niedziela, 24 sierpnia 2014

Section 79.

    Następnego ranka budziłam się w wyśmienitym humorze. Z ekscytacją wdychałam powietrze przepełnione zapachem Nathana. Obrazy z zeszłej nocy powróciły z nieukrywaną mi radością. Byłam taka rześka i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Powoli uchyliłam powieki, ale szybko je zamknęłam porażona słońcem, które chamsko wdarło się do sypialni. Ponowiłam próbę i zauważyłam, że pogoda za oknem jest wspaniała, wiosenna wręcz co na początek lutego było dziwnym zjawiskiem, ale ja miałam wrażenie, że pogoda odzwierciedla mnie i to jak się czułam w tamtym momencie. Rozejrzałam się po sypialni ciesząc oczy tą spójnością, którą reprezentował Nathan. Wszystko tutaj pasowało do siebie i mimo zapewne dużych pieniędzy na jego koncie bankowym wszystko tutaj było takie swojskie, a nie jakieś królewskie. Normalny, przeciętny, angielski domek. Po drugiej stronie łóżka nie znalazłam chłopaka co nieco mnie zasmuciło, ale wstałam i trzymając na piersi kołdrę udałam się do łazienki zbierając po drodze wczorajszą bieliznę, która razem z moimi wczorajszymi ubraniami leżała na małym stoliku w kącie. Zamknęłam się w łazience razem z moją torebką i wskoczyłam pod prysznic ciesząc się kropelkami wody spadającymi na moje ciało. Użyłam dostępnego żelu pod prysznic, który pachniał zupełnie jak Nathan, więc jeszcze bardziej zmiękło moje serce, które od wczorajszego wieczoru zachowywało się bardzo dziwnie. Po prysznicu owinęłam się ręcznikiem pozwalając wodzie w niego wsiąknąć, a sama zajęłam się zmyciem makijażu, którego nie zmyłam parę godzin temu. Gdy już to zrobiłam nałożyłam bieliznę i rozpuściłam włosy, które spięłam przed prysznicem. Po wyjściu z łazienki weszłam do nadal pustej sypialni gdzie przeszukałam szafę chłopaka i w oczy natychmiast rzuciła mi się czerwona koszula w kratę, nie wiedzieć czemu od razu pomyślałam o Jay'u. Nałożyłam na siebie ciepły materiał i otulił mnie ponownie zapach Nathana, zupełnie zdekoncentrowana złapałam się na tym, że zrobiło mi się strasznie smutno, a łzy cisnęły mi się do oczu. Wystraszona tą nagłą zmianą podwinęłam do łokci rękawy koszuli, która była może o rozmiar większa od mojego. Rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu, a mój smutek zaczął powoli znikać. Byłam tak szczęśliwa, że aż smutna i to mnie wystraszyło.
   Zeszłam cicho po schodach słysząc, że szukany przeze mnie obiekt znajduje się w kuchni, z której słychać było skwierczenie jajek na patelni oraz włączone radio, z którym razem śpiewał pod nosem Nathan. Stanęłam niezauważona w progu i obserwowałam jak ten tanecznymi ruchami przemieszcza się od wysepki, na której miał dwie patelnie, do blatu na którym leżały żółte talerze. Nucił sobie pod nosem kompletnie nie zauważając, że ma widownie. Był tak bardzo szczęśliwy, że nie mogłam zatrzymać kwitnącego na moich ustach uśmiechu. Dla mnie był idealny nawet teraz, gdy miał na sobie szare, dresowe spodnie, a włosy w całkowitym nieładzie. Miło mi się go obserwowało podczas tych czynności, ale i to nie potrwało długo, bo ten, gdy obracał na patelni jajka, które już się ładnie zarumieniły zauważył mnie.
-O cześć. - uśmiechnął się szerzej. - Myślałem, że uwinę się z tym wszystkim nim się obudzisz. - na wolną patelnie obok wrzucił cztery krótkie i dosyć cienkie kiełbaski. - Masz fajną koszulę.
-Tak ? Podoba ci się ? - patrzyłam jak stara się na mnie nie spojrzeć. - Też mi się podoba i tak jakoś sama rzuciła mi się w oczy.
   W końcu podniósł swój rozbawiony wzrok na mnie i obydwoje uśmiechnęliśmy się bardzo szeroko.
-Co tam pichcisz ?
-Tak mi się zdaje, że chyba nie jadłaś jeszcze angielskiego śniadania.
-No nie. - przyznałam mu rację podchodząc bliżej kuchenki.
-Dlatego właśnie ci takie szykuje.
   Oparł dłonie o blat, gdy nachyliłam się nieco nad zawartościami patelni tak, że dzieliły nas centymetry.
-Wygląda …. schludnie. - powiedziałam i podniosłam wzrok.
-Spodziewałem się czegoś innego. - powiedział smutniejszym głosem.
   Roześmiałam się cicho i obeszłam wysepkę krocząc ku niemu. Byłam tak bardzo szczęśliwa, że aż bałam się, że zaraz to wszystko okaże się snem. Przecież ja nie mogę być aż tak szczęśliwa to jest zupełnie nie w moim stylu, czyżby mój los chciał ponownie się mną zabawić i doprowadzić mnie do łez szczęścia, a później to wszystko zniszczyć ? Czułam do Nathana coś czego jeszcze nigdy wcześniej nie odczuwałam, ale wiedziałam jedno, że gdy jego przy mnie zabraknie to zabraknie i mnie i to mnie frustrowało najbardziej. Ta niepewność i znalezienie się w zupełnie nowej sytuacji, której się tak bałam, że aż chciałam się wycofać, ale doskonale wiedziałam, że jak zrobię krok wstecz to również będzie to mój pierwszy gwóźdź do trumny. Tak bardzo się bałam o jutro.
-Cześć.
   Przywitałam się z nim, a po chwili, która trwała dosłownie ułamek sekundy pocałowałam go, delikatnie, subtelnie, ale to mi wystarczyło, jemu chyba również, bo odwzajemnił go tak samo. Przytuliłam się do jego nagiego i jednocześnie ciepłego torsu, a ten objął mnie tak jak ojciec obejmuje swoją malutką córeczkę. W tamtym momencie nie potrzeba mi było niczego więcej, nawet zapachy, które unosiły się w powietrzu i potęgowały mój głód nie mogły mi rozkazać odkleić się od Nathana.
-Jajka nam się przypalą.
   Roześmiał się, a jego klatka piersiowa zafalowała, podniosłam głowę i spojrzałam w jego tęczówki, które się do mnie tak ciepło uśmiechały, ale i przekonywały, więc po chwili rozluźniłam uścisk i stanęłam obok.
-Co mogę zrobić ?
-Skoro już wstałaś to chyba zjemy śniadanie tutaj, więc jak chcesz to możesz naszykować stół. - uśmiechnął się do mnie na chwilę i wrócił do patelni.
-Zrobić coś do picia ?
   Zapytałam, gdy sprzątałam stół ze zbędnych akcesoriów.
-Nie. Angielskie śniadanie musi przyrządzić anglik od a do z, więc jak skończysz to możesz już siadać.
   W zasadzie oprócz usunięcia ze stołu jakiś pierdół typu gazety czy niewypakowanej jeszcze reklamówki z zakupami, które musiał zrobić rano Nath to nie miałam więcej do roboty, więc gdy zamykałam lodówkę chowając w niej ostatni jogurt jaki znalazłam w reklamówce usiadłam naprzeciwko kuchenki i obserwowałam ruchy Nathana. Teraz akurat przewracał kiełbaski na drugi boczek, bo ten pierwszy był apetycznie przypieczony. Jajka już czekały na podanie, a Nathan zaglądał do włączonego piekarnika sprawdzając coś. Podszedł do szafki i wyjął z niej puszkę fasolki w jakiejś zalewie. Woda wrzała w czajniku, a duże okrągłe wręcz kubki czekały na zapełnienie wraz z torebkami herbaty. Nathan wlał wodę i wrócił do kuchenki. Przełożył jajka, które zresztą wyglądały jak odlane z foremki, na duże talerze. Otworzył piekarnik i wyjął z niego smażony bekon, który wylądował na jajkach, po chwili dorzucił kiełbaski i otworzył puszkę fasoli, tutaj dużą łyżką nałożył duże porcje, które w zasadzie wypełniły połowę talerza, bo drugą zajmowały jajka z bekonem i kiełbaski. Wszystko wyglądało niezbyt apetycznie, ale przynajmniej ładnie podane. Nath wrócił do kubków i wyjął z nich zużyte torebki herbaty udało mi się zauważyć, że herbata ma mocny czarny kolor. Wyrzucił torebki, wyjął mleko z lodówki i dopełnił nim kubki. Zabrał talerze na stół i wrócił po herbatę, która również wylądowała na stole, wrócił jeszcze tylko po cukierniczkę i gdy i ona znalazła się na stole odwrócił się do mnie siedzącej nadal przed kuchenką z satysfakcją na twarzy mówiąc.
-Viola ! - zaszpanował francuskim i wyszczerzył się do mnie. - No chodź tu szybko. - ponaglił mnie, gdy nadal mało przekonana tym posiłkiem siedziałam przy wysepce.
   Podniosłam swój zadek i nie śpiesząc się wcale podeszłam do stołu z nietęgą miną. Opadłam, bo inaczej się tego nazwać nie da, na krzesło i posłałam Brytyjczykowi słaby uśmiech.
-W razie gdyby ci to nie posmakowało to rano zamówiłem zakupy, więc można będzie zjeść coś innego. - odezwał się niepotrzebnie, bo miałam ogromną ochotę dorwać jogurt, który schowałam parę chwil wcześniej.
-Raz się żyje, nie ? - roześmiałam się nerwowo i spojrzałam na mój talerz.
   Kiełbaski były apetyczne, jajka jak dla mnie nieco zbyt przysmażone, a bekon … no cóż, jakoś nigdy za nim nie przepadałam, bo o tej fasolce to już nawet nie wspomnę, wyglądała jak strawiona przez dinozaura. Starałam się myśleć pozytywnie, ale gdy chciałam podnieść rękę do kubka to przypomniało mi się, że stoi przede mną bawarka. Jak można pić herbatę z mlekiem ?! Podniosłam wzrok na Nathana, który również nie ruszył śniadania, ale to nie dlatego, że nie był głodny, tylko bacznie mnie obserwował. Chrząknęłam.
-To smacznego.
-Jak nie chcesz to nie jedź. - powiedział ze śmiechem.
-Chcę.
-Taaa, a mi tu rowerzysta jedzie. - naciągnął dolną powiekę, a ja się zaśmiałam.
-Trzeba próbować nowych rzeczy, prawda ?
-Ale nie przeciw sobie. Jak nie chcesz tego jeść to nie musisz.
-Oj przestań.
   Chciałam chwycić za jakiś widelec albo coś, ale tak sobie pomyślałam, że niby jak ja mam to zjeść ? Jajko, bekon i kiełbaskę zjem widelcem, ale tę prowizoryczną zupę fasolową widelcem już nie zjem. I bądź tu człowieku mądry. Wyciągnęłam rękę po kubek i widziałam, że Nath sięga po widelec, więc i ja później go wezmę, ale teraz musiałam czymś zwilżyć gardło, bo nic by mi przez nie nie przeszło. Gdy kubek był na wysokości moich ust westchnęłam głośno i szybko pociągnęłam łyk. Nathan akurat podniósł zaciekawiony wzrok, a ja przełknęłam ciepły napój. Musiałam stwierdzić, że to mi smakowało, więc wypiłam kolejny.
-Dobre. - powiedziałam, gdy już przestałam pić, a Nathan uśmiechnął się szeroko.
   Teraz czekało mnie chyba coś gorszego. Sięgnęłam dłonią po widelec i przekroiłam kiełbaskę i jajko, nadziałam to na widelec i włożyłam do ust. Przegryzłam i poczułam się jak w raju. Nie wiem czym i jak, ale ta kiełbaska była tak doskonale doprawiona, że chciałam więcej. Sięgnęłam po bekon, ale jednak moje uprzedzenia do niego nie zmieniły się, bo moje podniebienie nie zaczęło go lubić, ale z grzeczności zjadłam ten plasterek, na koniec wzięłam do ręki łyżkę i nabrałam nieco fasolki i tu chyba przeżyłam największy zawód tego ranka. Ona była najlepsza ! Nie wiem z czego była ta zalewa, ale to było bardzo smaczne. Nath obserwował mnie przez ten cały czas i cicho się śmiał, a ja zajadałam z bananem na twarzy patrząc z kolei na niego. Tak minęło nam całe śniadanie. Obserwowaliśmy siebie nawzajem uśmiechając się głupio. Jak jakieś przygłupy, ale było przyjemnie. Nathan z ochotą zjadł mój bekon i wcale się nie obraził za to, że go już później nie tknęłam, a ja najedzona i po, co dziwne, dokładce fasolki, rozłożyłam się na krześle i sączyłam bawarkę.
-Czyli ci smakowało ? - zapytał ze śmiechem chłopak, gdy sprzątał ze stołu, bo ja nie byłam w stanie nawet wstać.
-Taaaaak. - przeciągnęłam leniwie samogłoskę. - A mówią, że to polska kuchnia jest tłusta. - żachnęłam się.
-Każda kuchnia jest inna. Ale każda na swój sposób smaczna.
-Jeżeli poprawnie przyrządzona. - uzupełniłam.
-Czy to był komplement w moją stronę ?
-No nie wiem. Nie powiem, że jesteś amatorem w kuchni, bo nim z pewnością nie jesteś jeżeli chodzi o śniadanie.
-Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, więc chociaż tyle potrafię zrobić.
   Zaśmiałam się cicho, gdyż na więcej nie pozwalał mi mój brzuch, a czułam się jakbym była co najmniej w ciąży z bliźniętami.
-Czuję się jakbym była ciężarna. - palnęłam.
-Już ?! Tak szybko ? - przyleciał do mnie zaniepokojony, ale jego oczy się śmiały, trzepnęłam go w bary i wstałam.
   Wchodziłam na schody jak poczułam, że mnie obejmuje w tali i razem wdrapaliśmy się do sypialni. Nałożyłam spodenki, w które włożyłam koszulę, a Nathan założył czarną bluzę i skarpetki.
-Pracujesz dzisiaj ? - zapytał.
-Za dwie godziny mam spotkanie.
-Ja mam dzisiaj w zasadzie wolne.
-Jak w zasadzie ?
-No, bo mamy tam jakieś spotkanie popołudniu, ale to tylko formalności. A ty dużo masz dzisiaj tych spotkań ?
-No trochę mam skoro w piątek chcę otworzyć Hope.
-A twoi rodzice kiedy przylatują ?
-W czwartek.
-Gdzie będą nocować ?
-Mama mówiła, że zamówiła pokoje w hotelu dla ich trójki, bo Olly wykorzysta swój prezent bożonarodzeniowy i zatrzymuje się w innym hotelu.
-Z kim przylatuje ?
-Nawet nie wiem.
-Z dziewczyną ?
-Wiesz, u nich to trochę skomplikowane było, bo się pokłócili, ale w zasadzie to ostatecznie nie wiem czy wrócili do siebie.
-A twoi rodzice nie woleli by tutaj zostać na ten weekend ?
-Tutaj ? Gdzie tutaj ? - spojrzała na niego, gdy wchodziliśmy już do salonu.
-No u mnie.
-U ciebie ? - jeszcze bardziej byłam zaskoczona.
-No. Mieli by cały dom dla siebie, mam dodatkowe sypialnie.
-A ty ? - usiedliśmy na kanapie.
-Chyba byś mnie przygarnęła do siebie na jakiś czas, co ?
-No nie wiem. - droczyłam się z nim, zabrałam mu pilota i sama włączyłam telewizor. - Mają już opłacony hotel, więc szkoda, żeby się zmarnował.
-Tak tylko wspomniałem.
   Objął mnie i wtulona w jego bok skakałam po kanałach. Oglądaliśmy urywek jakiegoś reality show komentując zawzięcie, że z pewnością to wszystko jest ustawione wcześniej. Minęła nam tak razem godzinka.
-Muszę jeszcze raz zaznaczyć, że to był genialny pomysł, żebyś wczoraj do mnie wpadła. - powiedział Nathan nakręcając moje włosy sobie wokół palca.
-Ja mam tylko takie pomysły. - żachnęłam się.
-To dobrze.
   Gdy to powiedział przesunął się tak, żeby mieć do mnie dostęp i złożył na moich ustach soczystego buziaka, którym nie pogardziłam.
-A to za co ? - zapytałam nadal wpatrzona w jego tęczówki.
-Za całokształt.
-To coś słabo mnie oceniasz. - prychnęłam niby z oburzenia po czym znowu wlepiłam wzrok w telewizor.
-To się da naprawić.
-Nie rozmawiam z Tobą.
-Pierwszy foch ! Nie spodziewałem się go tak szybko.
   Nathan próbował mnie udobruchać, chociaż w zasadzie to nawet nie byłam na niego zła, tylko się z nim droczyłam. Zaczął wkładać mi palce między żebra, a ja podskakiwałam jak kangur na kanapie. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, a wraz z tym i moje palce znalazły jego żebra tak, że teraz nawzajem się droczyliśmy. Żeby mieć do jego żeber lepsze dojście usiadłam mu na kolana śmiejąc ile sił, a on razem ze mną. Po chwili przestałam się śmiać i wciskać mi swoje palce w jego żebra i po prostu się w niego wpatrywałam. Po chwili i on przestał, a między nami zapadła cisza przerywana reklamami sączącymi się z telewizora i naszymi oddechami.
-Nathan ?
   Coś do mnie dotarło, coś tak mocnego i tak intensywnego, że nagle wszystkie mury zniknęły, a pytania bez odpowiedzi zostały zaspokojone. Spokojnie przyglądałam się jego twarzy ciesząc oczy tym widokiem i serce tą chwilą. Wszystko było dla mnie jasne, a ja sama byłam wszystkiego pewna. Słowa same cisnęły mi się na usta z taką szczerością, o jaką nawet nigdy siebie nie podejrzewałam.
-Kocham cię.
   Powiedziałam, a w moim sercu odpalono milion fajerwerków. Uśmiechałam się tak szeroko, że aż rozbolały mnie mięśnie twarzy, ale Nathan również się uśmiechał jakby z niedowierzaniem.
-Też cię kocham. - odpowiedział i nasze usta się złączyły.
   Chciałam zapamiętać każdy detal, każdą sekundę tego co się działo, bo to było tak wspaniałe, że bałam się, że nigdy więcej się nie powtórzy. Czułam się jakbym wzięła wszystkie używki świata, a do tego nie miałam halucynacji. To była wspaniała ekstaza. Nawet gdy oderwaliśmy się od siebie nasze twarze były wykrzywione w szerokie uśmiechy.
-C-czyli ... czyli od dzisiaj jesteśmy oficjalnie parą ? - zapytał niepewnie Nath, a jego uśmiech wyblakł.
-Zależy jak rozumiesz słowo oficjalnie. - spojrzałam mu w oczy z przesłaniem, żeby się nie zrażał.
-Wśród znajomych. - powiedział niepewnie, a ja uśmiechnęłam się szeroko, nie chciałam tej całej medialnej nagonki, nie wtedy kiedy byliśmy ze sobą tak bardzo szczęśliwi.
-W takim razie, od dzisiaj, od tej chwili jesteśmy oficjalną parą. - powiedziałam tonem starej nauczycielki i się roześmiałam, a za mną chłopak, mój chłopak.
   Nathan starał się mnie pocałować, ale tak się śmiałam z radości jaka mnie wypełniła, że nie mogłam się uspokoić, więc i on sobie odpuścił. Znowu znalazłam się po jego lewej stronie i wtulona oglądałam jakiś program kulinarny, trzeba będzie się zaraz zbierać, pomyślałam, a po chwili rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
-Spodziewasz się kogoś ? - zapytałam wstającego Nathana.
-Nie, a ty ? - uśmiechnął się.
-Zabawne. - wystawiłam mu język, gdy wychodził z salonu, a sama rozprostowałam zgięte w kolanie nogi, nawet nie wiedziałam, że aż tak mnie rozbolą po tym siedzeniu.
-Cześć, mogę na chwilę ? - usłyszałam męskie pomruki na korytarzu.
-Yyyy … tak wejdź. - dźwięk zamykanych drzwi i kroki.
-Sorry stary, że tak bez uprzedzenia, ale to pilna sprawa. - chyba znałam właściciela tego głosu.
-Nie no, nie ma sprawy, wchodź.
-Zajmę ci tylko chwilę i już mnie nie … - Max wkroczył pewny siebie do pokoju, ale jakoś mina mu zrzedła jak zobaczył mnie stojącą przed kanapą. - Chyba jednak nie powinienem był przychodzić. - i już się cofał na korytarz.
-Max !
   Krzyknęłam za nim, a to co zrobiłam dotarło do mnie po paru sekundach, więc, gdy obydwoje patrzyli na mnie wyczekująco walczyłam ze sobą i starałam się zrozumieć dlaczego go zawołałam, ogólnie miałam wrażenie, że jego imię w moich ustach brzmi okropnie, jak jakaś tropikalna choroba zakaźna. Max czekał w napięciu na rozwój sytuacji, przecież obiecał mi, że nigdy już nie będziemy zdani na swoje towarzystwo, a tu klops. Ale skąd mógł wiedzieć, że tu będę, przecież miało mnie tu nie być ! Nathan stał nieświadomy wszystkiego, ale jakby nieco zdziwiony naszym zachowaniem.
-Nie wychodź. - odezwałam się w końcu.
-Chciałem porozmawiać z Młodym, ale skoro Wam przeszkadzam to już mnie nie ma. - jego ton głosu był jakby przegrany, jakby poddawał się walkowerem .
-Zostań ! - krzyknęłam za nim, a ten znowu się zatrzymał. - I tak muszę się już zbierać, więc skoro chciałeś porozmawiać z Nathanem w cztery oczy to z mojej strony nic Tobie w tym nie przeszkadza.
-Rozgość się, a ja zaraz wracam. - Nathan pchnął go lekko w stronę kanapy, a ja obeszłam ją z drugiej strony, żeby nie trafić na jego tor.
   Wyszłam z Nathanem na korytarz, a następnie na schody, odezwał się dopiero w sypialni.
-Nie musisz iść.
-Muszę, jak zaraz nie wyjdę to spóźnię się na spotkanie, a muszę przecież się przebrać. - uśmiechnęłam się i wrzuciłam swoje ubranie do torebki, schyliłam się po buty.
-Może cię odwiozę ?
-Masz gościa. Możesz jedynie zadzwonić mi po taksówkę jeżeli możesz.
-Pewnie.
   Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer. Gdy zawiązywałam już trampki doszło coś do mnie. Przecież Max nie speszyłby się na mój widok, gdyby chciał ot tak pogadać z Nathanem, są ponoć jak bracia, więc czego mógł chcieć George ? A ja go jeszcze sama zatrzymałam ! Co za idiotka ze mnie ! Przecież to pewne, że on chciał wygadać wszystko Nathanowi i zburzyć moje szczęście, nasze szczęście ! Nie mogę dać mu wolnej ręki, nie mogę pozwolić, żeby ci dwaj zostali teraz sam na sam, nie po tym jak Max zobaczył nas rano, razem w domu Sykesa.
-Zaraz będzie.
-Co ? - podniosłam szybko głowę do góry.
-Taksówka.
-Aha, no tak. - wstałam i sięgnęłam po sweter i torebkę.
   Musiałam coś wymyślić, ale co ? Czasu nie cofnę. Nie chcę stracić Nathana, a ta łysa małpa jest zdolna do wszystkiego. Manipulant zasrany.
-Zejdziemy ?
-Yyyy tak. - uśmiechnęłam się, ale chyba nieprzekonująco.
-Jakaś spięta jesteś.
-A, bo tak myślę o tym spotkaniu. - skłamałam.
-Jakieś ważne ? - złapał haczyk.
-Istotne w pewnym stopniu. Pożegnam się jeszcze z Max'em.
   Szybko pokonałam resztę schodów i zostawiając Nathana z tyłu wbiegłam do salonu. Max stał przy oknie, gdy mnie zobaczył podniósł wzrok, ale zaraz nim uciekł. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przecież nie mogę otwarcie mu powiedzieć, że ma siedzieć cicho, bo Nathan to usłyszy i jak na zawołanie wszedł do salonu. Słyszałam jego kroki.
-To cześć Max. - powiedziałam bardzo słodkim głosem. - Bądź grzeczny.
   Spojrzał na mnie na chwilę i uśmiechnął się równie sztucznie jak ja.
-A ty ostrożna. - zamilkł, a po chwili dodał, żeby nie budzić podejrzeń Nathana. - Na ulicy sporo ludzi, łatwo o kradzieże.
-Potrafię walczyć o swoje. - posłałam mu nienawistne spojrzenie.
-Niewątpliwie, ale czasami jest już za późno, żeby COŚ odzyskać. - uśmiechnął się niby z troską, a w jego oczach szarżowały ogniki złości.
-Jeżeli odda się TO COŚ bez walki to owszem, ale ja nie z tych, którzy łatwo odpuszczają. - zaśmiałam się jakbym usłyszała genialny żart, ale moje usta nadal były ułożone w linie, Nath nie widział mojej twarzy.
-Tak, na pewno masz rację. - spojrzał na mnie zmrużonymi oczami.
-Am, chyba taksówka już przyjechała.
   Nathan przerwał naszą wymianę spojrzeń, a serce waliło mi jak szalone. Czułam coś ze złości, ale i bezsilności, chciałam uderzyć Max'a, ale też i zacząć wyć z żalu. Przerwałam nasz kontakt wzrokowy.
-Uważaj na siebie Max. - pożegnałam się z nim i odwróciłam do wyjścia, do Nathana.
-Ty też. - usłyszałam za sobą, ale już byłam na korytarzu z brunetem.
-Zadzwonię później do ciebie. - powiedział przy drzwiach.
-Liczę na to. - uśmiechnęłam się i wspięłam na palce, by go pocałować. - To cześć.
   Pożegnałam się z nim i zbiegłam ze schodów wprost na ciepłe promienie słońca, zanim weszłam do taksówki odwróciłam się i pomachałam Nathanowi co ten z chęcią odwzajemnił i gdy zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu jego czupryna również zniknęła. Kierowca dostał ode mnie adres i po chwili ruszył, a ja czułam się okropnie z myślami o tym co teraz może dziać się u Nathana i czy moje przypuszczenia na temat Max'a są poprawne. A może to chodziło o coś zupełnie innego, a ja się tak spięłam ? Przeszło mi przez głowę i nieco się uspokoiłam. Musiałam być dobrej myśli, prawda ? Max chce dla Nathana dobrze, więc nie powie mu o niczym, ja to zrobię, ale przy odpowiedniej okazji. Wtedy wszystko będzie inaczej. Zresztą dlaczego to miałoby w jakiś sposób zranić Nathana ? Przecież wtedy się nienawidziliśmy nawzajem, więc co mu do tego, że pijana po imprezie przespałam się z pijanym po imprezie Max'em. Jemu nic do tego, tak samo jak Max'owi. Ja nie jestem niczemu winna, nic nikomu nie zrobiłam, nikt nie ma żadnych podstaw do oskarżania mnie o coś wielkiego. Tak ! Tego muszę się trzymać i cieszyć się szczęściem. Czym ja się w ogóle martwię ?! Dlaczego ja się w ogóle martwię ?! Zaśmiałam się nerwowo i podałam kierowcy odpowiednią sumę pieniędzy. Wysiadłam i szybko zniknęłam w swoim mieszkaniu. Muszę się odświeżyć przed ważnym spotkaniem. Nic i nikt nie jest w stanie mnie zbić z tropu w tym momencie. Wygram to, nawet jak nie będę musiała walczyć.


Czołem !
Moim Tygryskom spodobał się ostatni rozdział, heh, ufff ;)
A teraz taka mała anegdotka na temat tego burzliwego momentu, gdzie Am mdleje, bo nie ma wystarczającej ilości tlenu, bo zajmuje się czymś ciekawszym niż oddychanie. Muszę Wam napisać, że po napisaniu tego momentu złapał mnie parudniowy brak weny i gdy dnia publikacji dokończyłam rozdział to poważnie rozważałam usunięcie tej sceny, ale doszłam do wniosku, że jednak ją zostawię i pójdę dalej, tag więdz ... xD
Oh Kami co ja z Tobą mam ... spokojnie i na to przyjdzie (chyba) czas ;P Do setnego rozdziału nieco mi zostało, a ja sama nawet nie wiem jaki będzie koniec tego opowiadania. Coś tam wiem, ale taka końcówka końcowa nadal nie jest przeze mnie wymyślona :)
Czy tylko ja zawsze odczuwam takie dziwne uczucie na zakończenie wakacji ? Lipiec mi się ciągnął, a sierpień Tak O! mi uciekł, tak niespodziewanie. Miałam zrobić TYLE rzeczy na wakacjach, a łapie się na tym, że jeszcze TYLE mi zostało, a to już OSTATNI tydzień o.O Niech mi ktoś wyjaśni jak ?! Z jednej strony cieszę, że idę do szkoły, bo wiecie, nowa szkoła, nowi ludzie, nowe (stare) miasto, ale kiedy ja znajdę czas na pisanie ? Smutno mi :( 
A do tego to pewnie ostatni rozdział w te wakacje CHLIP CHLIP
No nic, nie pogrążam się bardziej w żałobie, smutku, żalu tylko idę czytać szóstą część HP, bo jeszcze została mi ostatnia, a mam tylko jeszcze tydzień. Btw, piąta cześć jest najdłuższa i najdłużej się ciągnie, chyba dwa jak nie trzy tygodnie ją czytałam. To chyba  moja najmniej lubiana :/
No nic, u mnie w domku takie zapachy, że chyba jednak zjem śniadanie. Bye !

12 komentarzy:

  1. Cudownie , w końcu są OFICJALNIE razem *.*
    Tak się cieszę
    Max jedynie mi wszystko popsuł .Łysol jeden xD

    OdpowiedzUsuń
  2. jeeeju jakie slodziaki z Nathana i Amelii :)
    Ale nie moge sie wyzbyc uczucia, ze to sie zburzy wszystko jak prawda wyjdzie na jaw... no kurde no xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Doczekałam się!!! FUCK YEAH!!!!
    Kocham Cię, no po prostu kocham!
    Ja tam jeszcze miesiąc posiedzę na wakacjach, więc co nieco sobie nadpiszę na przyszłość.
    Boże, co ten Max chce od Nathana? Czyżby to miał być bardzo krótki związek Amelii i Nathana? A tak długo się na niego naczekałam. Mam nadzieję, że nie zepsujesz tego Myszko i jednak wszystko będzie dobrze. WOAH! Mamy już dwie z trzech ważnych dla mnie rzeczy za nami. Hahaha no wiem... sporo ze mną masz :p Ale na swoim pierwszym blogu o Maxie i Laurze tak mi brakowało tego momentu z dziećmi i tym późniejszym związkiem... no wiesz, musisz to nadrobić :P

    Już się nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów i mam nadzieję, że jeszcze przynajmniej dwa pojawią się w Internecie przed pierwszym dzwonkiem :D
    Miłego czytania HP.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super
    ja nie wie co ten max chce Am nic nie zrobila byla pijana max tez wiec Nathan raczej nic do tego nie bedzie mial
    Am i Nathan razem i mam nadzieje ze tak zostanie
    czekam na nexta weny !
    wakacje nie lubie ich pogoda do dupy jest i nudy
    nie chce isc do szkoly jak mysle o tych nauczycielach to ...
    :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Huhuhu... Amelia powiedziała "Kocham Cię" jestem w niezłym szoku ;)
    Oczywiście jakby miało zabraknąć Maxa...
    Z Angielskiego śniadania mi smakowały jedynie jaka i bekon. Kiełbaski, a szczególnie dziwna fasolka... FUJ.
    A co do HP. Piąta część niby jest najdłuższa, ale tyle się w niej dzieje, że z tego co pamiętam to tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w jeden dzień? W ogóle Hp przeczytałam w bardzo krótkim czasie, bo nie mogłam się doczekać aby się dowiedzieć co się wydarzy dalej (mimoo, że oglądałam film xd). Kurdę jak tak sb myślę, to chyba mam ochotę przeczytac po raz 3 Harrego Pottera... Chyba zdążę do końca wakacji... :)
    Dobra koniec pierdzielenia, łączę się z tobą w bólu jęzeli chodzi o koniec wakacji i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :P
    Na wstępie chciałam podziękować za nominację na story-the-wanted :P Klaudia już wróciła więc myślę, że to ona bd już to ogarniać, ale i tak bardzo mi miło :P
    Ja mam jeszcze caaały wrzesień wiec nie odczuwam końca wakacji, ale na ogół niestety tak było jak był lipiec to tak się wlekło a sierpień bum i z 31 dni zrobił sie tydzień :(
    Kochana moja , mam nadzieję, że Max nie zniszczy tego bo brrr zamorduję go !!!
    Miłego czytania HP i dobrej pogody w ten ostatni tydzień :P
    do napisania :P aa i kochana nie martw sie jesli dojdzie szkoła bd czekały tyle ile bd trzeba na rozdział bo warto :P buziaki :P aaa i koniecznie napisz jak minął ci pierwszy dzień w nowej szkole <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ożesz Tyyyy...
    cześć Rybko ! jestem w koncu ! ;*
    ooooo Am w koncu zakochana OFICJALNIE hrhr ;) jakie anielskie, sielskie sniadanie...zaparowani sa cudowni! w sensie N i A ! i przyjazd rodzicow uhuuuu bedzie czad ;) ! co najmniej taki jaki byl przy ostatnich kontaktach Am, Natha i jej rodzicow.Pamietam te pogawedki i picie alkoholu hyhy ;p
    oooooooooo widze przemoc sie rodzi miedzy "łysą małpą" czyt. Maxem a nasza bohaterka. na razie slowna ta przemoc ale kto wie co bedzie dalej ...only U ;P !

    wena Cie nie opuszcza Slonce widze, korzystaj z ostatniego tygodnia wakacji i do napisania ;*

    LOVE <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominuję Cię do LA ^^
    Informacje na wiem-ze-potrafisz-kochac.blogspot.com :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka :)
    Wiem, wiem ale muszę to zrobić :/

    Chciałam Cię poinformować że na ten blog, którego link będzie poniżej powinnaś wejść, gdyż to on nominuje Cię do nagrody Liebster Award :)
    Szczegóły na blogu: crash-and-love.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeszcze chciałam się Ciebie zapytać Myszko, kiedy mogę się spodziewać czegoś nowego tutaj :P
      Oczywiście, nie musisz od razu siadać i pisać rdz, ale tak tylko z ciekawości pytam :)

      Usuń