wtorek, 24 września 2013

Section 27.

-Cześć kochanie. Chcielibyśmy z tatem z tobą porozmawiać. - w drzwiach stali moi rodzice.
-Wejdźcie. Macie szczęście, bo robiłam dzisiaj ciasto. - zdobyłam się na nikły uśmiech.
-Brr, ale na zewnątrz zimno. Ledwo zaczął się październik, a tu takie chłody. - tato zdjął szalik i wsadził go w rękawie kurtki, która za chwilę wisiała na wieszaku.
-Ale u ciebie na szczęście ciepło. - mama zdjęła botki.
-Idę postawić wodę na herbatę, a w wy się w spokoju rozbierzcie. - weszłam do mojej malutkiej kuchni i nalałam wody do czajniki, postawiłam go zaraz na podstawce i włączyłam, naszykowałam kubki i poprawiłam bluzę.


-Nie przeszkadzamy chyba ? - zapytała mama wchodząc do kuchni.
-Nie. Mam teraz duże zapasy wolnego czasu.
-No właśnie. Znalazłaś coś ? - zapytał tato częstując się moim wypiekiem.
-Aktualnie nic, nadal jestem bezrobotna. 
-Już od dwóch tygodni. - zaśmiał się, a mama szturchnęła go pod stołem myśląc, że tego nie zauważę.
-Wiesz kochanie my nie mamy do ciebie o to pretensji. Pamiętaj, że zawsze ci pomożemy. - zabrała głos w tej sprawie mama.
-Wiem, ale postaram się coś znaleźć. 
-A zrobiłaś to o co cię prosiłam ?
-Nie przypominam sobie o co mnie mamo prosiłaś.
-Dwa tygodniu temu rozmawiałyśmy o twojej przyszłości, wyjeździe do Londynu. Myślałaś nad tym ? - no tak, przypomniałam sobie.
-Tak w zasadzie to o tym zapomniałam. - przyznałam zgodnie z prawdą.
-Amelio prosiłam cię przecież.
-Ale miałam teraz tyle rzeczy na głowie, że samo wyleciało mi to z głowy. - lewe ramię zapiekło mnie na samo wspomnienie wydarzenia poprzedniego tygodnia.
-Ciekawe co takiego miałaś na głowie. - z ironią zapytała kobieta, byłego chłopaka, który powiedział, że jestem jego własnością do tego zwyzywał Max'a i wyrządził mi krzywdę, którą widziałam każdego dnia w lustrze i która dawała o sobie znać, gdy tylko dotknęłam tego miejsca, tylko to mamo, oczywiście im tego nie powiedziałam.
-Było tego trochę. - powiedziałam i zalałam wrzątkiem kubki.
-Spokojnie, nie mamy do ciebie za to żalu, przecież możemy teraz o tym pogadać. Dziękuje. - podałam mu herbatę.
-Tak właściwie to nie mam z tym żadnego problemu. Porozmawiamy o tym teraz. - szybko podłapała mama.
-Ale, że w tym momencie ? Nawet nie zdążyłam przeanalizować sprawy.
-Ale misiu tutaj nie ma co analizowania. Tam czujesz się dobrze masz przyjaciół, którzy na pewno przyjmą cię pod swoje skrzydła, mimo tego co się między wami wydarzyło, a praca przyjdzie z czasem. 
-Mamo. - przerwałam jej. - Ale ja tego nie chcę. 
-Jak to nie chcesz ? - zapytała zdziwiona.
-To już inny temat. - nawet nie chcę myśleć co mógłby zrobić Tomek na wiadomość, że uciekłam do Londynu, wtedy mogłoby się wydarzyć wszystko, co jeżeli odnalazłby Max'a ? Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało z mojej winy. - Dlaczego tak bardzo chcecie się mnie pozbyć ? - spytałam prosto z mostu.
-Nie chcemy się ciebie pozbyć. - powiedział jakby urażony tym co powiedziałam tato.
-Jak nie ? Namawiacie mnie na wyjazd do innego kraju, bo rzekomo tam mi było lepiej. Niby skąd to wiecie ? Może tutaj mi lepiej ?
-Z dilerem narkotyków na karku ? Przepraszam cię Tomasz. - zwróciła się do taty. - Ale nie mogę już dalej ukrywać tego powodu. 
-Co ? - zapytałam zdezorientowana i poprawiłam bluzę.
-Amelio uciekaj stąd. Uciekaj od Tomka. Policja tylko czeka na jego pomyłkę i niedociągnięcie. Wszyscy o nim wiedzą. Proszę cię córeczko uciekaj od tej sprawy, bo znając jego to wpląta cię w to wszystko i to ty będziesz poszukiwana, a nie on. Martwimy się o ciebie, nie widzisz tego ? - złapała mnie za dłonie i niemal błagała wzrokiem żeby zrobiła to o co prosiła.
-Rozumiem to mamo, ale nie wiedziałam, że sedno sprawy leży tak głęboko.
-Czyli wyjedziesz ? - dopytywała.
-Nie mogę. - powiedziałam zabierając swoje dłoń spod jej.
-Jak to ? 
-Jeżeli tu zostanę to być może uda mi się jakoś od niego uciec, ale jak wyjadę to. - zatrzymałam się na chwilę nie wiedząc co powiedzieć. - To moi przyjaciele stamtąd też mogą na tym ucierpieć
-Co masz na myśli ? - zapytał tym razem tato.
-Nie rozumiesz ? Tomek jest bardzo pewny pewny siebie, myśli, że może wszystko i nie było by w tym nic złego gdyby nie robił tego co chcę, bo tym tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że faktycznie tak jest.
-Można zacząć działać jego bronią i wtedy go uziemić. 
-Tato nie filozofuj. - wzięłam łyk herbaty.
-Temat Tomka wywołuje u mnie mdłości. Może przejdziemy do salonu ? Tam jest przytulniej. - powiedziała mama.
-Dobry pomysł. - podłapał tato i zabierając kubki wstali, a ja za nimi.
-Przepraszam za ten rozgardiasz. - powiedziałam zgarniając papiery ze stolika robiąc jednocześnie miejsce na kubki, poszłam jeszcze szybko po ciasto.
   Słyszałam, że rodzice o czymś rozmawiają, ale nie wiedziałam o czym. Pokroiłam ciasto i biorąc tacę i talerzyki wróciłam do salonu. Mama coś czytała.
-Córciu skąd to masz ? - usłyszałam jej głos, gdy układałam wszystko na stoliku.
-Ale co ? - spojrzałam na nią, a ona pokazała mi list z Londynu.
-To ogromna szansa, dlaczego nam nic nie powiedziałaś ? Łap szczęście za ogon. - jej uśmiech rósł z każdą sekundą.
-Dlaczego nic nie mówisz ? - zapytał tato.
-Bo powiedziałam już wszystko co miałam do powiedzenia na temat wyjazdu. - nałożyłam sobie ciasta i szybko wpakowałam w siebie pierwszy kęs, by uniknąć rozmowy z nimi.
-Tak właściwie to dostajesz wszystko pod nos. Praca jest, więc nie ma co się zastanawiać. U nas i tak nie znajdziesz nic ciekawego, a jeżeli podsuniesz im jakiś konkretny pomysł to z pewnością go zrealizują. To ogromna szansa. - mama była podekscytowana.
-I niby w jakim kierunku miałabym otworzyć własny biznes ? - zapytałam z pełną buzią.
-Robisz dobre wypieki i lubisz to robić. Własna cukiernia była by strzałem w dziesiątkę. - tym razem tato zaczął się napędzać tym pomysłem.
-Tato to totalna amatorszczyzna nic wielkiego. Nie mam ani wykształcenia, ani doświadczenia w takim czymś.
-Ale to co mówi tato wcale nie jest głupie. - mama spojrzała na niego. - Idealny pomysł. Ty już pisz pismo i wysyłaj im tam z powrotem. Jestem niemal pewna, że pomogą ci w tym.
-Mamo. - powiedziałam między kęsami.
-No co ? Czy to źle, że chcemy ci pomóc ?
-No nie, ale skoro ja nie chcę to nie ma sensu mnie zmuszać, prawda ? - zakończyłam temat na dzisiaj, ale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. 
   Chwilę później do mamy zadzwoniła Nicola i musieli wrócić do domu. Siedząc przed telewizorem znowu przejrzałam ten list. Zaczęłam patrzeć na tę sprawę nieco z innej strony. Tutaj miałam mieszkanie, ale nie miałam pracy. Tam miałabym pracę, ale nie mieszkanie. W głębi serca chciałam się stąd urwać i wrócić do Londynu, bo kto chciałby siedzieć w miejscu, którego nienawidzi ? Okryta kocem wpatrywałam się w list i myślałam nawet nie zdając sobie sprawy z włączonego telewizora. Około północy ocknęłam się i wyłączyłam odbiornik. Wzięłam prysznic, ale w głowie ciągle miałam sprawę listu. Nawet przed snem ta myśl nie chciała mnie opuścić. Lubiłam piec, więc dlaczego tego nie wykorzystać ? Nie mogąc spać wstałam i napisałam list z moim pomyśle na biznes. Zadowolona z jego wyglądu i poprawności językowej dopiero zasnęłam, a sny było zaskakująco przyjemne tej nocy.


Hej ! Co tam u was ? Wy też chore, czy jeszcze nie ? Przepraszam, że taki krótki, ale chyba was już do tego przyzwyczaiłam, że tutaj tak krótko i na temat ; ) Misie moje jeżeli Max za każdym razem miałby przylatywać do Amelii to by chyba zbankrutował xD Do (mam nadzieję) szybkiego następnego ;*


4 komentarze:

  1. Oj tam zbankrurowal xp jego akurat stac na takie male podroze ;D
    Co do rozdzialu faktycznie krotki i na temat ;)
    Ale najwazniejsza kwestia omowiona - Amelia jednak odpisala na ten list! I niesamowicie mnie to cieszy ;) Moze troche odzyje jak bedzie miala sie czym zajac :)
    Ale cos czuje, ze nawet jakby poleciala do Londynu, to Tomek moglby ja jakos znalezc... :/
    No nic, czekam na nastepny :)
    Weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram Anusiak... nie zbankrutuje. A poza tym, to nie za każdym razem, tylko w nagłych wypadkach. A to, że do tego momentu się jeszcze nie pojawił (bo napisałaś, że to było w poprzednim tygodniu) to oznacza, że Max ma ją gdzieś.
    I ten Tomek... grrr... ja wiem, że on ją znowu w coś wplącze, nie ma bata!
    Pozdrawiam, czekam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. prędzej ja bym zbankrutowala niż Maxiu ;] ...
    whatever. DŻIZAS boooski rozdzial Ryba :*

    baaardzo mi się podobal - serio!.
    rodzice to rodzice <3 chcą dla Am jak najlepiej i podsuwają jej te wszystkie pomysły i ja nakrecaja ile mogą, był dla niej było jak najbezpieczniej i najlepiej. mam nadzieje ze odetnie się od tego łajzy Tomka bo jak nie to nakopie i nastukam gościa ^^ !!!

    ale jest progres ! - napisala list :D im so proud ! <3

    wymyślaj szybciutko nexta a jeśli już wymyslilas to dodawaj bo my tu czekamy z niecierpliwoscia, bo przyslosc tego opka wydaje mi się być baaaaardzo emocjonujaca :*

    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. taa, ja tez jestem chora xd
    Ciesze się że Amelia napisała ten list, mam wielką nadzieje że mimo wszystko poleci do Londynu! No i zastanawia mnie jak to się potoczy wszystko z Tomkiem i Maxem ;P

    OdpowiedzUsuń