sobota, 8 lutego 2014

Section 56.

   Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej. Zegarek wskazywał paręnaście minut po siódmej. Czyli spałam jakieś 6 godzin z hakiem. Pewnie wszyscy domownicy odsypiają pasterkę, ale ja byłam w dziwny sposób rozbudzona. Wyszłam z ciepłego łóżka i nie wiem czemu, ale wzięłam laptopa, włączyłam Internet, po czym wróciłam do łóżka. Poziom baterii był niski, ale wystarczający, żeby sprawdzić pocztę. Kliknęłam w ikonkę poczty i szybciutko się zalogowałam. Przeglądałam moje wiadomości, którymi były reklamy, powiadomienia z Facebook'a i z Twittera. Ale moją uwagę przykuł mail od niespodziewanej osoby. Otworzyłam wiadomość, data była wczorajsza, godzina 22:34, a treść następująca :

Nie będę ukrywać, że nie mam do ciebie żalu, bo to wszystko przez ciebie. Przez ciebie mój syn nie żyje. Ale wiem też, że ci na nim zależało, może nawet i teraz ci na nim zależy. Dlatego chcę ci powiedzieć, że jutro o 14 jest pogrzeb. Było by miło, gdybym nie stała sama nad jego trumną.”

   Natychmiast wylogowałam się i zamknęłam pokrywę laptopa. Wstałam i podeszłam do okna, prószył śnieg. Poczułam wzbierające łzy w moich oczach. Potrząsnęłam głową i zbiegłam na dół do kuchni, gdzie zaparzyłam sobie kawę i zapaliłam papierosa. Mama nigdy nie pozwalała mi palić w domu, więc uchyliłam okno. Do pomieszczenia momentalnie wpadło mroźne powietrze, ale to nawet dobrze. Może ono pomoże mi otrzeźwić moje ciało, mój mózg, który w tym momencie przetwarzał za dużo myśli.
   Musiałam tam pójść. Musiałam, ale oczywiście nikt mnie nie zrozumie. Wszyscy o zdrowym rozsądku nie poszli by na pogrzeb osoby, która chciała go zabić, która to niemal zrobiła, która, gdyby jej nie przerwało zrobiłaby to z pewnością. Gorące łzy spłynęły po moim policzku parząc je. Musiałam tam się dzisiaj pojawić. Nie było żadnej odpowiedzi na postawione pytanie. Musiałam tam być i koniec kropka. Peta wyrzuciłam do kosza na śmieci, a okno szczelnie zamknęłam. Wychłodzona poszłam z kubkiem herbaty do salonu i okryłam się ciepłym kocem. Bezcelowo wpatrywałam się w ścianę naprzeciwko.
   Nie wiem ile czasu tak spędziłam, ale gdy tylko „wybudziłam” się z tego transu, złożyłam koc, a kubek umyłam. Szybko weszłam po schodach i weszłam do swojego pokoju. Domownicy nadal spali, ale to wcale mi nie przeszkadzało. Otworzyłam szafę w poszukiwaniu odpowiednich ubrań, a gdy takie znalazłam ułożyłam je na krześle. Zastanawiałam się czy ubrać je od razu, czy później. Zdecydowałam nie wzbudzać podejrzeń i wybrałam jeszcze drugi strój na dzisiaj. Poszłam ogarnąć się do łazienki, robiąc sobie mocniejszy makijaż, czarniejszy. Zastanawiałam się co zrobić z włosami, zdecydowałam je upiąć w kłosa i założyłam teraźniejszy strój. Gdy wychodziłam gotowa z łazienki wszyscy nadal spali, więc wzięłam kurtkę, telefon i wyszłam na świeże powietrze.
Na ulicach było pusto, śnieg łagodnie spadał z nieba, było zimno, ale możliwie. Szłam tak przed siebie, aż zorientowałam się, że doszłam pod dom matki Tomka. Stałam tak przed nim nie wiedząc co robić, aż zobaczyłam, że drzwi się otwierają.
-Wejdź. Właśnie zagotowałam wodę, a z pewnością zmarłaś. - zobaczyłam chudą kobietę w drzwiach.
   Zastanawiałam się co zrobić. Tak naprawdę to nie znałam tej kobiety. Zawsze, gdy miałam z nią styczność była pijana, mówiła od rzeczy i wyglądała jeszcze gorzej. Teraz miała przynajmniej umyte włosy spięte w koka. Wory pod oczami nadal były widoczne, a jej ubrania wisiały na niej. Przynajmniej nie poczułam od niej odrażającego odoru smrodu i papierosów, gdy obok przechodziłam. W mieszkaniu jak zwykle panował burdel, ale o dziwo było ciepło.
-Przeczytałaś moją wiadomość ? - zapytała, a ja pokiwałam głową. - Wejdź dalej, proszę.
   Powoli ruszyłam za nią do kuchni. Stara lodówka, mały stolik i dwa różne krzesła, brudne płytki, zdarta farba na ścianach i brudne blaty. Zalana kuchenka, na której leżał parujący czajnik.
-Chcesz herbaty ? - zapytała, ale nie odpowiedział, więc przeszła dalej. - Tomek przed paroma miesiącami podarował mi to. - podała mi dosyć duże pudełko. - Otwórz. - ponagliła mnie.
   Pudełko było starannie opakowane pięknym, szorstkim papierem w kolorze malin. Otworzyłam wieczko. Zobaczyłam pergamin w tym samym kolorze, dużo pergaminu, a pod nim dwie filiżanki z chińskiej porcelany. Były przepiękne. Poczułam łzy w oczach. Doskonale pamiętam dzień, kiedy mu o nich opowiadałam.
   Nie miałam co robić, Tomek tak jak zazwyczaj pojechał w teren, a ja się nudziłam, więc wzięłam torebkę, drobne na autobus i pojechałam do miasta niedaleko. Szłam tak drogą, oglądałam wystawy w sklepach, czasami do nich wchodziłam, żeby zobaczyć, dotknąć rzeczy, które sklep miał do zaoferowania. Pamiętam, że w jednym znalazłam właśnie te przepiękne filiżanki. Były piękne, ale i bardzo drogie. Gdy Tomek wrócił do domu opowiedziałam mu o nich, ale on jakby mnie nie słuchał. Powiedział tylko, żebym nie zajmowała się pierdołami i następnego dnia już o nich nie pamiętałam.
-Powiedział, że kupił je dla ciebie. Żebyście mogli pić herbatę w tych filiżankach. Jego już nie ma, ale było by mi bardzo miło, gdybyś napiła się z nich herbaty w moim towarzystwie. - spojrzałam na nią. - Nie zniszczę ich, a później je umyję i oddam w prawowite ręce. Obiecuję. - po chwili niepewnie pokiwałam głową i jeszcze bardziej niepewnie oddałam jej pudełko, obserwując jej ruchy; nie mogła mi zniszczyć mojej jedynej pamiątki po Tomku.
   On mnie kochał, wiedziałam o tym. Zajmował się tym czym się zajmował. Nie było to zgodne z prawem, ale był w tym bardzo dobry. Sprowadzał moje myśli na ziemię, gdy czasami przytrafiało mi się gdzieś błądzić tak jak wtedy, ale nie spodziewałam się tego, że kupi mi te filiżanki. Kochał mnie, ale na swój sposób.
   Kobieta małym strumieniem lała wrzątek do delikatnych filiżanek. Trzęsły się jej ręce, za pewnie po wieloletnim piciu. Widziałam, że chce przenieść filiżanki z blatu na stolik, ale szybko wstałam wyprzedzając ją. Bałam się, że je zbije.
-Jesteś dobrą dziewczyną. - usiadła. - Cieszę się, że Tomek cię znalazł, ale nie rozumiem dlaczego odeszłaś ? Tak długo się znaliście, wiedziałaś czym się zajmował, brałaś w tym udział i nagle ci się odwidziało ?
   Patrzyłam na nią próbując dostrzec w niej jej syna, ale oni byli tacy różni. Teraz rozumiałam dlaczego Tomek od niej odszedł, dlaczego sięgnął po narkotyki. Dlaczego tak bardzo mnie kochał.
-Usłyszę twój głos ? - zapytała, a ja nadal milczałam. - Mój syn był przy Tobie szczęśliwy, ale gdy tylko odchodziłaś na krok zaczynał wariować. Nie lubił jak próbowałaś robić coś na własną rękę. Kobieta ma być przy mężczyźnie i robić dokładnie to co on każe. Tomek był dla ciebie za dobry i jak skończył. Nie powinnam ci nawet mówić o pogrzebie, ale nie znam nikogo innego, kto by się pojawił. Chociaż teraz zastanawiam się czy aby na pewno dobrze zrobiłam. - spojrzała na mnie i swoimi roztrzęsionymi rękami podniosła filiżankę, o którą tak bardzo się bałam.
   Kobieta przez pewnie czas się nie odzywała, wymieniałyśmy się spojrzeniami, aż się poddała i spuściła wzrok, ale ja nadal się jej przyglądałam. Przekrwione oczy, chude, długie palce, ziemista cera, zmęczony wzrok, usta wygięte w podkowę, brązowe, zaniedbane włosy, brudne, poobgryzane paznokcie. Brudne ubranie, które pewnie dostała z pomocy. Podniosła wzrok wpatrując się we mnie.
-Jesteś do mnie podoba, kiedy byłam w twoim wieku. - odezwała się. - Młoda, piękna, pewna siebie, a patrz gdzie mnie to doprowadziło. Nie wiem po cholerę wyleciałaś do tego Londynu, co masz tam, czego nie masz tutaj ? Miałaś tu Tomka. Czego mogłaś chcieć więcej ? - wstała z filiżanką i starannie ją umyła, wytarła ją w papierowy ręcznik i wsadziła do pudełka, zabrała mi moją i powtórzyła te czynności, wstałam z pokrywką i zamknęłam pudełko biorąc je ze sobą.
-Mogę liczyć na twoją obecność dzisiaj ? - zapytała, spojrzałam na nią i zobaczyłam w jej oczach prośbę, niemal błaganie, mocniej docisnęłam do siebie pudełko i wyszłam bez słowa.
   Z głową pełną pytań, niepewności i zaskoczenia wracałam do domu. Musiałam jak najszybciej schować moje filiżanki. Teraz były moim najcenniejszym skarbem, a ja wiedziałam już czego oczekuję od życia. Wiedziałam co mam z nim zrobić, jak pokierować i przetrwać.
   Cicho weszłam do domu, na moje szczęście nie słyszałam żadnych hałasów poranka, więc po cichu weszłam na schody i do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i pudełko z filiżankami schowałam obok wódki, a czekoladę wyjęłam i otworzyłam. Usiadłam na łóżko. Ktoś ciągle próbował się do mnie dodzwonić, ale ignorowałam to. Musiałam rozgryźć jak wszystkim dyrygować, żeby tym razem się udało. Usłyszałam, cichy trzask zamykanych drzwi, a chwilę później kroki na schodach. Czyli nie jestem jedynym nieśpiącym człowiekiem w domu. Odłożyłam wszystko i zeszłam na dół, gdzie mama zalewała sobie herbatę.
-O ! - zauważyła mnie. - Nie śpisz już ? I na dodatek jesteś już ubrana ?
-Tak jakoś wcześnie dzisiaj wstałam.
-Jadłaś już ?
-Nie.
-Masz może ochotę na tosty, bo ja tak i właśnie będę robić.
-Pewnie. - usiadłam do stołu, a mama w szlafroku szykowała nam śniadanie, po chwili postawiła na stole talerz ciepłych kanapek i dwa kubki z kakao.
-Dziękuje.
-Smacznego. - uśmiechnęła się i usiadła naprzeciwko.
-Przyjeżdża ktoś dzisiaj ? - zapytałam.
-Nie. Ale chcemy pojechać dzisiaj do cioci Ani.
   Nie. Nie mogę nigdzie jechać, ale jak tu się wymigać od tego ?
-Coś blada jesteś. - przerwała moje rozmyślenia.
-A jakoś źle się czuję. - złapałam przynętę.
-No to chyba nie pojedziemy. - westchnęła.
-Dlaczego ? Jedźcie beze mnie. Dam sobie przecież radę, a zadbać o siebie potrafię. Nie przejmuj się. - proszę, zgódź się !
-No nie wiem.
-Nicola pewnie bardzo chcę zobaczyć ciotkę. Dawno u niej nie byliście.
-Ty również.
-Ale nie ma sensu psuć wszystkim plany tylko dlatego, że ja się źle czuję.
-Bardzo źle się czujesz ?
-Nie, ale w nocy nie mogłam spać, a jakoś apetyt mi też nie sprzyja. - odłożyłam nadgryzionego tosta.
-Może ty jesteś chora ?
-Nie. Muszę po prostu odpocząć, wyciszyć się, odreagować jakoś te trudne tygodnie. Za jakiś czas wszystko będzie okey. - oby.
-No zobaczymy. - skończyła temat.
   Oby pojechali, a mnie zostawili tutaj. Nie mogłam dzisiaj nigdzie wyjeżdżać. Później do kuchni zeszła się reszta wesołej rodzinki i zaczęło się przekrzykiwanie każdego. Tradycja. Każdy miał coś do powiedzenia i zawsze było głośno. Przeprosiłam ich i dalej grając w moją niezaplanowaną grę poszłam do siebie mówiąc, że głowa mnie trochę boli i się prześpię. Oczywiście tak nie było. Zamknęłam drzwi i zaczęłam pakować walizki.

***

   Około dwunastej usłyszałam trzask zamykanych wejściowych drzwi. Jestem wolna, jeszcze tylko odprowadziłam samochód wzrokiem i gdy zniknął zza zakrętem zeszłam do kuchni się najeść. Apetyt oczywiście miałam duży, więc po półgodzinie jeszcze jadłam oglądając telewizję. Nawet nie zauważyłam jak szybko minęła 14. Poszłam na górę i ubrałam wcześniej naszykowany strój, po czym wyszłam i ruszyłam w kierunku Kościoła.



   Gdy weszłam do naszej miejskiej świątyni czułam się jak gwiazda filmowa, która idzie po czerwonym dywanie, a wszystkie spojrzenia są skierowane właśnie na nią. Czerwony dywan był, widzowie również, brakowało jedynie fotoreporterów. Do mszy został kwadrans, a w Kościele nie widziałam tłumów. Jedynie jakieś niedobitki siedziały i gorliwie się modliły. W pierwszej ławce zobaczyłam kobietę. Nie miała nawet szalika, a był straszny mróz. Trumna była już rzecz jasna wystawiona z tym, że była zamknięta. Usiadłam po drugiej stronie ławek w pierwszym rzędzie. Nie chciałam siedzieć obok jego matki. Wydawała mi się dziwnie dzika, jakby zerwała się z ogrodu zoologicznego i próbowała oszukać sama siebie, że jest człowiekiem. Usiadłam nawet się nie modląc skupiając się na trumnie. Nie była zła, ale i nie najlepsza. Tomek miał dużo pieniędzy, ciekawe co z nimi się stanie.
-Możesz się z nim pożegnać. - usłyszałam jej głos, nawet nie starała się szeptać, po chwili z zakrystii wyszedł ksiądz i rozejrzał się po Kościele.
-Czy to wszyscy dzisiejsi żałobnicy ? - zapytał, a ja się rozejrzałam, nie było już tych ludzi, których mijałam, a ostatnia osoba, która została właśnie zbierała się do wyjścia i po chwili usłyszeliśmy dźwięk zamykanych potężnych drzwi.
-Tak. - odpowiedziała kobieta. - Czy była by jeszcze szansa na otwarcie trumny ?
-Niekoniecznie.
-Ale jest jeszcze jedna osoba, która chce się pożegnać z moim synem. - spojrzenia utkwili na mnie.
   Dziwiłam się, że ksiądz zgodził się na jego pogrzeb, ale na to, że otworzy jeszcze trumnę nie liczyłam. W końcu byłam kojarzona właśnie z Tomkiem, więc skoro on nie miał świetnej renomy to ja również.
-Dobrze, ale na chwilkę. - po czym odszedł i otworzył trumnę.
   Spojrzał w moim kierunku, więc szybko podeszłam do ołtarza. Tomek miał na sobie garnitur i to z pewnością z tych lepszych. Nie wyglądał jakby nie żył, wyglądał jakby spał, ale blizna na skroni jednak była zauważalna. Teraz wyglądał tak spokojnie jak młody bóg. Zrobiło mi się szkoda, bo przecież przed nim jeszcze było całe życie. Odeszłam byle by się nie rozpłakać. Teraz z mojej pewności siebie jaką zyskałam rano nie zostało nic. Uświadomiłam sobie, że to właśnie On był moją wielką miłością, a teraz odszedł i to przeze mnie. Nie był święty, był zaparty i nie lubił sprzeciwów, ale więcej spędziłam z nim szczęśliwych chwil niż tych złych. To wtedy na wakacjach mieliśmy kryzys, ale to był nasz pierwszy i jak się zakończył ? Tyle wspólnych lat, a poróżniło nas w przeciągu paru dni. Nie rozumiałam dlaczego tak się stało. Dlaczego wtedy sama wyjechałam do Londynu, dlaczego poszłam nad tę przeklętą rzekę, dlaczego tam był Tom ? Wszystko wydawało mi się takie odległe, takie sprzeczne.
   Z drugiej strony wyjazd okazał się moim niezamierzonym odwykiem. Stałam się lepszym człowiekiem, poznałam ludzi, którzy mnie zaakceptowali, którzy pomogli mi znaleźć sens życia. Dostałam drugie życie w prezencie, dostałam szansę na lepsze jutro i nie mogę tego zaprzepaścić, bo kolejnej szansy nie dostanę. Skończę tak jak Tomek.
   Miałam sprzeczne myśli, raz miałam ochotę zacząć płakać, tak bardzo za nim tęskniłam. Innym razem miałam ochotę wbić mu nóż w serce, a czasami chciałam stąd wybiec i wrócić do Londynu. Byłam taka niezdecydowana.
   Po mszy poszliśmy na cmentarz i tam Tomek został pochowany, raz na zawsze, uroniłam łzę i odeszłam do domu. Bez żadnych wyrazów współczucia dla kobiety, która tam jeszcze została. Intrygowała mnie jedyna sprawa majątkowa Tomka. Nie było mi wiadomo, czy chłopak spisał testament. Może jego matkę otrząśnie jego śmierć i również znajdzie nową ścieżkę w swoim życiu ? Wróciłam do ciepłego domu i zrobiłam sobie kakao. Siedziałam tak na łóżku i rozmyślałam. Teraz nie byłam pewna niczego, a w głowie miałam mętlik. Nie wiedziałam co się dzieję.
   Mama po przyjeździe od razu wyczuła moje kłamstwo, okazało się, że wiedziała o pogrzebie, ale nie chciała mi mówić, nie chciała żebym poszła, ale ostateczną decyzję podjęłam ja. Tak, więc wieczorem wypłakałam się w jej ramię, a ona dzielnie przy mnie była i ciągle powtarzała mi, że dobrze się stało, że Tomek nie żyję. Po dwóch godzinach ta informacja do mnie dotarła i momentalnie cały smutek i żal zniknął. Łzy przestały lecieć, a ja dopiero się od niego uwolniłam.

   Chociaż te filiżanki ...


Hej ! Blogger płata mi figle. Rozdział sam się dodał :(
No nic, skoro już ogarnęłam sytuację to tak.
Jak wystrój ? Nie rozprasza ?
I. Jak rozdział ;)
Miłego weekendu :*
PS. ewentualny brak dostępu do bloga, był spowodowany pracami nad nowym wystrojem ;)

6 komentarzy:

  1. O matko dziewczyno!
    To jest coś pięknego. Normalnie myślałam, ze się poryczę czytając rozdział. I to zakonczenie. Jesteś boska! Przeszlas samą siebie! To jest przepiękne! Bardzo mi sie podoba i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Fajny wystrój strony. Podoba mi sie!
    Weeny i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden rozdział w życiu skończony.
    Teraz czas zacząć kolejny, który przyniesie jej o wiele więcej dobrego.
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie dobrze :)

    Pozdrawiam i czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nowy wyglą mi sie bardzo podoba! zreszta tak jak rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział dobry;p
    A wystrój świetny;p
    Taki smutny troszkę ten rozdział ale boski;p
    No nic mam nadzieje, że będzie dobrze;p
    Czekam na next:)
    Weny<3:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz, ale tym razem nie będe w stanie napisać nic więcej jak tyle, że po raz kolejny pokazałaś jak świetną pisarką jesteś. Oczarowałaś mnie i aż wszystkie słowa, które przychodzą mi do głowy teraz są takie... liche. Po prostu jesteś GENIALNA! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A! Ale wygląd świetny! Strasznie mi się podoba!! :))

      Usuń