czwartek, 31 października 2013

Section 33.

   Dzisiaj było oficjalne otworzenie kawiarni, dlatego wstałam wcześniej i wychodząc z mojej jeszcze niedokończonej sypialni przeszłam przez korytarz i weszłam do łazienki. Udało mi się w końcu znaleźć swój malutki kąt. Mimo że w mieszkaniu była kuchnia, salon, łazienka i jedna sypialnia to było to moje i własne. Nie mogłam pozwolić sobie na dłuższy pobyt w hotelu, więc szybko musiałam się zdecydować na jakąś ofertę. Związałam włosy w nienagannego koczka i robiąc sobie mocniejszy makijaż śpiewałam sobie jakieś piosenki, urywki, które akurat przyszły mi do głowy. Jak na połowę listopada to było dosyć ciepło, w Polsce z tego co wiem to spadł już śnieg. Więc korzystając z dobrej pogody ubrałam szpilki.


   W pełnej gotowości wyszłam z łazienki i poszłam na śniadanie do kuchni. Zjadłam na szybko przygotowaną sałatkę i wypiłam kubek kawy na dobry początek dnia. W wspaniałym humorze opuściłam moje biedne mieszkanko i wychodząc z bloku wyszłam z ulicy i weszłam w odpowiednią, by po 5 minutach być już w mojej kochanej kawiarni. Weszłam od zaplecza, w którym słychać już było rozmowy. Zapewne kucharki już przyszły.
-Dzień dobry. - przywitałam się po polsku, gdyż na kuchni pracowały Polki.
-Witaj Amelio. Jak ty ślicznie wyglądasz. - powiedziała Pani Krysia, która była po 40- stce, za to jej młodsza o parę lat koleżanka zalewała trzy kubki.
-To zaczynamy od dobrej herbaty. - Pani Małgosia podała mi kubek z parującym napojem.
-Kiedy otwieramy ? - zapytała Pani Krysia.
-Za godzinę. - powiedziałam krzątając się po kuchni.
-Wszystko jest naszykowane. - uspokoiła mnie Pani Małgosia.
-Pani Małgosiu ja wiem, ale denerwuje się.
-Żadna Pani, tylko Gośka. - upomniała mnie.
-I nie Pani Krysia tylko Krycha. - zrobiła to samo druga kucharka.
-Przepraszam, ale się jeszcze nie przyzwyczaiłam. - uśmiechnęłam się do nich.
-Zaraz zaczniemy kroić i wykładać ciasto. Pomożesz nam ? - zapytała Krysia.
-Pewnie, tylko założę fartuch. - po chwili już wspólnie kroiłyśmy ciasta i wyniosłyśmy je na ladę za szkło.
   Nie mogłam napatrzeć się na wystrój mojej kawiarni. Parę rzeczy jednak nie wyglądało tak jak miałam w zamyśle, ale i tak byłam zadowolona z końcowego wyglądu.



   Ogarnęłam salę wzrokiem i upewniona, że nigdzie nie ma kurzu czy resztek śmieci po remoncie wróciłam do moich polskich mistrzyni, zauważyłam, że doszła Kate - jedna z kelnerek.
-Cześć Amelia. - przywitała się ze mną osiemnastolatka.
-A Sophie już jest ? - zapytałam patrząc na zegarek.
-Jestem ! - dziewczyna szybko wleciała do kuchni i zniknęła nam równie szybko jak przyszła, zapewne poszła do naszej małej szatni.
-Już jestem. - wiązała w talii turkusowo-koronkowy fartuszek.
-No to laski. - przejęłam głos. - Za piętnaście minut wszystko się wyjaśni, oby "Hope" stała tu jak najdłużej i żeby nie brakowało nam na waciki. - powiedziałam i wywołałam tym uśmiech na twarzach moich pracowników.
   Równo o 9 przekręciłam zamek w drzwiach i od razu zobaczyłam pierwszego gościa dzielnie czekającego przed wejściem.
-Paul ! - rzuciłam mu się w ramiona.
-Cześć Mała. - mocno mnie przytulił, za nim zobaczyłam drobną blondynkę.
-Sara. - uśmiechnęłam się na jej widok i przytuliłam młodą mamę. - Wejdźcie, bo Cody zmarznie. A jak tam, zdrowy już jest ?
-Tak, szybko mu przeszło. - powiedziała Sara, kładąc nosidełko na stole, gdy tylko rodzina się wygodnie rozsiadła na krzesłach, Kate szybko się obok nas pojawiła.
-Dzień dobry. - powiedziała wesoło i czekała na zamówienie.
-Ja poproszę tosty z szynką i zieloną herbatę, a do tego szarlotkę z lodami, ale to jak zjem tosty. - powiedziała Sara.
-Przed śniadaniem ? - zaśmiałam się.
-Zgadłaś.
-A ja poproszę ... - tu nastała dłuższa cisza. - Macie tu tyle pyszności, że człowiek nie wie co wybrać. To może sernik i kawę. A później. - znowu pauza. - A dobra, na razie to wszystko. - Kate dzielnie wszystko zanotowała i wróciła do kuchni, a Sophie szybko ustawiła się za ladą dokładając ciasta za szkło i nakładając te z zamówienia na talerze.
   Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka nad drzwiami, który uświadomił mnie o nowej dostawie gości. Kto by się spodziewał, że tak będzie.
-O dzień dobry ! - przywitali się.
-Witamy i zapraszamy. - odwzajemniłam uśmiech.
-Nie wiedziałam, że tutaj jest kawiarnia i to jaka ładna. - kobieta zaczęła się rozglądać.
-Właśnie dzisiaj jest otwarcie.
-O jak dobrze trafiliśmy. - spojrzała na swojego towarzysza, który po chwili odsunął jej krzesło.
   Posłałam Sophie szczęśliwe spojrzenie i ta gdy tylko obsłużyła nasz stolik szybciutko popędziła do nowych gości.
-Ale macie ruch. - Paul się zaśmiał pałaszując swój sernik.
-Oby taki został. - Kate doniosła herbatę i tosty dla Sary.
-To smacznego. - powiedziałam i zniknęłam na zapleczu, musiałam jeszcze uzupełnić papiery, więc otwierając swój malutki gabinet weszłam tam i włączyłam laptopa, po pół godzinie wróciłam do kuchni, gdzie moje kuchareczki uwijały się w amogu.
-A co tu się dzieje ? - zapytałam widząc ich pośpiech.
-Amelio wyjdź na salę. - powiedziała Gosia, zdjęłam fartuszek i weszłam ... na pełną salę, zaskoczyłam się, ale gdy zobaczyłam lejący za drzwiami deszcz zrozumiał skąd ten tłok.
-Amelio. - usłyszałam kogoś, ale nie mogłam zidentyfikować skąd on się wywodził. - Tutaj. - zobaczyłam machającego Paul'a.
-Paul. - podeszłam do nich i zajęłam wolne miejsce.
-Zaskoczona co ?
-Ogromnie. Poszłam na chwilę uzupełnić dokumenty, wracam a tu taki ruch. Nie wierzę. Będę musiała pomóc na sali, albo w kuchni.
-Życzę ci tego. - Sara się uśmiechnęła. - A teraz zwalniamy miejsce dla innych gości i lecimy, bo Paul ma dzisiaj wolne.
-Tak. Nareszcie od wielu miesięcy. - dumnie się uśmiechnął.
-To miłego dnia. - pożegnałam się z nimi i malutkim Cody'iem, zabrałam talerze i zaniosłam na kuchnie.
-Dziewczyny pomóc wam ? - zapytałam moje kucharki.
-Nam nie trzeba, ale na sali pewnie przyda się pomoc. - tak więc nałożyłam mój czaderski fartuszek i pognałam na salę, obsługiwanie gości w szpilkach nie jest najwygodniejsze, ale za to satysfakcję jaką to mi dawało mogłam napełnić cały lokal.
   Po godzinie przestało lać, więc ruch się zmniejszył tak, że mogłyśmy odetchnąć. Klimatyzacja wychłodziła ciepłe pomieszczenie, a my zjadłyśmy sobie lunch.
-Jak ja się zmęczyłam. - Sophie westchnęła.
-A to dopiero minęły 3 godziny. Jeszcze 6. - dodała Kate pałaszując sałatkę.
-Jesteś wegetarianką ? -zapytałam ją.
-Tak. - uśmiechnęła się.
-To wy zjedzcie w spokoju, a ja idę na salę. - wyszłam tyłem otwierając sobie tyłkim drzwi, a na tacce miałam zamówienia dla gości.
-Życzę smacznego. - uśmiechnęłam się do nich i podeszłam do wolnego stolika, ściereczką starłam blat i na tackę włożyłam brudne naczynia, kierowałam się do kuchni.
-Amelia. - usłyszałam za sobą i odwróciłam się, buzia mi się otworzyła.
-Jestem zajęta. Nie mogę rozmawiać. - uciekłam na kuchnie. - Skończyłyście już dziewczyny ? Bo chciałabym umyć naczynia, a na sali jest paru nowych gości.
-Pewnie, lecim zarabiać pieniądze na spłatę czynszu. - Sophie położyła talerz na blacie z brudnymi naczyniami i zniknęła na sali, po chwili to samo zrobiła Kate.
   Poczułam napływ gorąca, więc zdjęłam marynarkę i zaniosłam ją do naszej szatni. Założyłam żółte, gumowe rękawiczki do łokci i napuściłam wody do podwójnej komory. Do jednej wlałam płyn do mycia naczyń, a w drugiej była czysta woda. Zajęłam się myciem naczyń i rozmyślałam o tym co mam zrobić z tym fantem na sali.


Hej ! Ale miałam zapierdziel w tym tygodniu, o Matko Przenajświętsza ! o.O Tajemniczy gość ^^ Jak obstawiacie ? Znając was to mnie rozszyfrujecie, więc nie muszę was pytać o kogo chodzi ;) I tak jeszcze na marginesie chciałam się Wam pochwalić. 
Wchodzę sb dzisiaj na tt. po paru dniowej nieobecności, wchodzę w interakcje, a tam .... Kojarzycie taką piosenkę 'Impossible" ? Niejaki James Arthur ją śpiewał, a Shontelle pierwotna właścicielka tego hitu podała dalej mój tweet. Takie rzeczy tylko u mnie. Nawet nie wiecie jak się tym podjarałam ^^



Next planowany na poniedziałek/wtorek.
Komentujcie Misiaki i HAPPY HALLOWEEN

6 komentarzy:

  1. Why?
    Dlaczego tak późno???
    I gratulacje dla Amelii, za pierwszy dzień w pracy ^^
    I coś mi się wydaję, że wiem kto przyszedł ją odwiedzić, ale nie chcę zapeszać, więc nie powiem ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm wydaje mi sie ze to byl ktorys z chlopakow albo Kels lub Nareesha :D
    fajnie ze Am sie rozkreca z ta kawiarenka ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Juhu!
    Wielkie otwarcie i gość (nie)znajomy :3 Hehe miałaś racje, że każdy Cię rozszyfruje :p
    Nie tylko Ty miałaś w tym tygodniu miazge :o ja nawet nie miałam czasu napisać do przyjaciółki...a co dopiero rozdział u mnie...
    W każdym razie fajny, przyjemny rozdział powstał ^^ Mam nadzieję, że kawiarnia Am zostanie tą jedyną w Londynie :D niech jej się powiedzie i kręci dalej!!
    Weny! I do next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No heeeej :*
    Woooow, no proszę pierwszy dzień i taki ruch! :D
    Tylko pogratulować :) Oby tak było cały czas, żeby dużo tych wacików kupować ;D
    Czyżby na salę wszedł Max? ;>>
    Gratuluję tego tweeta ;D Podejrzewam jaka duma Cię rozpiera ^^ I wcale się nie dziwie!
    Czekam na kolejny rozdział! :) :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka :*
    Ten rozdział jest taki, że nie znam takiego określenie, żeby go określić :D Może pozytywny? Tak, to chyba najlepsze określenie :) Mam niejasne przeczucie, że to był któryś z chłopaków, ale na pewno nie Max, bo Am uciekła.
    Gratulacje za rt :) co do mnie to byłam w szkole tylko 2 dni (poniedziałek i wtorek), a od środy siedzę w domu :D czekam na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  6. jołson !
    jeeeeeeeeeeeejuuuuuu zakochałam się we wnętrzu przedstawionym *_*. kurdełkę jakie cudo <3.....
    graaaatyy dla Am- w końcu spelnila swoje marzenie ;). i jaki ruch :) mam nadzieje ze i zarobek będzie zacny ;D
    oommmmm ja mam nadzieje ze to Max ja nawiedzi ;) w końcu kto jak kto, ale on się NIGDY nie poddaje ;) tym bardziej jak mu zależy. a przecież zależy ;p ....

    gratuluje tt - tez bym się zjarala niezle ;*

    dodawaj nexta, a ja tymczasem podnoszę dupke bo mam na 13 na uczelnie, ale jak to kobieta - poki się umalować, ubrać to i trzech godzin zabraknie xd

    do napisania Słodziaku :*

    <3

    OdpowiedzUsuń