niedziela, 15 września 2013

Section 24.

Oczami Max'a


   Byłem wkurzony na Am po tym co mi powiedziała. Najwidoczniej nie traktowała naszej przyjaźni na poważnie, a szkoda, bo bardzo ją polubiłem, ale skoro jej nie zależy, dlaczego mi ma zależeć ? Zawsze najpierw musisz coś dać, żeby dostać, a nasza znajomość była jednostronna i to mnie niepokoiło. Uważa, że poradzi sobie sama ? Tsa. Już to widzę. Tak konkretnie to widziałem. Była inną osobą niż w Londynie, totalnie inna. Zagubiona, niepewna siebie, z problemami na karku. Jak nie ona. Jej pewność siebie i stanowczość uciekły w atmosferę. Stała się kolejnym szarym człowiekiem na ulicy, których wcześniej wyśmiewała i z nich drwiła. Czy taka zmiana jest możliwa ? Była, skoro ona ją zrealizowała w przeciągu jednego miesiąca.
   Mogłem jedynie wyciągnąć wnioski z mojej podróży do Polski. Amelia mnie olała i jak stwierdziła nie jest dla mnie nikim, a kraj pod względem krajobrazu urzekł mnie swoją spokojną i uroczą nutą. Mimo skaczącej we mnie adrenaliny cieszyłem oczy tym wspaniałym widokiem. Miasto było malutkie, nie miało rzeki czy centrum handlowego. Znalazłem tylko jeden potężny supermarket, a reszta to były małe, prywatne sklepiki. Miasto było zadbane co bardzo mi się spodoba, bo widziałem mnóstwo miasteczek, ale nimi tak się nie zachwycałem jak tym miejscem. Miałem ochotę zostać tu na dłużej, ale szansa na spotkanie Amelii na mieście była zbyt duża, więc rano po przebudzeniu poprosiłem miłą recepcjonistkę w hotelu, w którym spałem o wydrukowanie mi rozkłady jazdy autobusów i już po godzinie siedziałem w pojeździe, który miał mnie zawieść do większego miasta obok. Po 40 minutach dojechałem, wynająłem pokój w hotelu i ruszyłem w miasto. Od wczoraj wypaliłem prawie jedną paczkę, niech to szlak ! Pochodziłem trochę po mieście ciesząc się spokojem, którym zostałem obdarzony. Nikt nie podchodził, nie prosił o zdjęcie lub autograf, totalna swoboda ruchów. Zacząłem nawet zastanawiać się, czy w Polsce mamy fanów, ale moje rozmyślania rozmyła grupka dziewczyn, które niemal jadły mnie wzrokiem. Domyśliłem się, że mnie rozpoznały, więc uśmiechnąłem się do nich najlepiej jak mogłem i zdjąłem okulary. Po tym ich niepewność co do mojej tożsamości zniknęła i uśmiechnięte od ucha do ucha podeszły do mnie. Zaczęła się mała sesja fotograficzna i pogawędka. Nawet nie zauważyłem jak minęła nam godzina na rozmowie. Tak dobrze mi się z nimi rozmawiało, że mimo ich łamanego języka, który czasem trudno było zrozumieć, nie miałem ochoty kończyć tej konwersacji, ale przeprosiłem je i ruszyłem do hotelu. Nadchodziła pora kolacyjna. Zjadłem posiłek w hotelowej restauracji i poszedłem na górę. Spakowałem się i zamówiłem bilet powrotny do Manchesteru. Wolę spędzić czas wolny z rodziną, niż tutaj. Zaskoczył mnie jednak fakt, że szybko tego wieczora zasnąłem.


Oczami Amelii


   Wypompowana wróciłam z pracy. Czułam się fatalnie, fizycznie ledwo istniałam, bo brak snu połączony z pracą wykończył mnie do reszty. Z drugiej strony w głowie nadal miałam wizję mojej kłótni z Max'em z dnia poprzedniego. Dlaczego osoby, które kocham tak szybko od siebie odsuwam. Rodzicie, rodzeństwo i Max. Jedyni ludzie, którzy widzą we mnie coś więcej niż człowieka marginesu. A Tomek ? Tomek to podła świnia, w której się uzależniłam, bo myślałam, że mnie zna, a gówno mnie znał. Wiedział jak mnie oplątać sobie wokół palca i bardzo dobrze to zrobił. Głupia ja mu wierzyłam w tę jego podłą miłość, którą rzekomo mnie darzył. Bezradna i zmęczona opadłam na kanapę. Siedziałam tak chyba z godzinę dopóki nie usłyszałam dzwonka do drzwi. Wstałam i zdałam sobie sprawę z tego, że nic dzisiaj nie jadłam, zakręciło mi się w głowie, ale podpierając się ściany doszłam do drzwi. Wewnątrz mnie tliła się jednak nadzieja, że za drzwiami stoi Max. Myliłam się.
-Nicola ? Co ty tu robisz ? - rozejrzałam się po klatce. - Sama. - dodałam po chwili.
-Nie przychodzisz w niedziele do domu. Nie widuję cię. Stęskniłam się za tobą, więc przyniosłam trochę ciasta z domu i przyszłam. Kocham cię, wiesz ? - i jak tu nie kochać tego małego szkraba, przytuliłam ją.
-Też cię kocham, myszo. Wejdź. Zrobię nam herbaty.
   Z małą poszłyśmy do kuchni. Nastawiłam wodę na gorący napój i naszykowałam kubki, a w tym czasie Nicola położyła na talerz drożdżówkę. Jak ja kochałam domową drożdżówkę mojej mamy.
-Co jadłaś na obiad ? - zapytała.
-Yy. - zawiesiłam się. - Dopiero wróciłam z pracy i jeszcze nic.
-Bez obiadu nie zjesz deseru. - spryciara.
-No ale ono tak ładnie wygląda. - popatrzyłam na talerzyk.
-Nie. - pokiwała przecząco głową i zaczęła myszkować po szafkach bacznie mi się przyglądając czy nie ruszyłam choć okruszka.
-Co szukasz ? - zapytałam widząc jej zmagania.
-Nie interesuj się.
-Nie interesuj się. - przedrzeźniałam ją. - A może nie mam tego czego szukasz i będzie problem ?
-Masz. - wyjęła opakowania zupy błyskawicznej.
-O patrz. Nawet nie wiedziałam, że to mam.
-Zawsze je masz. Chociaż faktycznie teraz nie jest ich za dużo. - wyjęła czerwoną miseczkę i wrzuciła do niej makaron, wsypała przyprawy z saszetki i zalała wrzątkiem, na koniec przykryła talerzykiem i zadowolona usiadła naprzeciwko mnie.
-I co teraz ? - zapytałam.
-Czekamy 7 minut i zjesz sobie obiad, a później ciasto. Mama dzisiaj rano robiła.
-Nie była w pracy ?
-Ma dzisiaj wolne.
-Tak w środku tygodnia ?
-No. Fajnie, nie ?
-No fajnie. A jak tam w szkole ?
-Ujdzie. Fajnie pracuje się w sklepie ?
-Niezbyt. Wolałabym wykonywać jakiś ambitniejszy zawód.
-Co to znaczy ambitniejszy ?
-Bardziej wymagający i taki, który przyczynia się do rozwoju kultury czy ogólnie życia.
-I tak nie zrozumiałam nic z tego co powiedziałaś.
-Bywa. - zaśmiałam się.
-Twój kolega z Anglii wczoraj tu był. Widziałaś się z nim ?
-Widziałaś go ?
-Tak. Chyba nawet szedł w kierunku twojego mieszkania.
-Gdzie go widziałaś ?
-Przechodził obok szkoły.
-A ty skąd wiesz jak on wygląda ?
-Olivier pokazywał mi jego zdjęcia na komputerze.
-I ty go tak poznałaś ?
-No tak. Amelia on ma łysą głowę. - dziewczynka zaczęła się śmiać, a ja zrozumiałam, że zachowywałam się dziwnie, faktycznie Max'a można było szybko rozpoznać, choćby po jego braku fryzury.
-Racja.
-Lubisz go ?
-Bardzo.
-Widziałaś się z nim wczoraj ?
-Tak.
-Rozmawialiście ?
-Tak.
-Aha. - zamilkła na chwilę. - A gdzie on teraz jest ?
-Nie wiem. Mówiłaś rodzicom albo Olivierowi o tym, że go spotkałaś ?
-Nie.
-To dobrze. Nie mów im, dobrze ? - dziewczynka pokiwała głową.
-Możesz już jeść zupę. - powiedziała, ja wstałam po mój posiłek.
   Zjadłam i wspólnie zjadłyśmy ciasto, następnie wygodnie usiadłyśmy przed telewizorem i zaczęłyśmy oglądać jakieś bajki w telewizji.
-Rodzice wiedzą, że tu jesteś ? - zapytałam.
-Nie.
-Jak to nie ?! Nicola przecież oni tam się pewnie zamartwiają.
-Ale przecież jestem bezpieczna. - spojrzała na mnie swoimi dużymi oczkami.
-Ale nie powiedziałaś im gdzie się wybierasz.
-Czyli musimy teraz do nich zadzwonić.
-Musisz wrócić do domu.
-Ale ja chcę zostać z tobą.
-Masz jutro szkołę.
-To co ? Pójdę do domu po plecak, przebiorę się i pójdę do szkoły.
-Naprawdę chcesz ze mną zostać ?
-Bardzo.
-W takim razie zadzwonię do taty i powiem mu, że zostajesz u mnie. - wstałam i wybrałam numer do taty, z mamą w ciągu dalszym nie rozmawiałam.
-Załatwione. - wróciłam na kanapę.
-Robi piżama party ! - wydarła się i rzuciła we mnie poduszką.
-Więc o to ci chodziło ? - zaśmiałam się i szybko odrzuciłam przedmiotem.
   Całe zmęczenie, niepokój, strach i rezygnacja odeszły, a zastąpiły to śmiech i zabawy z moją malutką siostrzyczką. Teraz świat mógł się palić i walić, ale przez moment byłam szczęśliwa.


Hej ! Tak. Max wrócił do Manchesteru zostawiając tutaj Amelie. Life is brutal, sorry. . . Mam nadzieję, że teraz uda mi się dodawać rozdziały częściej jak jeden raz w tygodniu. Postaram się dodawać przynajmniej dwa razy, ale jak to wyjdzie w praktyce dowiemy się za jakiś czas. A tymczasem do następnego ;*

3 komentarze:

  1. Jak to wyjechał?!
    Chociaż w sumie... nie dziwie mu się :)
    Rozdział jest bombowy i mam nadzieję, że Amelia w końcu się zmieni :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    I koniecznie załóż mi kolejnego bloga, który mi zastąpi twój poprzedni (w sensie historia Laury i Maxa )

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeee, czemu tak krótko ?! O.o
    No nic, to ale i tak fajny rozdział :) Noo i niech Amelia leci za Maxem, przytuli itp.. :C Liczę że na coś wpadniesz .. :* Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda ze Max wyjechał ;c
    no ale nic, czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń