poniedziałek, 31 marca 2014

Section 65.

-Hej ! Co z nią ? - obudziły mnie głosy na korytarzu, potarłam energiczne oczy próbując je rozbudzić.
-A jak myślisz ? - rozpoznałam smutny głos Nathana. - Totalnie się rozłożyła.
-Gdybym tylko mógł jej jakoś pomóc. - nie mogłam rozpoznać tego szeptu.
-Mam to samo, stary. - Nathan westchnął. - Z nieba mi tak w zasadzie spadłeś. Mógłbyś posiedzieć dzisiaj z nią ? Dopilnować, że nic złego sobie nie zrobi ?
-Gdzieś się wybierasz ? - chyba był to Max.
-Muszę pojechać po rzeczy do Gloucester. Za parę dni nie będzie na to czasu.
-Nie no spoko. - tak to był ewidentnie Max.
-Okey, to sprawdzę o której mam pociąg i jadę.
-Przecież możesz pojechać moim autem.
-Na pewno ?
-Tak.
-A tak właściwie to jak ty tutaj przyjechałeś, skoro ja mam twoją furkę ?
-Pociągiem. - zaśmiał się, a głosy stawały się coraz cichsze, chyba moi goście przenieśli się do kuchni.
   Przeniosłam wzrok na sufit i z totalnym leniem się w go wpatrywałam. Sprawa „Hope” nie dawała mi spokoju. Z poprzedniej załogi został tylko Louis, który chce, żebym odremontowała lokal i dała mu pracę, ale ja sama nie wiem czy to dalej kontynuować. Nie mam siły na kolejne porażki. Zamknęłam śpiące i zmęczone oczy. Po chwili ponownie usłyszałam głosy na korytarzu.
-To jadę. Myślę, że jakoś popołudniu powinienem wrócić. - Nathan.
-Okey, jakby coś się działo to dzwoń.
-Chciałem to samo powiedzieć. To jadę.
-Na razie.
   Usłyszałam tylko dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Co dalej działo się z Max'em nie było mi wiadome, ale nie chciałam być uważana za osobę o dziwnych myślach. To, że przez całe życie mi się nic nie udaje nie znaczy, że od razu mam myśli samobójcze … no dobra, może coś w tym jest. Ciche pukanie do drzwi przerwało moje filozoficzne rozmyślania.
-Nie śpię jeżeli cię to interesuje. - powiedziałam otwierając oczy i przekręciłam głowę w kierunku stojącego w drzwiach Max'a. - Nie powinieneś stać w progu. - podciągnął się do pozycji siedzącej.
   Chłopak niepewnie podszedł do łóżka, później na nie usiadł i wpatrywał się we mnie, a ja w niego. Chyba żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć, ale ta cisza między nami wcale nie była nieznośna. W pewnym momencie Max usadowił się obok mnie i po prostu do siebie przygarnął, wtuliłam się w niego i po prostu siedziałam. Nie wiem ile mi to zajęło, ale w pewnym momencie Max podał mi chusteczkę i zdałam sobie sprawę, że mam mokre policzki. Wytarłam je.
-Myślę, że już tego wystarczy. - przerwałam ciszę.
-Nie zawsze musisz być twarda jak skała, wiesz o tym ?
-Kiedy taka jestem czuję się pewniej. - odrzuciłam kołdrę i wstałam.
   Podeszłam do szafy i wyjęłam coś wygodnego, a później poszłam do łazienki się jakoś ogarnąć. Po szybkim prysznicu ubrałam się, włosy związałam w kucyka i zrobiłam lekki makijaż, gdyż na więcej mi się nie chciało poświęcać czasu.



   Wyszłam i wróciłam do sypialni, usiadłam na łóżku z podkulonymi nogami i tak trzymając się w tej dziwnej pozie siedziałam. Po dość długim czasie usłyszałam Max'a, pukającego do drzwi łazienki, a że nikt mu nie odpowiadał to przycisnął klamkę, która wpuściła go do pustej łazienki, zaledwie chwilkę zajęło mu przyjście do sypialni.
-Wyszłaś z łóżka po to, żeby do niego zaraz wrócić ? - zapytał stojąc w drzwiach.
-Dokładnie tak. - odparłam nonszalancko.
-Ej. - dosiadł się. - Nie można tak.
-Pozwól, że sama zadecyduję o tym co mogę, a czego nie. Chciałabym porozmawiać z mamą, mógłbyś wyjść ?
-Śniadanie chociaż zjedz.
-Nie jestem głodna.
   Poczekałam, aż chłopak sam wyjdzie z sypialni i dopiero wtedy wyjęłam laptopa. Wiem, że i tak nic by nie zrozumiał z mojej rozmowy, ale chciałam byś sama. Wysłałam mamie sms i włączyłam laptopa. Ku mojemu zdziwieniu po zalogowaniu się na skype mama była dostępna. Przecież jej urlop się już skończył.
-Cześć Myszko. - zobaczyłam jej rozpromienioną twarz na monitorze.
-Cześć mamo. Nie w pracy ?
-Tak się składa, że nie. - odpowiedziała wesoło. - Opowiadaj jak u ciebie.
-Źle ? Potwornie ? Okropnie ? - wymieniałam. - Tęsknie za Wami. - poczułam wzbierające łzy. - Dlaczego życie jest takie trudne ?
   Mój wzrok powędrował do ściany naprzeciwko, na której wisiała moja antyrama od rodziców. Przeczytałam jej zawartość i to powstrzymało moją ochotę na płacz.
-Kochanie jeżeli czujesz potrzebę to wsiadaj w samolot i przylatuj. Tato po ciebie pojedzie, ale nie zadecyduję za ciebie gdzie masz zostać. Czy tu, w Polsce, czy w Londynie.
-Jak ja sama o tym nie wiem. Mam taki mętlik w głowie. Jeszcze niedawno miałam ochotę wszystko rzucić i wrócić na stałe do Polski, a teraz gdy już tutaj niczego nie mam i w zasadzie mam wolną drogę to już nie jestem tego wszystkiego taka pewna.
-Odpocznij i nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji.
-Jak mam odpocząć ?
-Wsiadaj w samolot i przylatuj. Jak nie tu to na jakieś ciepłe wyspy.
-Żeby to było takie proste mamo. - pociągnęłam nosem.
-Wiem, że nie jest.
-Chyba nie masz czasu, co ? - mama ciągle się wierciła, zerkała na zegarek.
-Dla ciebie mam.
-Jak go nie masz to po prostu powiedź. Nie przeszkadzam. Trzymajcie się tam. Pa.
   Nie pozwoliłam się jej pożegnać tylko szybko zakończyłam połączenie i wylogowałam się ze skype. Wpatrywałam się w pusty monitor i ponownie się skuliłam. Nagle moją głowę odwiedziły wszystkie moje porażki, wszystkie przegrane, wszystkie żale, cały ból, który w sobie noszę. Zaczynając od wspaniałego dzieciństwa, które później przerodziło się w ogromną pogoń za złem, poznanie nowego towarzystwa, zmiany toku myślenia, zmiany otoczenia. Pojawił się Tomek, pojawiły się pierwsze kłopoty. Czasami dziwię się jakim cudem skończyłam szkołę bez powtarzania roku. Wszystko się przewróciło o 180 stopni. Zaczęłam opuszczać szkołę, otaczać się w dziwnym towarzystwie, które mimo ich zaleceń, że są dla mnie najlepsi, wcale takie nie było. Pierwsze jointy, pierwsze zakrapiane imprezy, pierwsze braki w pamięci, pierwsze wizyty w szpitalu, pierwsze próby rodziców wysłania mnie na odwyk, pierwsze problemy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wszystko wiązało się z jedną osobą, która na zakończenie naszej wspólnej drogi sprezentowała mi blizną do końca życia. Chciał żebym o nim nie zapomniała, z pewnością tak nie będzie. Dotknęłam brzucha. Pod palcami poczułam nieprzyjemne zgrubienie. Szybko zabrałam dłoń. To było dla mnie za dużo.
   W głowie zaczęły mi krążyć ciemne wizje, ciemne myśli. Do czego to mnie doprowadza ? Za jakiś czas wyląduję w pokoju z miękkimi ścianami. Co się ze mną dzieję ?! Położyłam się na plecach w celu uspokojenia się. Wytarłam twarz ze słonej wody i podeszłam do okna. Cienka warstwa śniegu z dnia wczorajszego nadal się utrzymywała, to znaczy, że w nocy musiał być przymrozek. Starałam się skupić swoje myśli na czymś przyjemnym i neutralnym. Na przykład taki śnieg. Spadnie, poleży, obsiusia go piesek, zje dziecko, a na końcu zniknie i zamieni się w błoto. Takiemu to dobrze. Niczym nie musi się przejmować.
-Amelia. - podskoczyłam ze strachu. - Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć.
   Odwróciłam się i zobaczyłam Max'a stojącego w progu. Znowu.
-Nic się nie stało. - wychrypiałam i kaszlnęłam.
-Śniadania nie zjadłaś, ale nie pozwolę na to, żebyś nie zjadła obiadu. Nie jestem jakimś tam dobrym kucharzem, ale to co zrobiłem jest jadalne, więc … zapraszam do stołu.
-Ale ja naprawdę nie jestem głodna.
-Ale ja nie żartowałem. - założył ręce na klatce piersiowej napinając swoje mięśnie.
-To ma mnie przekonać ?
-Wszystkiego spróbuję. - uśmiechnął się.
-A co zrobiłeś ? - powiedziałam na wydechu idąc do kuchni.
-Zupa jarzynowa. - powiedział niepewnie.
-Fajnie.
-Wspominałem, że nie jestem wybitnym kucharzem, prawda ?
-Owszem.
   Usiadłam do stołu, na którym stały już dwa pełne talerze parującej zupy. Nawet to nie przekonało mojego żołądka do tego, żeby go napełnić. Po prostu nie czułam głodu.
-Nathan wspominał o wyjeździe do Polski. - zaczął temat Max.
-No.
-A coś więcej ?
-No powiedział, że chciałby pojechać i zobaczyć śnieg.
-Tutaj też mamy śnieg.
-Ale w Polsce jest go znacznie więcej.
-I kiedy się wybieracie ?
-Pewnie nigdy.
-Jak to ? - zdziwił się.
-Macie teraz pracę.
-Ale na weekend zawsze można wyjechać, tym bardziej, że zostały nam ostatnie dni wolnego.
-To kiedy wy zaczynacie prace ?
-Od wtorku.
-Aha.
   To się wysiliłam nie ma co.
-Sprawdzaliście już czy jest akurat jakiś lot ?
-Max. - spojrzałam na niego. - Wczoraj Nathan był zachwycony tym pomysłem, ale nie myślę, że faktycznie chciałby tam polecieć.
-Jestem innego zdania. Bardzo zawzięcie o tym mówił. A dzisiaj pojechał po swoje rzeczy do Gloucester, więc myślę, że weźmie też parę cieplejszych ubrań.
   Spojrzałam na niego znad talerza, z którego zjadłam parę łyżek zupy.
-Dziękuję, ale już się najadłam. - wstałam i wróciłam do sypialni.
-Am.
-Daj mi spokój, proszę.
   Resztę dnia spędziłam u siebie wpatrując się w niebo, a gdy te ściemniało położyłam się na łóżku, wsadziłam do uszu słuchawki i leżałam z zamkniętymi oczami licząc na to, że może uda mi się zasnąć. Ale byłam w błędzie. Poczułam, że ktoś kładzie się obok, ale totalnie nic mi się nie chciało i wszystko miałam totalnie gdzieś. Mogliby mnie teraz wywieść na Antarktydę, a ja nawet bym się nie sprzeciwiała. Nawet kiedy ktoś wyjął mi słuchawkę z ucha i zabrał sobie. Ale, gdy poczułam, że ktoś opatula mnie ciepłym kocem otworzyłam oczy.
-Nathan ? - zapytałam na jego widok, też leżał z zamkniętymi oczami i jedną słuchawką w uchu.
-Cześć. - przywitał się. - Max mówił, że nie byłaś dla niego zbyt towarzyska.
-Wystarczy, że raz byłam aż nadto. - wypaliłam.
-Co masz na myśli ?
-Nic. Mi z kolei mówił, że zapaliłeś się na wyjazd do Polski. - zmieniłam temat.
-Bo taka prawda.
-A ja mam wrażenie, że robisz to tylko, żeby się nade mną zlitować.
-Wcale nie. Chcę odwiedzić miasteczko, w którym się wychowywałaś. Poznać twoją rodzinę.
-Niby po co ?
-Z czystej sympatii do ciebie.
   Przeniosłam wzrok z niego na sufit. Ponownie tego dnia, tak na marginesie. Jaka ja dzisiaj ambitna jestem.
-Podjęłaś dzisiaj jakieś decyzje ?
-Nie. - odpowiedziałam krótko.
-Nie chcę cię naciskać, ale im szybciej zaczniesz remont tym szybciej się skończy i będziesz mogła dalej pracować. Chyba, że tego nie chcesz. - ostatnie zdanie wypowiedział ze smutkiem.
-Chcę spokoju.
-Uważam, że go masz. Ulubiona muzyka, wyciemniony pokój, wygodne łóżko. Wszystko czego potrzeba do wyciszenia się.
-Co mam ci powiedzieć, żebyś się odczepił ?
-Że z chęcią zaprosisz mnie do swojego rodzinnego domu. Przecież, widzę, że tego potrzebujesz, a nie chcę cię znowu stracić z pola widzenia. Nie uciekniesz mi już.
-Tsa. Gadanie. - ponownie zamknęłam oczy ciesząc się ciepłem koca.
-Ale ja mówię zupełnie poważnie. Mam przy sobie najcieplejsze ubranie jakie miałem w szafie.
-Max wspominał, że pojechałeś do Gloucester.
-No owszem. Nie zrobiłem tego po Sylwestrze, więc musiałem teraz. Później nie będzie czasu na to. Z resztą chciałem wrócić do siebie i dać ci ten spokój, o którym ciągle mówisz.
-Jak chcesz to możesz zostać.
-Czyli jednak ? - usłyszałam, że się uśmiechnął.
-Oj ! Bo się czepiasz. - uśmiechnęłam się lekko.
   Łóżko się poruszyło, a po chwili ponownie. Otworzyłam oczy. Nathan siedział z włączonym laptopem na kolanach.
-Mógłbyś trochę ściemnić obraz ? - zapytałam zakrywając oczy.
-Jak się siedzi po ciemku jak w jaskini to tak się właśnie dzieje. - powiedział wpisując coś w przeglądarkę.
-Proszę ?
-Przynajmniej wychowana. - spojrzał na mnie i się uśmiechnął, po czym zrobił to o co go prosiłam.
   Podniosłam się do pozycji siedzącej i usiadłam obok niego zaglądając mu przez przysłowiowe ramię chcąc sprawdzić czego szukał.
-Bilety lotnicze ? - zapytałam widząc stronę lotniska w Londynie.
-A co na pieszo mamy iść ? Mamy za mało czasu.
-Gdzie ty chcesz iść ?
-Lecieć. - sprostował. - No do ciebie jak grochem o ścianę. Cały czas rozmawiamy o wylocie do Polski.
-No, ale ja nie powiedziałam nic o tym mamie, ani nie wiem jak sprawa ze śniegiem.
   Nagle na monitorze wyświetlił się komunikat o tym, że dzwoni mama na skype. No tak, badziew od razu po włączeniu laptopa loguje się. Nic nie było mi na rękę.
-Po minię uważam, że właśnie masz okazję pogadać o tym z mamą. - Nathan wcisnął zieloną słuchawkę zanim zdążyłam zaprotestować, posłałam mu pełne nienawiści spojrzenie, a ten szybko włączył lampkę nocną, żebym była widoczna. On również.
-O hej ! Nie wiedziałam, że przeszkadzam. - zmieszana mama przenosiła wzrok ze mnie na Nathana.
-Dzień dobry. - Nathan przywitał się z nią po angielsku.
-Dzień dobry. - odpowiedziała w tym samym języku.
-Nie będzie Pani miała problemu jeżeli będziemy rozmawiać po angielsku ? - zapytał z ogromną uprzejmością.
-Nie. Nie chcę się chwalić, ale pływam w tym języku. Taka skłonność do szybkiej nauki języków obcych. Amelia ma to chyba po mnie, bo angielskiego to ona szybko się nauczyła, ale tylko na tym zaprzestała. Nie chciała uczyć się żadnego innego języka. - mama szybko się rozluźniła, jakby rozmawiała ze starym znajomym, spojrzałam na nią tępo.
-Tsa. Skromna jesteś, wiesz ? - zapytałam z ironią w głosie.
-Amelio zachowuj się. - upomniał mnie Nathan i kontynuował rozmowę z mamą.
-Może Wam przeszkadzam ? - zwróciłam się do nich, a później do mamy. - Nie zapominaj, że jesteś po ślubie.
-Amelio. Nawet tak nie żartuj. Jestem bardzo zadowolona z faktu, że mogę poznać jednego z twoich przyjaciół. - cała promieniała.
-Fajnie.
-A propo poznawania się to mamy do Pani pewnego rodzaju prośbę, pytanie. - przeszedł do sedna sprawy Nathan. - Myślę, że w sytuacji, w której znajduję się teraz Pani córka, najlepsze dla niej byłoby spędzenie czasu z rodziną, w swoim otoczeniu, dużo spokoju i wsparcia do podjęcia właściwych dla niej decyzji. Nigdy nie byłem w Polsce, a słyszałem, że jest tam bardzo dużo śniegu i moje pytanie brzmi czy moglibyśmy przylecieć ?
-Oczywiście dzieci moje kochane ! - mama się ucieszyła. - Tomek chodź tu ! - wydarła się po polsku w stronę schodów. - Mój mąż za chwilę przyjdzie. - dodała po angielsku z ogromnym uśmiechu.
-Nie chcemy się narzucać. - wtrąciłam, ale oczywiście nikt mnie nie słuchał, tato szybko pojawił się w kamerce.
-Co się dzieję Gosia ? - zapytał tato, a po chwili spojrzał w monitor laptopa. - Cześć ! - przywitał się ze mną po polsku.
   Później mama tłumaczyła tacie po polsku o co chodzi, a tato z każdym jej słowem przybierał coraz to bardziej dziwną minę. Jakby się czegoś obawiał ?
-Co się dzieję ? - zapytał Nathan.
-Moja mama tłumaczy ojcu cały twój genialny plan.
-A skąd ta skwaszona mina twojego taty ?
-Pewnie stąd, że z niego żaden poliglota. Nie radzi sobie w angielskim, ale w niemieckim to … nawet nawet.
-Myślisz, że byłby to jakiś problem ?
-Pewnie nie. Na migi też można się dogadać.
-A jak zresztą twojej rodziny ?
-Nicola nie mówi po angielsku, raczej jakieś proste zdania, ale tak jak ojciec lepiej czuje się w niemieckim, ale z Ollym nie powinno być problemu. Myślę, że go polubisz. - złapała się na tym, że mówię jakby to była jakaś oficjalna wizyta i zapoznanie się z teściami. Kurde !
-No to kiedy byście wpadli ? - zapytała wesoła mama, a tato niepewnie się uśmiechał, pewnie nic z tego nie rozumiejąc.
-Nie stresuj się tato. Bariery językowe po alkoholu nie istnieją. - dodałam mu otuchy w ojczystym języku, a ten od razu rozpromieniał.
-Mamy najszybciej samolot jutro w południe. - kontynuował rozmowę Nath.
-A na ile chcielibyście zostać ?
-Zależy na ile możemy. - chłopak słodził ile się da.
-Nawet na stałe. - zaśmiała się.
-W takim razie do poniedziałku ?
-Czyli przyjechalibyście na … - ciężkie rachunki. - … na cztery dni.
-Na to wychodzi.
-A jak sprawa ze śniegiem ? - zmieniłam temat widząc, że oni już sobie wszystko załatwili.
-Chcesz wiedzieć ? To patrz. - mama stanęła obok okna ukazując totalnie białą okolice.
-Czy właśnie prószy śnieg ?
-Tak właśnie.
-Romantycznie. - dodałam cicho, a Nathan na mnie spojrzał z bananem na twarzy. - Sądziłam, że będzie tego śniegu trochę mniej.
-No nasypało tej nocy, racja. - mama wróciła do taty. - A jak macie zamiar do nas przyjechać ?
-Nathan na którym lotnisku zatrzymuje się ten samolot ? - zapytałam Nathana, oby nie w stolicy, bo droga do domu zajmie wieczność, już raz to przerabiałam, a jazda pociągiem, polskim pociągiem na zaśnieżonych torach z gwiazdą światowego formatu obok, nie wróży dobrze.
-Wrocław. - powiedział
-No to tak około dwóch godzin. - pomyślałam.
-No na tych drogach to tak niekoniecznie dwie. - powiedziała mama.
-Aż tak złe warunki ? - zapytałam.
-Tato ci powie. - wszyscy spojrzeli na niego, a ten niepewnie zaczął mówić, oczywiście po polsku.
-No ciężko się jeździ, a o wypadek nie ciężko, więc mogą być korki, znaczy się i tak są, ale mogą być gorsze. Ale oczywiście przyjadę po Was. Tylko o której gdzieś tak będziecie ?
-To my się jeszcze zgadamy z Nathanem, okey ? - zapytałam dalej po polsku. - Jak już będziemy pewni, że przylecimy to napiszę do któregoś z was sms.
-No dobrze. - odezwała się mama.
-No to pożegnajcie się jak przystało i dobrej nocy. - powiedziałam po angielsku.
-W takim razie do zobaczenia. - powiedział Nathan nie wiedząc co powiedziałam wcześniej.
-Śpijcie dobrze. Pa. - powiedziała mama nie wiedząc jaki szok u mnie wywoła, a tato tylko pomachał do kamerki.
-Śpijcie dobrze. - powtórzyłam po wyłączeniu rozmowy. - Głupio to zabrzmiało.
-Zależy jakie masz skojarzenia. - dodał Nathan klikając coś ciągle.
-Ej ! - zareagowałam na sekundę przed tym jak Nathan chciał kupić bilety. - Poczekaj. To trzeba przemyśleć.
-Przecież ze strony twoich rodziców dostaliśmy pozwolenie. - oburzył się.
-No, ale to nie jest takie hop ciup. Widziałeś ile śniegu ? A co jeżeli nawet nie będzie można wychylić nosa za drzwi, bo będzie taka śnieżyca ?
-To posiedzimy w domu przy kakałku, poznam twoją rodzinę i popatrzę na śnieg przez okno. - odpowiedział pewnie.
-Jaki ty jesteś pewny siebie.
-Mam już wszystko zaplanowane. Z resztą nie może być aż tak źle.
-To ja mieszkałam w Polsce, nie ty. - wytknęłam mu przenosząc wzrok.
-Okey, okey, ale i tak decyzja jest już podjęta. Nie masz nic do gadania.
-Dzięki.
-Wyrobimy się do jutra do godziny 13:05 ?
-Nie wiem.
-Musimy, bo już kupiłem bilety.
   Spojrzałam na niego zszokowana, a ten perfidnie się uśmiechał ukazując rządek równych ząbków. Zerknęłam na monitor laptopa, na którym widoczny był komunikat „Dziękujemy za wybranie naszych linii lotniczych. Miłego lotu !”.
-Ale Nathan ?!
-Podziękujesz mi na miejscu. - powiedział i wstał. - A teraz chodź zobaczyć czy to co mam nadaje się na wizytę w śnieżnej Polsce. - doszedł do drzwi, a ja nadal z karpiem na twarzy się w niego wpatrywałam. - Jak sama nie pójdziesz to cię zaniosę. - zaśmiał się.
-Z kim ja się zadaje ? - zapytałam cicho wygrzebując się z koca.
-Z tym najlepszym. - zaśmiał się i wyszliśmy do salonu.




Hej ! 
Po przeczytaniu poprzednich komentarzy spotkałam się z pozytywną reakcją na wizytę Nathana w Polsce, więc why not ? ;)
Co do połączenia imion to jeden z Anonimków ( które coraz częściej się ujawniają i bardzo mi się to podoba) zaproponował NATHELIA. Co wy na to ? Co ja się pytam ? Przecież Amm (zauważyłam też, że tak sobie skracacie imię naszej bohaterki) nie jest z Nathanem ! o.O :D
Gabrysia dziękuję za potrójny komentarz. Dotarło do mnie to co chciałaś mi przekazać ;P
No i kochana Kami. Cierpliwości, też to planuję, ale nie wszystko na raz ;D
A teraz tak z innej beczki, szykujcie się na dużą ilość tekstu, ale warto :*

Oprócz Światowego Dnia Budyniu, obchodzimy dzisiaj również równy rok mojej działalności na bloggerze, więc z tej okazji serdecznie chcę podziękować moim wspaniałym czytelnikom za to, że są ze mną od początku, aż do teraz, że pomimo zakończonego mojego pierwszego FanFica są ze mną również i tutaj. Bardzo gorąco Wam za to dziękuję ! 
Oczywiście podziękowania należą się wszystkim czytelnikom. Serdeczne dzięki, że jesteście. Mam nadzieję, że szybko nie odejdziecie ;P 
Dziękuję również osobom, które kiedyś ze mną były, a aktualnie ich nie ma. Przepraszam, że moje opowiadanie było tak nudne, że odeszliście. 
Dziękuję Wam raz jeszcze za ten cudowny rok. Dziękuję za wszelką pomoc z waszej strony, za inspiracje, za wyrozumiałość, za słowa otuchy w trudnych chwilach. Dziękuję za wytrzymanie ze mną i moim dość ciężkim, do ogarnięcia, charakterem. 
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, za niedodawanie rozdziałów w terminie oraz za lipne posłowia, w których żaliłam się Wam "jakie to moje życie jest do bani".

Dziękuję ! ♥

Czy będzie kolejny rok ?
Było by miło :)

Buźka Miśki Moje Ukochane i Najlepsiejsze ;*******

Na deser moje budyniowe wariacje i #GlowInTheDark

Asia aka Mistrz Fotografii ^^



Po tym video nikt nie wciśnie mi, że to "przerwa". 
:(



11 komentarzy:

  1. Narobilas mi ochoty na budyn i na wizyte we Wroclawiu, gdzie bede z wielkim bananem na twarzy czekac na Am i Nathana.
    Wow gratulacje piwrwszego roczku ^^
    Mam nadzieje zs bwdzie jeszcze jedne i drugi itd rok tego cuda. Nie koncz go za szybko i dodawaj jeszcze na drugiego bloga bo ktos nam tu zaspal :p
    Nie no a tak seryjnie to zartuje bo rozumiem ze niektorzy maja teraz duzo nauki :/


    Trzymaj sie moja sweet sixteen. Wybacz, ale o dzis bede Cie tak nazywac do 17 ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. hej hej :P wiem, że mnie tutaj dawno nie było, ale to nie znaczy, że nie sledze tego cudownego bloga i tego drugiego też :P
    uwielbiam twoje pomysły chociaż czasem przez nie ryczę albo mam doła , bo żal mi Am i wgl , :P
    staram sie komentowac, ale czasami jest to niemożliwe , za 34 dni matura ... i jak zobaczyłam dzisiaj tą cyfrę to az sie oplułam sokiem -,- ale jak juz zdam to wszystko to nadrobię komentarze obiecuję :P twój All Time The Wanted był obłędny, zresztą nawet tam napisałam ci ze przeczytałam go w kilka nocy <3 a to świadczy o tym ze swietnie piszesz :P
    mhhhh budyniowo :P mozesz mi taki zrobic i wysłac paczką :P nie obraze sie :P
    weny kocie i trzymaj kciuki w maju :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło ze spodobało ci się moje połączenie naszej dwójki. I mam nadzieje ze tak zostanie, po tej wizycie w Polsce( licze na coś romantycznego i łączącego ich razem). A co do klipu to były pogłoski ze to będzie zbitka z 4 lat z ich koncertów..... No i na bank teraz już wiadomo przerwa nie jest przerwą a ......... ........ wiadomo czym. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej.
    Nie podoba mi się, ze Am się coraz bardziej załamuje. I nie.jestem zadowolona z jej zwracania.się do Maxa. Aż mi się go szkoda zrobiło :(
    Ale dobrze się dzieję, ze z Nathanem.sie jej układa. Ja to już ich widzę razem.
    Nathan w Polsce! Już nie mogę się doczekać ;)
    Mam.ochotę na budyn!
    Gratuluję pierwszego roku! Dziś jest dzień świętowania! Ciągle coś nowego.
    Dużo weny myszka i czekam na następny rozdział.
    (przepraszam, ze kom taki krótki i brzydko.napisany,.ale jestem na telefonie)
    Zapraszam.do.mnie.;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww tacy słodcy Nath i Am :)
    super rozdział! ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny rozdzialik :)
    Tylko Am coraz bardziej się złamuje :(
    I trochę szkoda Maxa. Tak się na nim trochę wyżywała :/
    Nie mogę się doczekać wyjazdu Amelii i Natha do Polski <3
    Pozdrawiam i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej Ej Ej faktycznie umknęło mi to że oni nie są razem :o

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka :)
    Przeczytałam twój blog calutki dziś od rana, bo sobie choruję i siedzę w domciu :p
    Bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba <3
    Nath *.*
    Nie wiem co tu jeszcze pisać, bo po tych zdjęciach budyniu też mam na niego ochotę i zaraz idę sobie zrobić ;p

    W wolnej chwili zapraszam do siebie : http://i-will-try-to-fix-you-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam już jednego Twojego bloga, czytam drugiego i właśnie po ostatnim rozdziale miałam takę ogromną ochotę na więcej Twojej twórczości, że zabrałam się "made for each other". I JESTEM POD WRAŻENIEM, CHOCIAŻ Z DOŚWIADCZENIA POWINNAM SIĘ SPODZIEWAĆ, ŻE TO BĘDZIE ŚWIETNE. Taka jest moja opinia temat tego bloga. Historia jest ciekawa, i co najważniejsze dobrze napisania. Chciałabym już przeczytać następny rozdział, ale... za tydzień egzaminy. Więc po egzaminach mam podejrzewam, że często tu będę zaglądać =)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zacznę od tego, że mam nadzieję, że nie pomyślałaś, że ja odeszłam od Twojego bloga?!
    Bo jeśli tak, to ja Cię mocno przepraszam, ale wcale tak nie jest ! Po prostu ostatnio mam mało czasu na wszystko (co widać po częstości dodawania rozdziałów u mnie) i ciężko mi było wszystko nadrobić :( Ale w końcu mi się udaje i już nie będę Cię na tak długo opuszczać, obiecuję! :*
    Ale z drugiej strony fajnie sie czyta, jak nie trzeba czekać na ciąg dalszy bo się wie, ze on już jest ^^
    No Nathan się napalił na wyjazd do Polski i dopiął swego ;d I bardzo dobrze!
    Też myślę, że Amelii to dobrze zrobi i odżyje tam. Może i coś się zrodzi między Am i Nathanem? ;D W końcu tam prószy śnieg i jest tak romantycznie... ^^
    A właśnie! Śnieg - rozwaliły mnie te rozmyślenia Amelii "Na przykład taki śnieg. Spadnie, poleży, obsiusia go piesek, zje dziecko, a na końcu zniknie i zamieni się w błoto. Takiemu to dobrze. Niczym nie musi się przejmować." Nie wiem dlaczego, ale tak mi się to spodobało, że kilka razy to przeczytałam i miałam bananka na twarzy xD
    Też ma Amelia przemyślenia o obsiusianym śniegu :D Swoją drogą śnieg ma trzy kolory w takim razie - biały, żółty i brązowy xD
    Dobra, bo za bardzo zaczynam analizować :P Lecę dalej ! :D

    OdpowiedzUsuń