlaczego tak uważasz ?
-A co było ostatnio, gdy chciałeś być dżentelmenem i szedłeś do mnie do kawiarni, żeby mnie odprowadzić do domu ? Zostałeś pobity i trafiłeś do szpitala w bardzo ciężkim stanie i ….
-Nie mów, proszę. To przeszłość. Było minęło. Tak ? Nie płacz już proszę. - dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę, szybko starłam łzy z policzków.
-Przepraszam. Nie sądziłam, że to będzie takie ciężkie.
-Nie masz za co przepraszać. Zostałaś poważnie skrzywdzona. - przygarnął mnie do siebie.
-I zostały po tym blizny do końca życia. - łza znowu poleciała, ta była wyjątkowo gorąca i duża.
-Lekarz nie dał ci żadnej maści na blizny ?
-Dał, ale mimo że stosuję nawet więcej niż powinnam to ona nie znika.
-To nie jest jakaś klątwa.
-Powiedź mi to w czasie letnim, kiedy każda kobieta chcę pokazać się w bikini, a wtedy zostaniesz spoliczkowany.
-Możesz założyć strój jednoczęściowy. Też są bardzo ładne i seksowne.
-To nie to samo. - wtuliłam się w jego tors mocniej, w jego małpkę.
-Dla tego jedynego będziesz idealna, więc nie ma co się przejmować resztą.
-O ile znajdę takiego „jedynego”.
-Najwyżej On pomoże ci siebie zauważyć.
-Żeby to było takie proste. - szepnęłam.
-Wszystko się ułoży. - pogłaskał mnie po policzku. - Wszystko będzie okey.

   Wszyscy mi to obiecywali. Wszyscy składali mi obietnice, ale co będzie, gdy pojawi się problem ? Nie pójdę do nich z nim, bo i tak już długo znosili moje problemy. W takich chwilach jak ta, żałuję, że poszłam nad tę rzekę, żałuje, że tak dobrze ich poznałam, że tak dużo miłości mi wlali do serca. Czasami chciałabym wrócić do tej oschłej suki, jaką byłam niż bać się o każdy dzień mojego zniszczonego już i tak życia. Wszyscy byli dla mnie mili, za mili. Nie spotykałam tego wcześniej, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać, a to uczucie jest gorsze od wszystkiego przez co przeszłam. Jestem na nowym, nieznanym gruncie i nie wiem jak solidny on jest. Po prostu się tego bałam, bałam się mojej przyszłości.  


Hej !
Tak mi się wydaję, że taki trochę dziwny rozdział mi wyszedł. Pisałam go parę dni, w częściach i mam wrażenie, że niektóre momenty nie łączą się z pozostałymi, ale chyba jest dobrze.
Bardzo dziękuję za Wasze cieplutkie komentarze pod ostatnim rozdziałem, zachcianki przyjęłam do wiadomości i jakieś z pewnością się pojawią. Potrzeba tylko czasu, bo na najbliższą akcję mam pomysł, ale co później to skorzystam z Waszych propozycji :)
Jak Wam, dobrze wiadomo, lub nie, chłopcy są nominowani do "2014 Nickelodeon Kid's Choice Awards" w kategorii "UK favourite band"



Jest również nominacja "UK favourite fan family" i tu również brytyjska TWFanmily ma szanse na wygranie. 



Kuzynka, siostra, mama, ciotka. Wszyscy głosują. Sprawmy chłopcom radość i pokażmy reszcie UK fan family, że nasza jest najlepsza. ;)

Druga sprawa to jak wiecie, od dawna staramy się o certyfikat You Tube dla chłopców dlatego video do Glad You Came z konta thewantedVEVO musi uzyskać 100 tys. wyświetleń. Nabijamy ! A jeżeli macie Twittera to bardzo proszę tutaj o RT, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. 
Do następnego Robaczki :*

PS. Czy Jess zaakceptowała już wasze zaproszenia ? Moje już tak i jestem dumna, że mam ją w znajomych ^^

8 komentarzy:

  1. jejku jaki fajny rozdzial ;)
    coraz bardziej przekonuje sie do Nathana, jest taki opiekunczy w stosunku do Amelii ze awww :D

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczny rozdział:)
    nie wyrabiałam jak czytałam początek i się okazało że to wódka:D
    jaki Nathan opiekuńczy:)
    no mam nadzieję że niedługo Am i Nath będą razem:) czekam na to z niecierpliwością:p
    weny dużo życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww...*.* Nathan taki kochany! I opiekuńczy. I to od razu widać jak dużo czuje do Am.
    Rozdział genialny! Bardzo mi się podoba.
    Wszyscy skacowani, a babyNath jak służąca xd
    Słodki ten rozdzialik. Bardzo słodki.
    Taak! Wszyscy glosujemy! I to już!
    Czekam na następny i weny robaczku ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Podła kobieta!
    Jak długo będziesz nas tak jeszcze karać?
    Przecież to gołym okiem widać od ostatniego czasu, jak go ciągnie do Amelii. Tu herbatka ostatnio, tu się martwi jej figurą, zanosi do łóżka (twice!!!), daje jej swoją koszulkę, pakuje się do łóżka, bo jakoś mi się nie chce wierzyć, że Max w swojej willi nie ma tyle pokoi! Co jeszcze... sprząta po niej, buziaki, plany z Paryżem (I'm waiting ^^). I te ostatnie zyczenia "wtedy kopnij mnie w jaja". No błagam!
    Zaraz to ja kopnę Ciebie :P
    A właśnie... dlaczego Sykes nie miał sexy różowego fartuszka? Hym???
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh :D czytając myślałam sobie "O! Przytoczę ten fragment w komentarzu bo genialny" ale tyle ich by się uzbierało, że koniec końcem musiałabym tu wcisnąć cały Twój rozdział ;P
    Więc powiem tylko tyle, że odwaliłaś z nim kawał świetnej roboty, bo normalnie miałam banana na buzi przez cały ciąg czytania ;p
    Ależ Sykes się stara uwieźć tę naszą Amelię... Oj stara się mocno ;D
    I że rzygi po wszystkich posprzątał, to brawa dla niego! o.O Ja bym sama pawia puściła xD Jak po popijawie własnych nie jestem w stanie ogarnąć xD
    W ogóle ten sen na początku - o jeSu xD rozwalił mnie xD Nie ma to ja będąc pijanym śnić o morzu wódki :D Genialne xDD
    Oj głosów, to ja już tyle oddałam i moich znajomych zaciągnęłam, że już mnie dość mają xD Cieszyłabym się jak głupia, gdyby wygrali :) Należy im się!
    Czekam na nn, więc weny, Słonko ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! No i tak, oczywiście mam już w znajomych na fb Jess xD Chyba każdy się rzucił w wysyłaniu zaproszeń ;D A jeszcze dodatkowo powiem, że mam follow od obu Sykes'ów ^^

      Usuń
  6. OMG Rozdział jest genialny :)
    I chyba szykuje się nam Nowa para :D
    Amelia i Nathan jak to pięknie brzmi <3
    I to jak wszyscy zgonują oprócz Natha *o*
    Posprzątał po miej rzygi :) Ah jakie to romantyczne :P
    Nie mogę doczekać się nn więc weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Poza spania Maxa- bezcenne :D
    Świetny rozdział czekam na szybkiego nexta !
    Zapraszam do mnie na:
    http://bright-side-of-the-dark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń