Sięgnęłam po telefon, który leżał
na szafce nocnej. Zegarek wskazywał paręnaście minut po siódmej.
Czyli spałam jakieś 6 godzin z hakiem. Pewnie wszyscy domownicy
odsypiają pasterkę, ale ja byłam w dziwny sposób rozbudzona.
Wyszłam z ciepłego łóżka i nie wiem czemu, ale wzięłam
laptopa, włączyłam Internet, po czym wróciłam do łóżka.
Poziom baterii był niski, ale wystarczający, żeby sprawdzić
pocztę. Kliknęłam w ikonkę poczty i szybciutko się zalogowałam.
Przeglądałam moje wiadomości, którymi były reklamy,
powiadomienia z Facebook'a i z Twittera. Ale moją uwagę przykuł
mail od niespodziewanej osoby. Otworzyłam wiadomość, data była
wczorajsza, godzina 22:34, a treść następująca :
„Nie będę ukrywać, że nie mam
do ciebie żalu, bo to wszystko przez ciebie. Przez ciebie mój syn
nie żyje. Ale wiem też, że ci na nim zależało, może nawet i
teraz ci na nim zależy. Dlatego chcę ci powiedzieć, że jutro o 14
jest pogrzeb. Było by miło, gdybym nie stała sama nad jego
trumną.”
Natychmiast wylogowałam się i
zamknęłam pokrywę laptopa. Wstałam i podeszłam do okna, prószył
śnieg. Poczułam wzbierające łzy w moich oczach. Potrząsnęłam
głową i zbiegłam na dół do kuchni, gdzie zaparzyłam sobie kawę
i zapaliłam papierosa. Mama nigdy nie pozwalała mi palić w domu,
więc uchyliłam okno. Do pomieszczenia momentalnie wpadło mroźne
powietrze, ale to nawet dobrze. Może ono pomoże mi otrzeźwić moje
ciało, mój mózg, który w tym momencie przetwarzał za dużo
myśli.
Musiałam tam pójść. Musiałam, ale
oczywiście nikt mnie nie zrozumie. Wszyscy o zdrowym rozsądku nie
poszli by na pogrzeb osoby, która chciała go zabić, która to
niemal zrobiła, która, gdyby jej nie przerwało zrobiłaby to z
pewnością. Gorące łzy spłynęły po moim policzku parząc je.
Musiałam tam się dzisiaj pojawić. Nie było żadnej odpowiedzi na
postawione pytanie. Musiałam tam być i koniec kropka. Peta
wyrzuciłam do kosza na śmieci, a okno szczelnie zamknęłam.
Wychłodzona poszłam z kubkiem herbaty do salonu i okryłam się
ciepłym kocem. Bezcelowo wpatrywałam się w ścianę naprzeciwko.
Nie wiem ile czasu tak spędziłam, ale
gdy tylko „wybudziłam” się z tego transu, złożyłam koc, a
kubek umyłam. Szybko weszłam po schodach i weszłam do swojego
pokoju. Domownicy nadal spali, ale to wcale mi nie przeszkadzało.
Otworzyłam szafę w poszukiwaniu odpowiednich ubrań, a gdy takie
znalazłam ułożyłam je na krześle. Zastanawiałam się czy ubrać
je od razu, czy później. Zdecydowałam nie wzbudzać podejrzeń i
wybrałam jeszcze drugi strój na dzisiaj. Poszłam ogarnąć się do
łazienki, robiąc sobie mocniejszy makijaż, czarniejszy.
Zastanawiałam się co zrobić z włosami, zdecydowałam je upiąć w
kłosa i założyłam teraźniejszy strój. Gdy wychodziłam gotowa z
łazienki wszyscy nadal spali, więc wzięłam kurtkę, telefon i
wyszłam na świeże powietrze.
Na ulicach było pusto, śnieg łagodnie
spadał z nieba, było zimno, ale możliwie. Szłam tak przed siebie,
aż zorientowałam się, że doszłam pod dom matki Tomka. Stałam
tak przed nim nie wiedząc co robić, aż zobaczyłam, że drzwi się
otwierają.
-Wejdź. Właśnie zagotowałam wodę,
a z pewnością zmarłaś. - zobaczyłam chudą kobietę w drzwiach.
Zastanawiałam się co zrobić. Tak
naprawdę to nie znałam tej kobiety. Zawsze, gdy miałam z nią
styczność była pijana, mówiła od rzeczy i wyglądała jeszcze
gorzej. Teraz miała przynajmniej umyte włosy spięte w koka. Wory
pod oczami nadal były widoczne, a jej ubrania wisiały na niej.
Przynajmniej nie poczułam od niej odrażającego odoru smrodu i
papierosów, gdy obok przechodziłam. W mieszkaniu jak zwykle panował
burdel, ale o dziwo było ciepło.
-Przeczytałaś moją wiadomość ? -
zapytała, a ja pokiwałam głową. - Wejdź dalej, proszę.
Powoli ruszyłam za nią do kuchni.
Stara lodówka, mały stolik i dwa różne krzesła, brudne płytki,
zdarta farba na ścianach i brudne blaty. Zalana kuchenka, na której
leżał parujący czajnik.
-Chcesz herbaty ? - zapytała, ale nie
odpowiedział, więc przeszła dalej. - Tomek przed paroma miesiącami
podarował mi to. - podała mi dosyć duże pudełko. - Otwórz. -
ponagliła mnie.
Pudełko było starannie opakowane
pięknym, szorstkim papierem w kolorze malin. Otworzyłam wieczko.
Zobaczyłam pergamin w tym samym kolorze, dużo pergaminu, a pod nim
dwie filiżanki z chińskiej porcelany. Były przepiękne. Poczułam
łzy w oczach. Doskonale pamiętam dzień, kiedy mu o nich
opowiadałam.
Nie miałam co robić, Tomek tak jak
zazwyczaj pojechał w teren, a ja się nudziłam, więc wzięłam
torebkę, drobne na autobus i pojechałam do miasta niedaleko. Szłam
tak drogą, oglądałam wystawy w sklepach, czasami do nich
wchodziłam, żeby zobaczyć, dotknąć rzeczy, które sklep miał do
zaoferowania. Pamiętam, że w jednym znalazłam właśnie te
przepiękne filiżanki. Były piękne, ale i bardzo drogie. Gdy Tomek
wrócił do domu opowiedziałam mu o nich, ale on jakby mnie nie
słuchał. Powiedział tylko, żebym nie zajmowała się pierdołami
i następnego dnia już o nich nie pamiętałam.
-Powiedział, że kupił je dla ciebie.
Żebyście mogli pić herbatę w tych filiżankach. Jego już nie ma,
ale było by mi bardzo miło, gdybyś napiła się z nich herbaty w
moim towarzystwie. - spojrzałam na nią. - Nie zniszczę ich, a
później je umyję i oddam w prawowite ręce. Obiecuję. - po chwili
niepewnie pokiwałam głową i jeszcze bardziej niepewnie oddałam
jej pudełko, obserwując jej ruchy; nie mogła mi zniszczyć mojej
jedynej pamiątki po Tomku.
On mnie kochał, wiedziałam o tym.
Zajmował się tym czym się zajmował. Nie było to zgodne z prawem,
ale był w tym bardzo dobry. Sprowadzał moje myśli na ziemię, gdy
czasami przytrafiało mi się gdzieś błądzić tak jak wtedy, ale
nie spodziewałam się tego, że kupi mi te filiżanki. Kochał mnie,
ale na swój sposób.
Kobieta małym strumieniem lała
wrzątek do delikatnych filiżanek. Trzęsły się jej ręce, za
pewnie po wieloletnim piciu. Widziałam, że chce przenieść
filiżanki z blatu na stolik, ale szybko wstałam wyprzedzając ją.
Bałam się, że je zbije.
-Jesteś dobrą dziewczyną. - usiadła.
- Cieszę się, że Tomek cię znalazł, ale nie rozumiem dlaczego
odeszłaś ? Tak długo się znaliście, wiedziałaś czym się
zajmował, brałaś w tym udział i nagle ci się odwidziało ?
Patrzyłam na nią próbując dostrzec
w niej jej syna, ale oni byli tacy różni. Teraz rozumiałam
dlaczego Tomek od niej odszedł, dlaczego sięgnął po narkotyki.
Dlaczego tak bardzo mnie kochał.
-Usłyszę twój głos ? - zapytała, a
ja nadal milczałam. - Mój syn był przy Tobie szczęśliwy, ale gdy
tylko odchodziłaś na krok zaczynał wariować. Nie lubił jak
próbowałaś robić coś na własną rękę. Kobieta ma być przy
mężczyźnie i robić dokładnie to co on każe. Tomek był dla
ciebie za dobry i jak skończył. Nie powinnam ci nawet mówić o
pogrzebie, ale nie znam nikogo innego, kto by się pojawił. Chociaż
teraz zastanawiam się czy aby na pewno dobrze zrobiłam. - spojrzała
na mnie i swoimi roztrzęsionymi rękami podniosła filiżankę, o
którą tak bardzo się bałam.
Kobieta przez pewnie czas się nie
odzywała, wymieniałyśmy się spojrzeniami, aż się poddała i
spuściła wzrok, ale ja nadal się jej przyglądałam. Przekrwione
oczy, chude, długie palce, ziemista cera, zmęczony wzrok, usta
wygięte w podkowę, brązowe, zaniedbane włosy, brudne, poobgryzane
paznokcie. Brudne ubranie, które pewnie dostała z pomocy. Podniosła
wzrok wpatrując się we mnie.
-Jesteś do mnie podoba, kiedy byłam w
twoim wieku. - odezwała się. - Młoda, piękna, pewna siebie, a
patrz gdzie mnie to doprowadziło. Nie wiem po cholerę wyleciałaś
do tego Londynu, co masz tam, czego nie masz tutaj ? Miałaś tu
Tomka. Czego mogłaś chcieć więcej ? - wstała z filiżanką i
starannie ją umyła, wytarła ją w papierowy ręcznik i wsadziła
do pudełka, zabrała mi moją i powtórzyła te czynności, wstałam
z pokrywką i zamknęłam pudełko biorąc je ze sobą.
-Mogę liczyć na twoją obecność
dzisiaj ? - zapytała, spojrzałam na nią i zobaczyłam w jej oczach
prośbę, niemal błaganie, mocniej docisnęłam do siebie pudełko i
wyszłam bez słowa.
Z głową pełną pytań, niepewności
i zaskoczenia wracałam do domu. Musiałam jak najszybciej schować
moje filiżanki. Teraz były moim najcenniejszym skarbem, a ja
wiedziałam już czego oczekuję od życia. Wiedziałam co mam z nim
zrobić, jak pokierować i przetrwać.
Cicho weszłam do domu, na moje
szczęście nie słyszałam żadnych hałasów poranka, więc po
cichu weszłam na schody i do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i
pudełko z filiżankami schowałam obok wódki, a czekoladę wyjęłam
i otworzyłam. Usiadłam na łóżko. Ktoś ciągle próbował się
do mnie dodzwonić, ale ignorowałam to. Musiałam rozgryźć jak
wszystkim dyrygować, żeby tym razem się udało. Usłyszałam,
cichy trzask zamykanych drzwi, a chwilę później kroki na schodach.
Czyli nie jestem jedynym nieśpiącym człowiekiem w domu. Odłożyłam
wszystko i zeszłam na dół, gdzie mama zalewała sobie herbatę.
-O ! - zauważyła mnie. - Nie śpisz
już ? I na dodatek jesteś już ubrana ?
-Tak jakoś wcześnie dzisiaj wstałam.
-Jadłaś już ?
-Nie.
-Masz może ochotę na tosty, bo ja tak
i właśnie będę robić.
-Pewnie. - usiadłam do stołu, a mama
w szlafroku szykowała nam śniadanie, po chwili postawiła na stole
talerz ciepłych kanapek i dwa kubki z kakao.
-Dziękuje.
-Smacznego. - uśmiechnęła się i
usiadła naprzeciwko.
-Przyjeżdża ktoś dzisiaj ? -
zapytałam.
-Nie. Ale chcemy pojechać dzisiaj do
cioci Ani.
Nie. Nie mogę nigdzie jechać, ale jak
tu się wymigać od tego ?
-Coś blada jesteś. - przerwała moje
rozmyślenia.
-A jakoś źle się czuję. - złapałam
przynętę.
-No to chyba nie pojedziemy. -
westchnęła.
-Dlaczego ? Jedźcie beze mnie. Dam
sobie przecież radę, a zadbać o siebie potrafię. Nie przejmuj
się. - proszę, zgódź się !
-No nie wiem.
-Nicola pewnie bardzo chcę zobaczyć
ciotkę. Dawno u niej nie byliście.
-Ty również.
-Ale nie ma sensu psuć wszystkim plany
tylko dlatego, że ja się źle czuję.
-Bardzo źle się czujesz ?
-Nie, ale w nocy nie mogłam spać, a
jakoś apetyt mi też nie sprzyja. - odłożyłam nadgryzionego
tosta.
-Może ty jesteś chora ?
-Nie. Muszę po prostu odpocząć,
wyciszyć się, odreagować jakoś te trudne tygodnie. Za jakiś czas
wszystko będzie okey. - oby.
-No zobaczymy. - skończyła temat.
Oby pojechali, a mnie zostawili tutaj.
Nie mogłam dzisiaj nigdzie wyjeżdżać. Później do kuchni zeszła
się reszta wesołej rodzinki i zaczęło się przekrzykiwanie
każdego. Tradycja. Każdy miał coś do powiedzenia i zawsze było
głośno. Przeprosiłam ich i dalej grając w moją niezaplanowaną
grę poszłam do siebie mówiąc, że głowa mnie trochę boli i się
prześpię. Oczywiście tak nie było. Zamknęłam drzwi i zaczęłam
pakować walizki.
***
Około dwunastej usłyszałam trzask
zamykanych wejściowych drzwi. Jestem wolna, jeszcze tylko
odprowadziłam samochód wzrokiem i gdy zniknął zza zakrętem
zeszłam do kuchni się najeść. Apetyt oczywiście miałam duży,
więc po półgodzinie jeszcze jadłam oglądając telewizję. Nawet
nie zauważyłam jak szybko minęła 14. Poszłam na górę i ubrałam
wcześniej naszykowany strój, po czym wyszłam i ruszyłam w
kierunku Kościoła.
Gdy weszłam do naszej miejskiej
świątyni czułam się jak gwiazda filmowa, która idzie po
czerwonym dywanie, a wszystkie spojrzenia są skierowane właśnie na
nią. Czerwony dywan był, widzowie również, brakowało jedynie
fotoreporterów. Do mszy został kwadrans, a w Kościele nie
widziałam tłumów. Jedynie jakieś niedobitki siedziały i gorliwie
się modliły. W pierwszej ławce zobaczyłam kobietę. Nie miała
nawet szalika, a był straszny mróz. Trumna była już rzecz jasna
wystawiona z tym, że była zamknięta. Usiadłam po drugiej stronie
ławek w pierwszym rzędzie. Nie chciałam siedzieć obok jego matki.
Wydawała mi się dziwnie dzika, jakby zerwała się z ogrodu
zoologicznego i próbowała oszukać sama siebie, że jest
człowiekiem. Usiadłam nawet się nie modląc skupiając się na
trumnie. Nie była zła, ale i nie najlepsza. Tomek miał dużo
pieniędzy, ciekawe co z nimi się stanie.
-Możesz się z nim pożegnać. -
usłyszałam jej głos, nawet nie starała się szeptać, po chwili z
zakrystii wyszedł ksiądz i rozejrzał się po Kościele.
-Czy to wszyscy dzisiejsi żałobnicy ?
- zapytał, a ja się rozejrzałam, nie było już tych ludzi,
których mijałam, a ostatnia osoba, która została właśnie
zbierała się do wyjścia i po chwili usłyszeliśmy dźwięk
zamykanych potężnych drzwi.
-Tak. - odpowiedziała kobieta. - Czy
była by jeszcze szansa na otwarcie trumny ?
-Niekoniecznie.
-Ale jest jeszcze jedna osoba, która
chce się pożegnać z moim synem. - spojrzenia utkwili na mnie.
Dziwiłam się, że ksiądz zgodził
się na jego pogrzeb, ale na to, że otworzy jeszcze trumnę nie
liczyłam. W końcu byłam kojarzona właśnie z Tomkiem, więc skoro
on nie miał świetnej renomy to ja również.
-Dobrze, ale na chwilkę. - po czym
odszedł i otworzył trumnę.
Spojrzał w moim kierunku, więc szybko
podeszłam do ołtarza. Tomek miał na sobie garnitur i to z
pewnością z tych lepszych. Nie wyglądał jakby nie żył, wyglądał
jakby spał, ale blizna na skroni jednak była zauważalna. Teraz
wyglądał tak spokojnie jak młody bóg. Zrobiło mi się szkoda, bo
przecież przed nim jeszcze było całe życie. Odeszłam byle by się
nie rozpłakać. Teraz z mojej pewności siebie jaką zyskałam rano
nie zostało nic. Uświadomiłam sobie, że to właśnie On był moją
wielką miłością, a teraz odszedł i to przeze mnie. Nie był
święty, był zaparty i nie lubił sprzeciwów, ale więcej
spędziłam z nim szczęśliwych chwil niż tych złych. To wtedy na
wakacjach mieliśmy kryzys, ale to był nasz pierwszy i jak się
zakończył ? Tyle wspólnych lat, a poróżniło nas w przeciągu
paru dni. Nie rozumiałam dlaczego tak się stało. Dlaczego wtedy
sama wyjechałam do Londynu, dlaczego poszłam nad tę przeklętą
rzekę, dlaczego tam był Tom ? Wszystko wydawało mi się takie
odległe, takie sprzeczne.
Z drugiej strony wyjazd okazał się
moim niezamierzonym odwykiem. Stałam się lepszym człowiekiem,
poznałam ludzi, którzy mnie zaakceptowali, którzy pomogli mi
znaleźć sens życia. Dostałam drugie życie w prezencie, dostałam
szansę na lepsze jutro i nie mogę tego zaprzepaścić, bo kolejnej
szansy nie dostanę. Skończę tak jak Tomek.
Miałam sprzeczne myśli, raz miałam
ochotę zacząć płakać, tak bardzo za nim tęskniłam. Innym razem
miałam ochotę wbić mu nóż w serce, a czasami chciałam stąd
wybiec i wrócić do Londynu. Byłam taka niezdecydowana.
Po mszy poszliśmy na cmentarz i tam
Tomek został pochowany, raz na zawsze, uroniłam łzę i odeszłam
do domu. Bez żadnych wyrazów współczucia dla kobiety, która tam
jeszcze została. Intrygowała mnie jedyna sprawa majątkowa Tomka.
Nie było mi wiadomo, czy chłopak spisał testament. Może jego
matkę otrząśnie jego śmierć i również znajdzie nową ścieżkę
w swoim życiu ? Wróciłam do ciepłego domu i zrobiłam sobie
kakao. Siedziałam tak na łóżku i rozmyślałam. Teraz nie byłam
pewna niczego, a w głowie miałam mętlik. Nie wiedziałam co się
dzieję.
Mama po przyjeździe od razu wyczuła
moje kłamstwo, okazało się, że wiedziała o pogrzebie, ale nie
chciała mi mówić, nie chciała żebym poszła, ale ostateczną
decyzję podjęłam ja. Tak, więc wieczorem wypłakałam się w jej
ramię, a ona dzielnie przy mnie była i ciągle powtarzała mi, że
dobrze się stało, że Tomek nie żyję. Po dwóch godzinach ta
informacja do mnie dotarła i momentalnie cały smutek i żal
zniknął. Łzy przestały lecieć, a ja dopiero się od niego
uwolniłam.
Chociaż te filiżanki ...
Hej ! Blogger płata mi figle. Rozdział sam się dodał :(
No nic, skoro już ogarnęłam sytuację to tak.
Jak wystrój ? Nie rozprasza ?
I. Jak rozdział ;)
Miłego weekendu :*
PS. ewentualny brak dostępu do bloga, był spowodowany pracami nad nowym wystrojem ;)
PS. ewentualny brak dostępu do bloga, był spowodowany pracami nad nowym wystrojem ;)
O matko dziewczyno!
OdpowiedzUsuńTo jest coś pięknego. Normalnie myślałam, ze się poryczę czytając rozdział. I to zakonczenie. Jesteś boska! Przeszlas samą siebie! To jest przepiękne! Bardzo mi sie podoba i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
Fajny wystrój strony. Podoba mi sie!
Weeny i zapraszam do mnie ;)
Jeden rozdział w życiu skończony.
OdpowiedzUsuńTeraz czas zacząć kolejny, który przyniesie jej o wiele więcej dobrego.
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie dobrze :)
Pozdrawiam i czekam na kolejne :)
nowy wyglą mi sie bardzo podoba! zreszta tak jak rozdział! :)
OdpowiedzUsuńRozdział dobry;p
OdpowiedzUsuńA wystrój świetny;p
Taki smutny troszkę ten rozdział ale boski;p
No nic mam nadzieje, że będzie dobrze;p
Czekam na next:)
Weny<3:*
Wybacz, ale tym razem nie będe w stanie napisać nic więcej jak tyle, że po raz kolejny pokazałaś jak świetną pisarką jesteś. Oczarowałaś mnie i aż wszystkie słowa, które przychodzą mi do głowy teraz są takie... liche. Po prostu jesteś GENIALNA! <3
OdpowiedzUsuńA! Ale wygląd świetny! Strasznie mi się podoba!! :))
Usuń