wtorek, 18 czerwca 2013

Section 3.

   Wtorek. Drugi dzień tygodnia, po znienawidzonym poniedziałku i przed środkiem tygodnia, środą. Co przyniesie ten dzień ? Dowiem się w swoim czasie. Zeszłam z łóżka dopiero po 11, ale już po przebudzeniu, nie miałam ochoty opuszczać mojego hotelowego pokoiku, bowiem nie zauważyłam promieni słonecznych chamsko wpadających do pomieszczenia przez okno. Zeszłam z łóżka i stanęłam przed oknem. Nie zapowiadało się na deszcz, ale i nie wyglądało na to, że się rozpogodzi. Typowa jesienna pogoda. Anglia z każdym dniem mnie zaskakiwała. Zapaliłam jednego papierosa i stojąc przy uchylonym oknie paliłam go dobre parę minut. Weszłam pod strumień ciepłej wody z myślą, że to pomoże mi przywrócić dobry humor, ale byłam w błędzie. Z włosami związanymi w ręcznik, zajęłam się swoją twarzą i ubrałam się.


   Wysuszyłam włosy i je wyprostowałam. Do torebki włożyłam telefon, paczkę papierosów, jakieś drobne, "Małego księcia" w kieszonkowym wydaniu, słuchawki i po założeniu kurtki wyszłam. Moim pierwszym przystankiem był "Breakfast and others", w którym zjadłam rogalika z truskawkowym dżemem, a do tego kawę. Ze słuchawkami w uszach ruszyłam do pobliskiego parku, usiadłam na ławeczce i słuchając muzyki sięgnęłam do torebki po książkę. Wciągnięta w lekturę, nie zauważyłam zbliżających się deszczowych chmur. Widząc zmienną pogodę, zabrałam manatki i ruszyłam w kierunku hotelu. W pewnym momencie zobaczyłam grupę rozwrzeszczanych dziewczyn, minęłam je i szłam dalej. Po paru chwilach poczułam szarpnięcie za rękę, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka. W pierwszym odruchu go nie poznałam, ale po chwili skojarzyłam, że jest to chłopak znad rzeki. 
-Cześć. - powiedział. - Krzyczę do ciebie, a ty się nie odwracasz.
-Przepraszam, ale miałam słuchawki na uszach i cię nie słyszałam. Czego chcesz ? - zapytałam.
-Przywitać się.
-W takim razie cześć. - odwróciłam się i ruszyłam, ale po chwili znowu poczułam szarpnięcie.
-Co ?!
-No bo ... chciałem cię przedstawić moim kolegą. 
-Po co ? Nawet się nie znamy.
-Tom. - podał mi dłoń, czego ja nie powtórzyłam i chłopak złapał moją dłoń i nią potrząsnął, po chwili ją puścił i ręka bezwładnie opadła.
-Powiesz mi jak masz na imię ? - zapytał.
-Książkę piszesz ? 
-Nie, ale chciałbym wiedzieć, żeby na następny raz nie biec na tobą i krzyczeć "stój", "zaczekaj" itp.
-Amelia. - powiedziałam po chwili. - Mogę już iść ?
-W takim razie Amelio przedstawię cię moim kumplom. - złapał mnie za rękę i pociągnął w nieznanym mi kierunku.
   Po drodze dopadła nas jedna dziewczyna prosząc o zdjęcie i autograf, na co Tom z przyjemnością się zgodził i musiałam przez chwilę być fotografem. Świetnie.
-Pierwszy raz i ostatni. - powiedziałam, gdy dziewczyna odeszła.
-Ktoś nie w humorze.
-Jak zawsze. Nie znasz mnie.
-Dokładnie tak. Dlatego chcę cię poznać bliżej.
-Ale bez wzajemności.
   Doszliśmy do jakiegoś małego budynku, w środku pomieszczenie wyglądało jak mała knajpka. Doszliśmy do jednego ze stolików, przy którym siedziało czterech mężczyzn. Żaden mnie nie zainteresował. Nic nadzwyczajnego.
-Chłopaki poznajcie Amelię. - powiedział Tom.
-A to ty jesteś tą dziewczyną o której mówił Tom. - powiedział ciemnoskóry.
-Nic mi o tym nie wiadomo, zresztą spieszę się. - powiedziałam na odczepnego i już się odwracałam, gdy Tom złapał mnie za ramiona.
-Posiedź z nami chodź przez parę minut.
-Chwilę. - sprostowałam i usiadłam obok jakiegoś łysego mężczyzny.
-Siva jestem. - przedstawił się ciemnoskóry.
-A ja jestem Max. - powiedział łysy.
-Ale i tak najfajniejszy z tej piątki jestem ja. Nathan mam na imię. - powiedział młody chłopak w full-capie. - A ten oto osobnik to Jay. - pokazał na chłopaka w loczkach.
-Myślałeś o pracy w reklamie ? - zapytałam tego ostatniego.
-Nie rozumiem. - odpowiedział.
-Mógłbyś reklamować szampon, bo ty - tu zwróciłam się do łysego - mógłbyś jedynie reklamować oliwkę do nabłyszczania skóry.
   Oby dwoje mieli zdziwione miny i przyznam, że nie spodobało im się to co przed chwila powiedziałam. Miny ich wszystkich razem - bezcenne.
-Miło było, ale muszę lecieć. - wstałam od stolika.
-Zawsze musisz być taka niemiła. - usłyszałam za sobą głos chłopaka obok, którego siedziałam, wróciłam się przypominając sobie o czymś.
   Otworzyłam torebkę i wyjęłam z niej paczkę papierosów, wyjęłam cztery i rzuciłam w stronę Tom'a.
-Dzięki. - a później dodałam do łysego. - Ktoś musi.
   I wyszłam z lokalu zostawiając ich samych. Zapaliłam jednego papierosa i stojąc na ulicy paliłam go.
-Nie musiałaś mi ich oddawać. - usłyszałam za sobą głos.
-To znowu ty. - odwróciła się w jego stronę. - W życiu nie ma nic za darmo. - zaciągnęłam się papierosem.
-A no nie ma. - chłopak podpalił swojego papierosa. - Nie znam cię i nie wiem, czy ty po prostu jesteś niemiła dla każdego, czy tylko dla obcych.
-Dla każdego. - oboje nie patrzyliśmy się na siebie tylko każdy w innym kierunku.
-W takim razie z miłą chęcią się z tobą zaprzyjaźnie, bo przynajmniej mam pewność, że się nie zmienisz.
-Nie potrzebuje przyjaciół.
-Tak ci się tylko wydaje.
-Ta rozmowa nie ma sensu. 
-Być może. Ale sama potwierdzisz, że kontakt z drugim człowiekiem jest lepszy od patrzenia w sufit.
-Może dla ciebie, bo nie dla mnie.
-Trudny orzech do zgryzienia.
-Nie na twoje zęby. 
-Warto spróbować. - spojrzał na mnie.
-Mama cię nie uczyła, że z pewnymi osobami po prostu nie należy się zadawać ? - spojrzałam w jego oczy.
-Każdy zasługuje na szanse. - wpatrywał się w moje oczy, po chwili nie zniosłam tej presji i odwróciłam wzrok.
-Samarytanin. - mruknęłam.
-Być może. Daj mi swój telefon.
-Co ?! - spojrzałam na niego.
-Daj po dobroci, albo sam go wezmę.
-Ale po co ? - wyjęłam telefon z torebki, chłopak go wziął i coś na nim poklikał.
-Masz mój numer telefonu, gdybyś potrzebowała pomocy dzwoń o każdej porze dnia i nocy.
-Nie potrzebuje łaski. - odebrałam mu telefon.
-To nie jest łaska tylko pomoc.
-Na jedno wychodzi. Wracaj do swoich kolegów. Na pewno się stęsknili. - chłopak zaśmiał się.
-Z pewnością. Cześć.
-Pa. - ruszyłam przed siebie, myśląc o tym co się przed chwilą stało.
   Daję mu wyraźne sygnały, że nie chcę go znać czy poznać, ale mimo to on dalej gra w tę głupią grę. Chcę sobie coś udowodnić ? Pokazać światu, że jest dobrym człowiekiem litując się nad człowiekiem z marginesu. Założył się z kimś ? Nie zwracałam uwagi gdzie idę, ani kogo mijam, po chwili zorientowałam się, że nie wiem gdzie jestem i nie wiem jak dojść do hotelu. Sięgnęłam do torebki w poszukiwaniu planu miasta, ale go tam nie znalazłam. No tak zostawiłam go w innej torebce. Świetnie. Na ulicy byli sami turyści i nie wiedzieli gdzie znajduje się ulica, na której teraz mieszkałam. Przyciśnięta do muru, wyjęłam telefon.


Proszę. Obiecałam, więc dodaje, ale nie przyzwyczajajcie się tak do codziennego dodawania rozdziałów ; P To do następnego kiedyś tam. Może pod koniec tygodnia ? Może weekend ? 
Kto wie . . . .

4 komentarze:

  1. Hej, hej, nie ma tak!
    Ja już się przyzwyczaiłam!
    Poza tym, cieszę się, że wybrałaś Tom'a jako ważnego bohatera.
    W All Time The Wanted działają Max, Nathan i Jay. A Siva i Tom? Dopiero teraz Tom gra jakąś rolę.
    I baaaaardzooooo mi się to podoba! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. przyznaje się ! - przeczytala wczoraj, ale musiałam to przetrawić i przeczytać dziś jeszcze raz ;)
    nasza bohaterka ma dość ciezki charakter i musiałam się nastawić na to, bowiem momentami zaczela mnie irytować , ale już jest ok i odbieram to jako jej urok osobisty ;) cos czuje ze chłopaki ja usadzą niedługo i spokornieje może ;>

    poza tym rozdzialik czytalo się baaaardzo przyjemnie :)

    czekam zatem na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe;p Jaka miła ta Amelia;p
    Ale bym chciała zobaczyć miny Maxa i Jaya jak im tak pocisnęła;pp
    Musiało to wyglądać bosko;pp

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha :D
    To z tą reklamą genialne :P
    Zapewne zadzwoni do Toma :)

    OdpowiedzUsuń