-A masz jakąś sukienkę na Sylwestra
? - zapytała mama żując kanapkę.
-Nie. - powiedziałam po dłuższym
zastanowieniu i wzięłam łyk ciepłej kawy, cieszyłam się ciszą
jaka panowała w domu, znowu wstałam wcześniej, więc razem z mamą
zajadałyśmy śniadanie.
-To może pojechałybyśmy do
sąsiedniego miasta na zakupy ? Nicoli trzeba kupić nowe spodnie,
sama też bym się za czymś rozejrzała. - spojrzałam na nią.
-My ?
-No tak. Zróbmy taki babski wypad,
ostatni zanim znowu pofruniesz na nie wiadomo jak długo. - posłała
mi blady uśmiech.
-Przecież będziemy się widzieć,
rozmawiać przez Skype i takie tam sprawy.
-No wiem, ale wiesz … będziesz matką
to zrozumiesz. - uśmiechnęła się. - To jak ? Wchodzisz w to ?
-No pewnie. - uśmiechnęłam się
zadowolona.
-To leć budzić Nicolę to może uda
nam się za godzinę wyjechać. - w tym momencie do kuchni wparowała
zaspana siostra.
-Dobrze, że jesteś, bo miałam cię
właśnie budzić. - odezwałam się.
-A dlaczego ? - zabrała ciastko z
talerza i ostentacyjnie je jadła na środku kuchni.
-Bo razem z mamą planujemy wyjazd na
zakupy i być może uda nam się za jakiś czas wyjechać. -
momentalnie się rozbudziła.
-Trzeba było tak od razu. -
dziewczynka zniknęła i po chwili było słychać głośne kroki na
schodach i trzask zamykanych drzwi na piętrze.
-Szybko poszło. - powiedziałam
śmiejąc się.
-Zrobię jej kanapki. - mama wstała od
stołu.
-To ja też lecę się szykować. -
umyłam talerze i poszłam do siebie wybrać jakieś ubrania na
dzisiaj, bo i tak łazienkę zajmowała najmłodsza z nas, a na dół
nie chciało mi się iść.
W łazience wzięłam prysznic,
umalowałam się, a włosy spięłam w wysokiego kitka i
wyprostowałam je. Na końcu ubrałam się i poszłam spakować
torebkę, koniec uwieńczyłam perfumami i zeszłam na dół owijając
się mocniej swetrem. Nicola oglądała jakieś bajki w telewizji, a
tato jadł tosty i pił kawę. Czytał gazetę, gdy mnie zobaczył,
odłożył ją.
-Słyszałem, że jedziecie na zakupy.
-No tak. Mama wymyśliła babski wypad.
- usiadłam do stołu.
-Ładnie wyglądasz.
-Dziękuje. Wy też możecie zrobić
sobie męski dzień. Ol raczej się nigdzie nie wybiera.
-Może coś wymyśliły, ale na razie
on jeszcze śpi.
-Co poradzisz.
-Wydaje mi się, czy jesteś smutna ? -
spojrzałam na niego nie wiedząc jak odpowiedzieć na to pytanie.
-Po prostu ostatnio źle sypiam.
-A tak dobrze ci się spało na
początku.
-No tak, ale teraz coś nie mogę.
-Tęsknisz. - spojrzałam na niego
zaskoczona. - Skąd to zdziwienie ?
-Bo … bo nigdy o tym nie pomyślałam
w ten sposób.
-Wczoraj rozmawiałaś przez Skype bite
trzy godziny. I raczej to nie była pogawędka o pogodzie. - zaśmiał
się.
-No nie. - odwzajemniłam gest. - Na
prawdę myślisz, że to jest powodem ?
-Tak. Tak przynajmniej …
-Możemy jechać. - mama weszła do
kuchni.
-Dobrze to idę założyć kurtkę. -
zwróciłam się do niej.
-Jak chcesz to pogadamy jak wrócicie.
- powiedział tato, a ja pokiwałam głową.
***
Po ponad 40 minutach udało nam się
wejść do galerii. Mama wciągała mnie do każdego napotkanego
sklepu, nawet do bieliźnianego, a przecież miałam kupić tylko
sukienkę. Po długim monologu mamy doszłam do wniosku, że skoro
kupuje się sukienkę to też trzeba zadbać o to co ma się pod nią.
Tak więc stwierdziłyśmy, że jak upatrzę sobie jakąś sukienkę
to wrócimy do tego sklepu. Oczywiście z wyborem kreacji był spory
problem, na pierwszym z pięter żadnej nie znalazłam, za to Nicola
dopatrzyła się spodni, więc ona przynajmniej coś już miała.
Wędrowałyśmy tak między wieszakami, ale nic nie wpadło mi w
oczy. Wybrałam sobie co prawda jeden sweterek, koszulę i lity, ale
sukienki jeszcze nie znalazłam. Weszłyśmy do ostatniego sklepu w
galerii.
-Może tutaj coś znajdziesz, bo tylko
ty jeszcze nie znalazłaś tego co szukasz. - zaśmiała się mama.
-Oby. - zwieńczyłam i ruszyłam
między półki.
Tak wyszło, że akurat każda z nas
poszła w innym kierunku, szłam przed siebie i patrzyłam na te
wieszaki bez przekonania. Ciągle męczyła mnie ta sprawa z porannej
rozmowy z tatą. Zastanawiałam się nad sensem jego wypowiedzi. Czy
ja faktycznie tęsknię za tamtym życiem ? Czy może rozkopuje
przeszłość, co zazwyczaj dobrze mi wychodzi ? Byłam taka
neutralna do tego i sama nie wiedziałam czego mam oczekiwać od
samej siebie.
Z jednej strony brakowało mi tych
wesołych buziek, ale czy oni mnie ponownie zaakceptują ? Tak wiele
razy ich zawiodłam, zrzucałam się im na głowę, zarzucałam
swoimi problemami, że wątpiłam w ich intencje i miłe słowa,
które miały mnie zachęcić do powrotu. Z drugiej strony tam mam
spełnienie swoich marzeń, mam swoją kawiarnię, chyba mam, bo Paul
nie za wiele mi opowiada, pewnie martwi się mojej reakcji. Chcę ją
odbudować, choćbym miała spać na ulicy bardzo chcę, żeby „Hope”
dobrze prosperowała i rozwijała się, nie stała w miejscu i tym
bardziej nie cofała się jak ja. To ma być udana, pewniejsza wersja
mnie. Bez powielania moich życiowych pomyłek.
Jakby się zastanowić w Londynie
miałam wszystko, a tutaj nie mam zupełnie nic. Za dużo wspomnień,
które mogą mnie męczyć, za dużo Tomka mi tutaj zostało. Niby
wyrzuciłam go ze swojej głowy, ale jednak on nadal istnieje. Raczej
nie wymarzę tych paru lat z nim, to jest niemożliwe, ale wystarczy,
że rzucę się w wir pracy, którą mam w Londynie, a
rozpamiętywanie Tomka stanie na bocznym torze, a po pewnym czasie
przejdzie do przeszłości, do której nie będę widziała sensu
powracać.
-Jaki rozmiar pani potrzebuje ? Pewnie
36. - usłyszałam jakiś miły głos obok siebie, spojrzałam na
dziewczynę, która stała obok mnie. - Też podoba mi się ta
sukienka.
Teraz dopiero zorientowałam się, że
stoję przed śliczną sukienką. Była bez ramiączek, przed kolana.
To właśnie było TO czego szukałam. Delikatność kwiatków na
ciemnym tle podkreślał ciężki, wysadzany ćwiekami pasek.
Pokiwałam szybko głową, a ekspedientka podała mi odpowiedni
rozmiar, z którym za chwilę szłam do przymierzalni.
-Amelio wybrałaś coś ? - usłyszałam
głos mojej mamy, gdy zdejmowałam ubrania w przebieralni.
-Tak. Zaraz wyjdę. - odpowiedziałam i
szybko założyłam sukienkę gładząc jej materiał, przyglądając
się sobie w lustrze, szybko wyszłam.
-Wow. - odezwała się Nicola.
-I jak ? - okręciłam się.
-Wyglądasz zjawiskowo. - powiedziała
mama, jakby z dumą. - Teraz trzeba kupić buty i torebkę. No i
jakąś biżuterię.
-Buty mam. Myślę, że będą
odpowiednie. Z biżuterii nic mi się tutaj nie podoba, może jeszcze
coś znajdę.
-To idziemy po torebkę. - mama się
uśmiechnęła ciągle na mnie patrząc.
-Ale ślicznie Pani wygląda w tej
sukience. Chciałabym mieć Pani figurę. - przyszła ekspedientka. -
Przyniosłam parę torebek. Może coś Pani wybierze.
Czyli nie musiałam już nigdzie
chodzić i szukać. W oczy szybko rzuciła mi się mała torebka na
łańcuszku, więc po chwili byłam już z powrotem w przebieralni i
zdejmowałam sukienkę.
Gdy tak stałam w samej bieliźnie
zaczęłam się sobie przypatrywać. Ta dziewczyna powiedziała, że
zazdrości mi mojej figury. No cóż z natury byłam szczupłą
osobą. Ale czy siebie lubiłam ? Tego raczej nie mogłam powiedzieć.
Musiałam jeszcze wrócić do swojej poprzedniej wagi, bo teraz to
jednak byłam troszkę za chuda. Święta świętami, ale nie udało
mi się jakoś przytyć.
Szybko się ubrałam i wyszłam z
kabiny. Mama uparła się, że za dzisiejsze zakupy zapłaci ona.
Było mi trochę głupio z tego powodu, bo jednak mama musiała się
na mnie wykosztować, ale powiedziała, że pieniądze nie grają
teraz roli. Wróciłyśmy jeszcze do bieliźnianego i tam również
zapłaciła mama. W drodze powrotnej wstąpiłyśmy jeszcze na
obiadokolacje do jakiejś knajpki, bo jednak cały dzień zakupów
nas wymęczył, więc pod wieczór wróciłyśmy do domu.
-Co tak długo Was nie było ? -
zapytał tato.
-Babski wypad to babski wypad. Nie
pytaj co robiłyśmy, bo to nasza mała tajemnica. - powiedziałam
uśmiechnięta.
-Czy wy całą galerię wykupiłyście
? - zapytał się widząc wchodzącą z siatkami mamę.
-Tylko pół. - poprawiła go, a ten z
niedowierzaniem pokiwał głową.
-Głodne ?
-Nie, jadłyśmy już kolację. -
powiedziałam zdejmując buty.
Po kwadransie poszłam do siebie i
zaczęłam wypakowywać zakupione rzeczy na łóżko, ponownie je
oglądając i przykładając do siebie. Z dna szafy wyjęłam
pudełko, a z niego moje nieużywane szpilki. Szybko je założyłam
w celu rozchodzenia, gdy ktoś zapukał.
-Proszę.
-Mogę ? - zobaczyłam tatę w progu.
-Pewnie. - zaczęłam sprzątać rzeczy
z łóżka.
-Mam to o co prosiłaś. - tato podał
mi dwie butelki czystej.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się i
odebrał je chowając w to samo miejsce co tę pierwszą.
-Chcesz dokończyć rozmowę ? -
spojrzałam na niego i usiadłam na fotelu.
-Myślałam nad tym i doszłam do
wniosku, że chyba jednak miałeś rację. Tęsknie. Za nimi, za
kawiarnią, za tym trybem życia, za tą gonitwą dnia, za tymi
odpałami, za tymi wypadami na miasto, za ludźmi, którzy przewijają
się przez kawiarnię, za rozmyślaniem nad historiami ludzi, którzy
samotnie siedzą przy stolikach. Tam mi dobrze, mam tam moje
stanowisko pracy, chyba mam. - poprawiłam się.
-Masz przyjaciół.
-Tutaj pojawiają się schody.
-Dlaczego ?
-Tyle razy ich skrzywdziłam, że nie
wiem czy przypadkiem beze mnie jest im lżej.
-Chcą twojego powrotu, więc to
oznacza, że twoje przypuszczenia są błędne.
-Chciałabym być tego pewna.
-Jeszcze się przekonasz.
-Dziękuje. Za tę rozmowę, dużo mi
dała.
-To ja dziękuje. Zmieniłaś się,
dorosłaś i wyrosłaś na wspaniałą kobietę, więc jestem dumny z
tego co osiągnęłaś. A jeżeli ktoś będzie mi mówił, że
jesteś wyrodną córką to mu przywalę.
Uśmiechnęłam się, co po chwili
powtórzył tato.
-Nie przeszkadzam już, bo pewnie
jesteś zmęczona. Cały dzień na nogach. Może dzisiaj pośpisz
dłużej. Tak w zasadzie to jutro.
-Być może.
-To dobranoc. - tato dał mi buziaka w
policzek. - Kocham cię.
-Ja ciebie też tato. Dobrej nocy.
Tato wyszedł, a ja faktycznie
zmęczona, wzięłam piżamę i poszłam z nią do łazienki. Jutro
ważny dzień.
Hej !
Ojej :) Tak wg to nie spodziewałam się, że poprzedni rozdział tak Wam się spodoba, bo nie pisałam go z myślą, żeby doprowadzić Was do skrajnych emocji czy coś. Tak jakoś paluszki same mi śmigały po klawiaturze :P
Ten chyba krótki, co ? Ale "jutro jest ważny dzień", więc już nie mogę doczekać się kiedy będę go opisywała ;D Ale na to muszę mieć wolną chwilę, więc zbiorę myśli i wszystko spiszę na weekendzie.
Proszę Was, wytłumaczcie mi jedną rzecz. Dlaczego ja co roku na feriach jestem chora ? W piątek ja zaczynam (nareszcie !), a ja tu zużywam w dużej ilości chusteczki. Macie może jakieś sprawdzone, domowe sposoby na katar ? Proszę, pomóżcie !
To do następnego Miśki <3
Siemankoo! ;3
OdpowiedzUsuńUmm..zakupy..już się nie mogę doczekać zobaczenia tej sukienki. Już sam opis przypadł mi do gustu i chętnie bym sobie taką sprawiła. ;)
Ta rozmowa z tatą. Taka szczera. Podoba mi się.
Ważny dzień? Czy ja coś przeoczyłam, czy nic nie wspominałaś? Dowiem się mam nadzieję niedługo, gdy dodasz kolejny wspaniały rozdział jak ten!
No widzisz. To się dobrałyśmy. Ja w swoje ferie też byłam chora. Ale nie katarek, tylko ospa. -.- Co za horror przeszłam. Grr...
Okej to dużo weny skarbie! ;*
Niestety brak :/
OdpowiedzUsuńAle rozdział genialny :)
Z kim ona tak gadała na Skype?
I kiedy wielki powrót? Czyżby to jutro ^^
Ja też nie mogę się doczekać kiedy będziesz opisywać ten wielki dzień^^
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że rozmowa z tatą, naprawdę świetna;p
Aaa widzę, że się powtarzam bo ktoś już to zauważył w komentarzu wyżej ale nie ważne;pp
Czekam na next:p
Weny:)
PS Zdrowiej:*
Właśnie, właśnie! Z kim ona gadała na skype? ;) Aż się zastanawiałam czy czegoś nie przeoczyłam :P
OdpowiedzUsuńNie ma to jak kochający rodzic, który chcąc nie chcąc potrafi przejrzeć swoje dziecię na wylot i stwierdzić, co mu jest, podczas gdy ono samo nie ma pojęcia, co mu dolega. Swoją drogą, to jest takie piękne :)
Aż jestem ciekawa całego tego Sylwestrowego looku, bo z opisu to WOW :D
Sama się nie mogę doczekać tego WAŻNEGO DNIA! Bo znając Ciebie - oczy wyjdą mi z orbity a w środku wszystko mi się poprzekręca ;) Tym bardziej, że sama nie możesz się tego doczekać ;D
Niestety, ja przekonałam się niejednokrotnie, że w powiedzeniu "Nieleczony katar trwa tydzień, a leczony 7 dni" jest cała masa prawdy i zawsze go po prostu przeczekuję ;)
Przykro mi, że jesteś chora, ale z dwojga złego dobrze, że tuż tuż przed feriami (bo może zdąży przejść) a nie podczas ich trwania :)
Życzę weny, chociaż u Ciebie zawsze jej cała masa, doczekania ferii, wyzdrowienia i czego tam jeszcze chcesz :) Buziak! :*
No to czekam na ten wazny dzien :D
OdpowiedzUsuńtesknie za chlopakami w tym opowiadaniu :)
Ja dalej kaszlę po feriach ;p sposobów niestety na to nie mam. A rozdział świetny, trochę krótki, ale dobrze się czytali. I będzie spotkanie z chłopakami w kolejnym, co nie? Plose?
OdpowiedzUsuńEh, ja piszę sobie, a telefon sobie...
Usuń