-Widzę, że praca idzie pełną parą. - odwróciłam się do źródła dźwięku.
-Paul. - rzuciłam mu się w ramiona.
-Cześć Mała. To kiedy otwierasz ?
-Jak pójdzie tak jak teraz to już nawet za parę dni.
-Czy ty chcesz mi powiedzieć, że zatrudniłaś już obsługę ?
-Szybko poszło i nawet mam dwie Polki. - uśmiechnęłam się do niego dumnie.
-Jestem mile zaskoczony. A dopiero sześć dni temu wniosła się tu ekipa sprzątająca i budowlana.
-Co się będę bawić w kotka i myszkę ?
-A jak sytuacja z mieszkaniem ? Minęły już prawie dwa tygodnie.
-Co ty, jeszcze nic nie znalazłam, ale jestem jeszcze umówiona na parę spotkań.
-Jeszcze dzisiaj ?
-Nie, dzisiaj już nie będę miała czasu, ale jutro owszem.
-Ciężko cię ostatnio złapać. - zaśmiał się.
-Z tym całym biznesem jest tyle pracy i załatwiania spraw, że nie mogę usiąść sobie na krześle i obserwować niebo, a telefon tak często dzwoni, że codziennie muszę go ładować, bo bateria pada.
-Za jakiś czas to się wszystko uspokoi, a tym czasem zostawiam cię i lecę do klienta. Powodzenia. - buziak w policzek i już go nie było.
Oczami Nathana.
-Stary rusz dupę, bo w tym tempie to ja nie kupię tej koszuli. - pośpieszałem mojego kolegę, który od 15 minut siedział w łazience i szykował się na bóstwo. - Gdybyś jeszcze miał włosy na głowie to bym się nie czepiał, a tak to co ty musisz zrobić, żeby jakoś wyglądać ?
-Co się tak pieklisz Młody. - wypadł z łazienki jak z torpedy.
-A ty gdzie ?!
-Muszę zmienić koszulkę. - krzyknął z sypialni i po chwili wyszedł z niej w beżowym swetrze. - Zimno jest ?
-Mamy listopad, więc raczej ciepło nie jest.
-Wystarczy powiedzieć tak, lub nie. - i znowu zniknął w sypialni, wyszedł z niej w wyższych butach.
-A ty co na randkę idziesz czy do centrum handlowego ? - zapytałem widząc jego strój.
-A co nie mogę wyglądać ładnie dla kolegi ? - zrobił głupią minę.
-Zostawię to bez komentarza. Chodźmy już. - zacząłem zakładać kurtkę.
-Czekaj ! Nie wziąłem portfela i telefonu. - szybko znowu pobiegł do sypialni i wyszedł z niej chowając do kieszeni spodni telefon, a portfel po chwili schował do wewnętrznej kieszeni w kurtce, którą szybko narzucił i wyszliśmy z jego mieszkania.
-Myślisz, że Siva miał rację ? Amelia nie odpisuje na moje maile, ani nie odbiera telefonów ode mnie. Może pomylił ją z kimś innym. - zapytał gdy już wyjeżdżaliśmy spod bloku.
-A ty znowu o niej. -westchnąłem ciężko. - Zostaw ją w spokoju, dobrze, że nie próbuje się z Tobą skontaktować. Nie widzisz, że ta dziewczyna to Puszka Pandory ? A ty jeszcze chcesz ją otworzyć.
-Ale sama mi przecież napisała, że chce utrzymywać ze mną kontakt. - uparcie jej bronił.
-Najwidoczniej zmieniła zdanie. Nie widzisz tego, że ona robi z Tobą co tylko chce ? Jak Siva napisał ci tego durnego sms, że ją widział nad mostem to później tylko latałeś po mieście z nadzieją, że ją spotkasz. To jest chore. - moja chrypka się uaktywniła i zacząłem kaszleć.
-A może to przez tego chłopaka ?
-O mój Boże ! Max przestań o tym myśleć. To jej życie. Nie pamiętasz co się działo ? Powiedziała, że zmieni swoje życie bla, bla, bla. A jak wróciła do od razu skoczyła do łóżka z tym typem. Najwidoczniej taka jej natura i nie zmienisz tego. Po prostu przestań ! - krzyknąłem na niego.
-I tak ją znajdę. - powiedział cicho i resztę drogi spędziliśmy w ciszy, zaparkowałem samochód najbliżej wejścia i weszliśmy do ciepłej galerii.
-To gdzie najpierw ? - zapytał Max.
-Chodźmy tu. - wszedłem do sklepu z garniturami, bo moim głównym celem była koszula.
-Może ja też kupię już koszulę na święta ? Później już nie będzie jak, bo będzie straszny ruch. - powiedział Max i zniknął za wieszakami, a ja poszedłem w drugą stronę, bo kwadransie mierzyłem już pierwszą z koszul, a dzięki miłej obsługi w sklepie po kolejnych 10 minutach razem z Max'em wyszliśmy ze sklepu, każdy z dwoma koszulami.
-Chodźmy jeszcze tutaj, może jakiś fajny sweter znajdę. - powiedziałem i zaciągnąłem Max'a do kolejnego sklepu, z którego wyszliśmy po pół godzinie, ja z nowym swetrem i spodniami, a Max z bluzą i czapką.
-Czyli już wracamy ? - zapytał, gdy staliśmy na ruchomych schodach.
-Może wejdziemy do restauracji na dole na jakiś obiad ? - zapytałem czując głód.
-Tak w zasadzie to czemu nie.
Podczas posiłku Max uporczywie wracał do tematu Amelii, a ja za każdym razem szybko zmieniałem temat. Miałem już dosyć słuchania o tej dziewczynie. Dla Max'a to było oczko w głowie, a dla mnie fałszywy człowiek. Po prostu jej nie lubiłem, a co dopiero ufałem. Gdy tylko wyjechała i nie dawała o sobie znać Max tylko o niej mówił, przynajmniej tak opowiadali mi chłopaki. Gdy tylko ktoś wymawiał jej imię to wychodziłem z pokoju. Ta dziewczyna nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, a po ciągłym gadaniu Max'a jeszcze bardziej traciła w moich oczach.
-Mógłbyś jeszcze zatrzymać się tam obok tego zegarmistrza ? Muszę odebrać mój zegarek. - zapytał w drodze powrotnej.
-Ale wiesz, że będziemy musieli się przejść, bo tam nie da się wjechać samochodem ?
-Zaparkujesz pod tym sklepem spożywczym i się przejdziemy. I tak w zasadzie to możemy jeszcze wstąpić do spożywczego. Trzeba zrobić zapasy alkoholu na dzisiejszy mecz. - zaśmiał się i faktycznie zrobiłem tak jak polecił.
-Weź tego nawet nie dotykaj, bo nie stać cię na takie cacuszko. - Max próbował zabrać mi swój złoty zegarek.
-Jak bym chciał to już dawno bym sobie kupił taki, z tym, że ja wolę sprawdzać godzinę na telefonie. - droczyłem się z nim.
-Ale Nathan błagam cię nie zgub tego. - jego wzrok podążał za zegarkiem.
-Nie no spoko. Daj nacieszyć oko i zaraz ci oddam. - uśmiechnąłem się do niego.
-O patrz w naszym ulubionym pubie jest jakiś remont, chyba będzie tam coś nowego. - poszedłem za wzrokiem Max'a i faktycznie zobaczyłem rusztowania przed naszym ulubionym pubie, którego niestety już nie było.
-Pewnie jakąś lipną restaurację otworzą. - powiedziałam, a Max korzystając z mojej nieuwagi próbował zabrać mi z rąk zegarek, ale ja byłem szybszy i się nie dałem.
Gdy Max był zajęty próbami zabrania mi zegarka ja zauważyłem, że z pubu wychodzi jakaś dziewczyna. Po chwili rozpoznałem kim jest. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, spojrzałem na Max'a czy i on ją zauważył, a że tego nie zrobił to przyśpieszyłem kroku i posłałem jej pełne nienawiści spojrzenie. Mina jej zrzedła i jeszcze bardziej przyśpieszając kroku doprowadziłem Max'a do samochodu, a ten nawet nie zdał sobie sprawy z tego co się stało. Muszę pilnować, żeby chłopak nie chodził tędy zbyt często. Ciekawe co ona robiła w tym lokalu, oby nie okazało się, że jest właścicielem tego pomieszczenia.
-Ej no Młody koniec tych zabaw oddawaj już mi zegarek. - Max zabrał mi zegarek, ale nie przejąłem się tym, bo bardziej zależało mi na rozgryzieniu tej dziewczyny, czyli jednak faktycznie była tutaj i to tak blisko mieszkania Max'a.
Zabraliśmy ze sklepu dwie zgrzewki piwa i coś do chrupania i wróciliśmy do mieszkania Max'a, ale sprawy z Amelią z pewnością nie zostawię. Muszę chronić mojego przyjaciela.
Oczami Amelii.
Od tego całego kurzu, który jeszcze jednak unosił się w powietrzu postanowiłam wyjść na zewnątrz i odetchnąć świeżym powietrzem. Szkoda, że w lokalu nie było okien, oprócz tych przy drzwiach. Mimo chłodu jaki panował na zewnątrz postanowiłam jak najszybciej z niego wyjść nie zapinając nawet kurtki na zamek błyskawiczny. Różnica w powietrzu po wyjściu z sali była bardzo widoczna. Wzięłam głęboki oddech i czyszcząc płuca po drugiej stronie spokojnej ulicy zobaczyłam znajome mi postacie. Nathan mnie zauważył, więc uśmiechnęłam się do niego serdecznie, ten jakby wystraszony spojrzał na zajętego Max'a, który próbował coś zrobić Nathanowi, ale nie rozpoznałam co i ponownie na mnie patrząc przyśpieszył kroku patrząc na mnie z nienawiścią. Gdyby chłopaka mógł zabijać wzrokiem to już leżałabym martwa na chodniku. Chłopaki szybko uciekli mi z pola widzenia, a ja zastanawiałam się nad zachowaniem Młodego. Było to dziwne, ale po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że nie chciał tego, żeby Max dowiedział się o mojej obecności w Londynie. Smutna wróciłam do środka i zauważyłam, że fachowcy zaczęli już malować ściany. Szybko się uwinęli z wysadzaniem jednej ścianki dużymi, kamiennymi płytami. Wystrój na planach bardzo mi się spodobał, więc i w rezultacie musiało być dobrze. Po około 3 godzinach, gdy ekipa już zbierała się do opuszczenia sali usłyszałam, jakiś hałas na sali. Wyszłam z zaplecza i zamknęłam za sobą szczelnie drzwi nie pozwalając kurzowi dostać się do czystego pomieszczenia.
-Co się tutaj dzieje ? - zapytałam.
-Ten Pan nie chcę opuścić lokalu, mimo że mówiliśmy mu, że jest nie czynne.
-Musimy porozmawiać. - rozpoznał głos jeszcze za nim go zobaczyłam.
-Spokojnie Panowie, to mój znajomy. - zwróciłam się do ekipy, a do samego zainteresowanego dodałam. - Chodź za mną.
Weszłam na zaplecze i poczekałam, aż chłopak dojdzie do środka, gdy wszedł zamknął za sobą drzwi i nie podchodząc bliżej spojrzał na mnie tym samym wzrokiem co parę godzin wcześniej.
-Jaki masz problem ? - zapytałam oschle zakładając ręce na piersiach.
-To ty masz problem. - syknął.
-Zaciekawiłeś mnie. - oparłam się o kanapę, która dzielnie czekała na swoją premierę na sali.
-Po co wróciłaś ? Źle ci było u twojego dilera ?
-Nie jest moim dilerem.
-Znalazł sobie inną ? Też bym tak zrobił.
-Słuchaj ! - przerwałam mu. - Mów o co ci chodzi i wypad.
-Nie zbliżaj się do Max'a ani żadnego z nas.
-To groźba ?
-Ostrzeżenie.
-A jak się nie posłucham ?
-To gorzko tego pożałujesz.
-Bo akurat się ciebie boję. Co ty możesz ? - żachnęłam się.
-Chcesz się dowiedzieć co mogę ? To spróbuj choć tylko spojrzeć na któregoś z nas, a ta twoja buda splajtuje szybciej niż zajął ci cały remont.
-Nie mogę interweniować w to kto wchodzi do lokalu. To może być każdy, a ty raczej nie upilnujesz swoich znajomych, żeby tu nie zajrzeli.
-To że tu wejdą nie oznacza, że spotkają się z Tobą.
-Ciekawe jak ? Pracuje tu i raczej często będę na sali.
-W takim razie masz zmywać się do kuchni, gdy któryś z nich tu wejdzie.
-Nathan, nie będziesz mi rozkazywał. Co złego ci zrobiłam ? Nadal masz żal za to co ci powiedziałam ? Wiesz, że chciałam cię za to przeprosić ? Ale ty wolałeś się ulotnić i mnie unikać. Stchórzyłeś, a teraz udajesz jakiegoś osiłka, który będzie mi rozkazywał co mam robić, a co nie. - podeszłam do niego. - Nie tędy droga mój drogi.
-Zbliż się chociaż do któregoś z nich, a pożałujesz. - syknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Dupek. - powiedziałam na głos.
-Szefowo ? - ktoś uchylił drzwi.
-Już do was idę. - wyszłam i przeprosiłam ich za te krzyki po chwili wyszli, a ja zamknęłam za nimi drzwi przyglądając się wnętrzu.
Nadal było czuć zapach farby, włączyłam klimatyzację i wróciłam na zaplecze. Nathan najwidoczniej nadal miał do mnie za złe to co mu powiedział w barze w lipcu. Wyjęłam paczkę papierosów i jednego zapaliłam. Gdy już go wypaliłam to sprawdzając czy zaplecze jest zamknięte wyszłam głównym wejściem i zamknęłam za nim metalową żaluzję. Owijając się cieplej wełnianym kominem ruszyłam przed siebie. Musiałam się przejść, by poukładać sobie pewne sprawy.
Hej ! I oto w ten jakże miły sposób dowiedzieliśmy jakie zdanie na temat Amelii ma nasze kochane BabyNath. No cóż nie każdy musi ją lubić, prawda ? Tak bardzo chciałyście z powrotem Maximiliana w opowiadaniu, że postanowiłam spełnić wasze prośby, chociaż Max nie spotkał się z Melką. Podejrzewam, że next bd w środę lub nawet w czwartek, gdyż, iż, ponieważ mam dużo nauki przez kolejne dwa tygodnie ;) Do napisania ;*
Oł.... no raczej Amelia porządnie podpadła Nathanowi... ale coś mam takie przeczucie, że kiedyś będą najlepszymi przyjaciółmi, jeszcze ci to wspomnę:)
OdpowiedzUsuńRozdział był genialny, chociaż zmartwiła mnie wiadomość, o tym że był dosłownie po drugiej stronie ulicy i jej nie zobaczył (oczywiście Max) no i ta rozmowa Sida z Amelią :(
Czekam kochana na kolejny rozdział i bardzo ci dziękuję za ostatni komentarz... bardzo mnie wzruszył :)
Ugh! Miał być Max w spotkaniu face to face! :( Mam nadzieję, że w środę/czwartek bede miała okazję o nim przeczytać! :3 ale narazie zadowoliłam się tym co jest, a jest Mega! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na przełom! Do nexta :*
PS- U mnie w tym tygodniu też się coś kroi :p
'' Gdybyś jeszcze miał włosy na głowie to bym się nie czepiał, a tak to co ty musisz zrobić, żeby jakoś wyglądać?'' hahahahhahahahahaha rozwaliłaś tym system :D moja mama, która siedziała obok mnie, pewnie zastanawia się, kiedy wysłać mnie do psychiatryka :D rozdział świetny, myślałam, że będzie spokojny, ale się myliłam, i to trochę bardzo :) czekam na next'a :*
OdpowiedzUsuńuuuu jaki zły ten Nath ;D
OdpowiedzUsuńWow :D Musze Ci powiedziec, ze ten rozdzial jest przegenialny! Serio :)
OdpowiedzUsuńMimo, ze Am nie spotkala sie z Maxem, mimo ze nie bylo slodko i koloLowo ;) to ja jako czytelnik jestemmega zadowolona z tego rozdzialu :)
Po pierwsze szykowanie sie Maxa- hahahaha <3 swietne, prawie jakbym siebie czasem widziala :D a juz szczegolnie jak sie gdzies spiesze i zostala mi minuta do wyjscia xp
Po drugie to "ominiecie" Ameli kiedy stala mozna powiedziec na wyciagniecie reki
I w koncu, awantura w wykonaniu Nathana ;D chlopak ma charakterek i oddany przyjaciolom stara sie ich chronic ;) Czuje ze bedzie niezle... az nie moge sie doczekac co bedzie dalej! Dlatego od srody czatuje na nowy rozdzial! :)
I uczaj sie tam pilnie, zeby jedyneczek nie bylo! :) buziak ;***