-Nadaje się ?
-To najcieplejsza kurtka
jaką masz ? - zapytałam widząc pikowaną, pomarańczową kurtkę.
-Tak.
-Będziesz się wyróżniał,
ale przynajmniej będzie ci ciepło.
-Czyli się nadaje ?
-Tak, czemu nie ? Nie
jedziemy na Grenlandię.
-To git. A ty masz jakąś
ciepłą kurtkę ?
-Tutaj nie mam, ale założę
najcieplejszą bluzę jaką mam i przetrwam to.
-W ogóle się nie cieszysz
z tego wyjazdu.
-Bo nie widzę sensu jego
przekazu.
-Zobaczysz jak zobaczysz
swoją rodzinę.
-Oczywiście. - wyszłam z
salonu do kuchni po coś ciepłego do picia.
Panujący za oknem zmrok
wcale nie poprawiał humoru. Wręcz mnie przytłaczał. Słyszałam
hałasy w salonie. Nathan ciągle przerzucał swoje ubrania z jednej
kupki na kolejną.
-Masz morze jakąś torbę
podróżną ? - usłyszałam jego głos za sobą.
-Tak. W sypialni. -
posłodziłam swoją herbatkę.
-Zrobiłaś mi ? - słodkie
oczka.
-Rąk nie masz ? Po co ci ta
torba ?
-Potrzebuje czegoś, żeby
przetransportować te rzeczy do siebie do mieszkania. Pożyczysz mi ?
-Okey.
Odstawiłam na blat herbatę
i mijając Sykesa w progu wyszłam z kuchni. Z dna szafy wygrzebałam
dużą torbę sportową, którą wytrzepałam, nadał jej prawowity
kształt i wróciłam do kuchni, w której Nathan oczywiście sączył
MOJĄ herbatkę.
-Chyba się pomyliłeś. To
jest MOJA herbata. Chcesz pić to zrób sobie własną. Masz. -
wcisnęłam mu torbę i zabrałam swoją własność.
-Dziękuję. - i zniknął
zadowolony.
Czy on jest ode mnie starszy
? Nie sądzę. Tak w zasadzie to sama nie znałam jego wieku. Trochę
głupi było go wygooglować, ale tak zapytać to chyba jeszcze
gorzej. Skoro się przyjaźnimy to powinnam coś o nim wiedzieć,
dowiedzieć się od niego tych rzeczy, a nie z Wikipedii. Pewnie
fanki wiedzą o nim więcej niż ja. Ja wiem tylko, że nazywa się
Nathan Sykes, pochodzi z Gloucester i śpiewa w The wanted, których
piosenek nawet nie kojarzę. Popisałam się. Gdy walczyłam z
ogromną chęcią wygooglowania zespołu do kuchni wszedł
zadowolony, z wypchaną torbą, Nath.
-Jedziesz ze mną ?
-Gdzie ? - zapytałam
zdziwiona.
-Do mnie.
-Możesz konkretniej ?
-Mam ci podać nazwę ulicy
i numer mieszkania ?
-Masz na myśli „swoje
mieszkanie”, tak ?
-No raczej. - powiedział
wolno, zdziwiony moim zachowaniem, sama byłam zdziwiona.
-A po co ja tam ?
-Pomożesz mi się spakować.
-Tyle podróżujesz i nie
potrafisz się spakować ?
-Nie o to mi chodzi.
-A o co, bo albo jestem tak
głupia, albo ty urwałeś się z choinki.
-Co ?
-Takie polskie powiedzonko.
To jak ?
-Chodzi mi o to, że nie
wiem jakie ubrania zabrać ze sobą. Powiesz mi czy są odpowiednie.
W końcu ty jesteś ekspertem w polskiej zimie i jej niespodzianek.
-Aha.
-Czyli się zgadasz ?
-Na co ?
-Na pojechanie ze mną do
mojego mieszkania, które mieści się w Londynie, a tak konkretniej
to na zachód od jego centrum. Dokładniej ?
-Nie możesz tego zrobić
sam ?
-Po co ? - męska logika. -
Skoro mam możliwość konsultacji z expertem.
-Ale ty mi dupę zawracasz.
-Cały dzień nic nie
robiłaś. I a propo dupy to mogłabyś ją przewietrzyć i
przewieść.
-Sugerujesz coś ?
-Nie śmiałbym.
-A mogę chociaż dopić
herbatę ? - zapytałam po chwili.
-Pewnie, że nie. Idziemy.
-Idziemy ?! - zapytałam
podczas, gdy Nathan ciągnął mnie do wyjścia.
-Idziemy do wyjścia, ale
pojedziemy taksówką.
-Nathan.
-Nie marudź.
Podał mi, a raczej rzucił
kurtkę, później czapkę i szalik.
-Przecież nie pojadę w
vansach. - zauważyłam
Chłopak otworzył moją
małą szafkę z butami, w której tak w zasadzie nie miałam żadnych
ciekawych butów, raczej takie awaryjne.
-Te są ładne. - podał mi
parę czarnych kozaków do kolan.
-Tutaj były ? - zabrałam
mu je. - No patrz, a ja myślałam, że ich nie mam. Myślałam, że
zostawiłam jej w Polsce.
-No widzisz co Pan Sykes ci
odnalazł. Zakładaj szybko i idziemy.
-Nie pośpieszaj mnie.
Rozwiązałam sznurówki
trampek i zamieniłam je na śliczne wysokie kozaczki, bardzo
wygodne, tak poza tym. Powoli założyłam kurtkę i specjalnie
bardzo wolno zasuwałam zamek, później szalik, który „nie
chciał” się ułożyć. Na zwieńczenie stroju poszła czapka,
którą chamsko założył mi Nathan.
-Dzięki. - skomentowałam.
-Gdzie masz klucze ? -
zapytał, a ja się tylko cwaniacko uśmiechnęłam.
-Nie wiem. To ja chyba
jednak zostanę, a ty jedź.
-Chyba widziałem je u
ciebie w salonie. - wyminął mnie.
Nie ! Oby ich tam nie
znalazł. Sama zaczęłam myśleć nad tym gdzie one mogą być.
Zawsze wisiały na wieszaczku w korytarzu, ale ostatnimi czasy to
rzucałam je gdzie popadnie. Chyba widziałam je pod stolikiem w
salonie ostatnio, ale kiedy to było ?
-Znalazłeś ? - zapytałam
zdziwiona widząc zadowoloną minę Nath'a.
-Pewnie, że tak. Czego ja
nie znalazłem.
-Gdzie były ? - zostałam
wypchnięta ze swojego mieszkania.
-Chcesz wiedzieć ? -
spojrzał na mnie podejrzliwie zamykając drzwi.
-Tak.
-W szufladzie z pilotami i
innymi takimi sprzętami.
-Co one tam robiły ?
-Ja nie mam zielonego
pojęcia. - uśmiechnął się zadowolony wyjmując klucze z dziurki
na klucze.
-Nie wzięłam telefonu. -
powiedziałam, gdy ten chciał mnie już wypchnąć na schody.
-Obejdziesz się bez niego.
- pociągnął mnie za sobą.
-No, ale …
-Nie ma żadnego ale.
-A jak …
-Nie ma żadnego a jak.
-A …
-Nie ma żadnego a.
Widząc, że nie mam żadnego
prawa głosu zamilkłam. Może zachowywałam się jak małe dziecko,
ale ja wcale nie miałam ochoty wychodzić z ciepłego domu na zimne
ulice.
-Co taka cicha jesteś ? -
zapytał Nathan, gdy zeszliśmy ze wszystkich schodów i
dochodziliśmy do drzwi wejściowych do kamienicy.
-Przecież ja nie mam prawa
do własnego zdania. Nie mogę decydować sama o sobie, ani o tym co
robię.
-Będziesz się teraz na
mnie obrażać za byle co ?
-To nie jest byle co.
Dlaczego nie wychodzimy ?
-Bo nie będziemy marznąć
na zewnątrz czekając na taksówkę. To jest byle co.
-A zadzwoniłeś po kogoś w
ogóle ? To jest coś.
-Tak, już jedzie. To w
takim razie wytłumacz mi tego czegoś sens.
-Oby nie jechał długo.
Zmuszasz mnie do nie wiadomo jak idiotycznych rzeczy.
-Dlaczego uważasz, że są
to idiotyczne rzeczy ?
-Bo ile osób jest ci
potrzebnych, żeby spakować walizkę na trzy głupie noce ?
-To nie są „trzy głupie
noce” tylko mój pierwszy wyjazd do Polski, pierwszy zimowy,
zaznaczmy. Stresuję się.
-Stresujesz się ? -
spojrzałam na niego. - Niby czym ?
-No stresuję się tak po
prostu. Nowe otoczenie, nigdy tam wcześniej nie byłem. Język
polski jest trudny.
-Dla Anglików każdy język
obcy jest trudny.
-Nie obrażaj mnie i moich
rodaków.
-No sorry. - wyszłam widząc
jasne światła wjeżdżającej na podjazd taksówki.
Na zewnątrz był siarczysty
mróz, który niemal mną sparaliżował i spowodował chęć
ucieczki do ciepłej kamienicy. Ale i tak nie mogłam tam wrócić,
no bo przecież mały Nathan nie poradzi sobie z zapakowaniem walizki
na trzy noce. No biedactwo do sześcianu. Wsiadłam do zimnej
taksówki i oczywiście musiałam czekać na mojego towarzysza, bo po
co się śpieszyć ? Gdy już szanownie ułożył swoje pośladki na
siedzeniu podał kierowcy adres, a ten ruszył. Wpatrywałam się w
mijane puste ulice. Mimo, że spędziłam już w Anglii jakiś szmat
czasu to nadal nie rozumiałam jak Anglicy mogą jeździć po lewej
stronie. No nie mogłam tego pojąć, przecież te samochody nawet
śmiesznie wyglądały. Są rzeczy o których się nie dyskutuje :
gust, poczucie humoru Anglików i ich zwyczaje. Tego się trzymaj Am.
- upomniałam się, bo znając mnie to zaraz rzuciłabym jakimś
kąśliwym komentarzem, a przecież nie chcę obrażać biednego
człowieka za kierownicą, gdzie pewnie spędził tam cały dzień i
jest mega zmęczony. Trochę szacunku dla starszych. Gdy już
okiełznałam moje nerwy i język okazało się, że trzeba wysiadać,
więc ociągając się z tym, zrobiłam to.
-To jest twoje mieszkanie ?
- zapytałam na widok ładnego domku.
-Aktualnie wynajmuję cały
dom. - zamieszał się.
-Aha.
Co będę drążyć temat. I
tak mnie to nie obchodzi. Weszłam za chłopakiem po wąskich
schodkach. Jak ja ich nie cierpię, przecież to jest takie małe, że
idzie się na nich zabić, a o dzieciakach to nawet nie wspomnę.
Nathan otworzył czerwone drzwi ( jakie to typowe ) i wpuścił mnie
do zaciemnionego pomieszczenia. Po chwili światło zabłysło, a ja
zobaczył przepiękny urządzony hol. Wszystko tutaj było takie
domowe, swojskie, że od razu przypomniał mi się mój rodzinny dom.
Czułam się tutaj właśnie tak samo jak tam, w Polsce.
-Ładnie.
-Dziękuję. - uśmiechnął
się i wyciągnął dłoń po moją kurtkę, którą mu oddałam.
-Po schodach i na prawo.
Poinstruował, a ja
wypełniłam polecenie. Na ślicznych, drewnianych schodach leżał
bardzo gustowny chodnik, pasujący do ciemnego koloru drewna i
orzechowych ścian.
-Skoro teraz wynajmujesz
całość to co robiłeś wcześniej ? - zapytałam w drodze na
piętro.
-Mieszkała tutaj wdowa. Mąż
umarł jej jakoś niedawno przed moją przeprowadzkom, nie
przeszkadzała jej moja rozpoznawalność, potrzebowała czyjejś
pomocy, ale nikt z rodziny nie chciał jej pomóc. Niemal mnie
prosiła, żebym z nią zamieszkał, ale niestety niedawno sama
zmarła, więc trwa teraz cały proces urzędowy i aktualnie
wynajmuję całość.
-A co po tym ? - Nathan
wpuścił mnie do pokoju.
-Staram się o kupno.
-Chcesz tu zostać ?
-Nie wyobrażam sobie życia
w innym domu. Tu jest idealnie.
-Nie da się ukryć. -
rozmarzyłam się, po czym szybko wróciłam na ziemię. - To gdzie
masz te ubrania ?
Kolejne półtora godziny
spędziliśmy pakując Młodego, było nawet miło, aczkolwiek nie
miałam ochoty na czyjąś obecność, ale nie chciałam również
opuszczać tego magicznego domu. Było mi w nim tak dobrze. Było
ciepło, pachniało czymś co nie dało się opisać, ale ten zapach
koił nerwy, uspokajał, dawał złudzenie bezpieczeństwa, podpory.
Mogłabym tu zostać sama, a nawet bym się nie bała zasnąć. Ale
umowa była taka, że ja wracam na noc do siebie, a Nathan zostanie
tutaj. Więc okazało się, że dom kryje również garaż z
samochodem Nathana.
-Zawsze zastanawiałam się
czym jeździsz.
-Teraz już wiesz. - cichy
dźwięk powiadomił nas o tym, że drzwi zostały odblokowane. -
Może kiedyś pozwolę ci się nim przejechać. - powiedział
wsiadając.
-Nie sądzę.
-Dlaczego ? - zapytał
zapinając pasy.
-Często zadajesz to
pytanie, wiesz ?
-Wiem, ale i tak nie
wymigasz się od odpowiedzi.
-Nie staram się, bo jakoś
mnie to przerasta. Nie sądzę, żebym była w stanie zasiąść za
kierownicę i nie zrobić nikomu krzywdy.
-To nie jest trudne.
-Dla ciebie.
-Znam fajną szkołę,
szybko nauczą cię jeździć.
-Mówisz o angielskiej
szkole jazdy ?
-Tak.
-To nawet nie chcę
namiarów.
-Dlaczego ? - zapytał
ponownie.
-Bo wy tutaj jeździcie po
złej stronie.
-Wcale, że nie. - zaśmiał
się. - To cała reszta świata, po której jeździ się po prawej
stronie, robi źle.
I tak właśnie minęła nam
droga powrotna. A po niej wtargnęłam do swoich czterech ścian. Jak
zaprogramowany robot, który robi zawsze wszystko to samo, weszłam
do łazienki, zrzuciłam ubrania, weszłam pod prysznic, umyłam się,
wytarłam puchowym ręcznikiem, nałożyłam piżamę, umyłam zęby
i poszłam spać. Taka właśnie moja przytłaczająca rutyna. Nic
ciekawego. We własnym towarzystwie, bez uporczywych nosów innych
nie musiałam nikogo udawać, mogłam pogrążyć się w myślach i
miałam na to całą noc. Jutro lot, przydałoby się pospać parę
godzin, ale co ja poradzę na to, że nie mogę zasnąć ?
Hej !
Tak tylko powiem, że ten rozdział bardzo przyjemnie pisało mi się przy dwóch piosenkach. Jedną z nich jest Turn It Off, wiadomo The Wanted ^^ A drugą było Pour It Up, na nowo odkryłam tę piosenkę i jak każdy kawałek Riri bardzo polubiłam.
Ogólnie to bardzo mi miło, że liczba obserwatorów się ostatnio zwiększyła, a dwie nowe czytelniczki ujawniły się pod 65 rozdziałem, chociaż jedną już znałam wcześniej ;) Bardzo mi miło Was gościć <3
Widzę, że wizyta Natha w Pl Wam pasuje, niektóre nawet będą czekały na niego na lotnisku. Oh Kami nie wiem czy się doczekasz ... :( A o Max'a to wy się nie martwcie, jak prawdziwy facet, weźmie wszystko na klate xD
Aha chciałam się Wam jeszcze pochwalić moją szkolną twórczością. Trzeba było napisać wiersz o mamie, a że ja niekoniecznie pływam w temacie wierszy (tone w nich tak samo jak w wodzie) to siedziałam dwie godziny i nic konkretniejszego nie napisałam. Jedynie to, ale tego nie mogłam oddać Pani :
Gdy cię tylko zobaczyłam,
gdy cię szybko przytuliłam,
gdy już byłam w siódmym niebie,
jebnął meteoryt w Ziemię.
Czy to nie jest wspaniałe ? I rymy i epitety i związek frazeologiczny i powtórzenia. No czego dusza zapragnie, ale i tak nie mogłam tego oddać, więc szybko coś wymyśliłam (rymowało się w jednym miejscu) i z głowy xD
Myślę, że to tyle, wszystko inne jest zawarte w powyższej treści ;)
A na koniec kolejne zdjęcia, amatorskie, oczywiście ;)
Jedzenie + Nauka = za parę dni egzaminy
Rozdział jest super.
OdpowiedzUsuńAleż wykazałam się kreatywnością .... Szaleństwo xD
Ale tak teraz rozbuduję swoją wypowiedź ;p
Nie mogę się doczekać ich przyjazdu do Polski, biedny Nath się stresuje. To takie przejmujące, że nie będę mogła spać w nocy martwiąc się o niego #sarkastycznaJa :)
A to jego autko *.* Śliczne normalnie <3
Dobra, nie wiem co tu jeszcze pisać.
WENY <3
Mwahh ♥
Heloł!
OdpowiedzUsuńTak u mnie cicho na blogerze i tu nagle odświeżam i widzę, że kololowa98 dodała nowy rozdział! Dzięki Ci!
Rozdział bardzo treściwy. Miło mi się go czytało.
Rozwalił mnie jeden fragment. Jak zaczęłam się śmiać, to skończyłam pod koniec posta. : "-No, ale …
-Nie ma żadnego ale.
-A jak …
-Nie ma żadnego a jak.
-A …
-Nie ma żadnego a."
Mam nadzieję, że wizyta w Polsce trochę postawi naszą bohaterkę na nogi! Nathan, próbuje i próbuje, ale nasza Amelia coraz bardziej zamyka się w sobie.
Twój wierszyk! <3 Uwielbiam! Zajebiozaaa! ;*
Dużo weny! ;*
Super rozdział !!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje rozdziały są zawszę super
Amelia coraz bardziej przybita mam nadzieję że wyjazd do Polski to zmieni
Nathan się stresuję biedactwo :D będzie dobrze haha
Jestem ciekawa czy w końcu coś będzie miedzy nimi czy poczuję jakąś chemie :P
Cudowny wierszyk :D
Czekam na następny rozdział !! :*
WENY!! <3
baaardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńAm zamieszka kiedys w tym domku z Nathem, czuje to :D
Jedziemy do Polski, jedziemy do Polski!!!
OdpowiedzUsuńJuż lecę na lotnisko ^^
Nie mogę się doczekać tego rozdziału oraz pięknej akcji, którą zapewne nam powoli już szykujesz.
No nie wytrzymam dłużej!
Zastanawia mnie ta szklaneczka z warstwową zawartością. Obstawiam lody śmietankowe z czymś tam i bitą śmietaną na górze, ale prawdopodobnie się mylę.
Chatka Natha wydaje się być w mojej główce piękna i zgaduje, że niebawem powiększy się zawartość osobników, mieszkających tam ^^
I wracam... proszę, napisz mi szybciutko, co tam masz w tej szklance bo znowu narobiłaś ochotę. Ostatnio, przez ten twój budyń, musiałam tego samego dnia jechać do sklepu w deszczu! bo nie mogłam wytrzymać.
Trzymaj się moja sweet sixteen, weny, powodzenia na egzaminach i oby do szybkiego kolejnego rozdziału :)
Rozdział przed świętami- jest! Teraz spokojnie mogę powtarzać do egzaminów. W dodatku jest środek nocy, spać nie mogę i doszłam do wniosku, że zerknę czy nie ma nic nowego. W pierwszej chwili włączyłam bloga, spojrzałam na numer rozdziału i zamknęłam kartę, a dopiero po chwili dotarło do mnie, że jest nowy wpis. Rozdział bardzo mi się podoba, szczególnie zachowanie Am (dzisiaj, a raczej wczoraj też mnie coś takiego dopadło). Jakim cudem ona nie wie ile lat ma Sykes? W głowie mi się to nie mieści. Podczas czytania, miałam ochotę płakać ze śmiechu, jednak zważywszy na obecną porę -godzina 01.05- musiałam się pilnować, żeby siedzieć cicho. Gdybym się zaczęła śmiać, obudziłabym całą rodzinkę, a tego raczej nie chcę. Wracając do treści, opis domu/mieszkania Nathana jest świetny. Piszesz o takiej szczególnej atmosferze, a ja od razu to sobie wyobraziłam. A wierszyk o mamie spełnia wszystkie normy =P W podstawówce polonistka dzień przed przed Dniem Matki kazała mi napisać wiersz o mamie, bo jakiś konkurs był i pamiętam jak wieczorem bawiłam się w poetkę, ale było warto- II miejsce (zgaduję, że za częstochowskie rymy nie dali I xD).
OdpowiedzUsuńOj, rozpisałam się trochę. Trudno, poczytasz sobie moje nocne przemyślenia. Właśnie uświadomiłam sobie, że dzisiaj powinnam zacząć powtarzać fizykę, bo angielski już mam rozplanowany, a resztę w miarę powtórzyłam. Chociaż ciekawe jaki będzie temat w pracy na polskim? Bo już tylko tydzień został...
Chciałabym serdecznie zaprosić cię na nowo otwarty spis opowiadań o The Wanted! Chcemy, aby wszystkie opowiadania dotyczące piątki utalentowanych muzyków znalazły się w jednym miejscu. Wystaczy, że pozostawisz swoje zgłoszenie w odpowiedniej do tego zakładce, do czego zachęcam!
OdpowiedzUsuńhttp://spisthewanted.blogspot.com/
No i lecą ! :D
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie to, że Amelia nawet nie wie ile Nathan ma lat :P Tyle czasu go zna i nie wie ;D
Ale w sumie może nie było okazji, żeby zapytać? ;)
W poprzednim rozdziale zapomniałam napisac, że rzuciło mi się w oczy to, ze Am tata ma na imię tak samo jak ten dupek, co zostawił jej bliznę ;)
W takiej kurtce, Nathan faktycznie będzie się wyróżniał :P Ale najważniejsze, żeby było mu ciepło, bo jak dowali mrozów jakie u nas czasami bywają, to zobacy co to znaczy prawdziwa szkoła przetrwania :P
Ten dialog z uciszaniem Am przez Nathana mnie powalił ;D Biedna nawet nie mogła się odezwać :P
Tak sądziłam, jak napisałaś reakcję Am na dom Nathana, że nie będzie chciała stamtąd wychodzić ;P Co się dziwić, skoro dom wydawał się taki ciepły i przytulny. I dla jednej osoby na pewno za duży ;P Więc nie byłoby mi smutno, gdyby Am zamieszkała tam z Sykesem :P
Twój wiersz był epicki xD Myślę, że pani od polskiego byłaby bardzo zadowolona i bez zająknięcia postawiłaby Ci szóstkę, haha xD
Wrażliwa Asiu, lecę dalej ;)