niedziela, 18 sierpnia 2013

Section 21.

   Obudziłam się po 10 w dziwnie, ale dobrym humorze. Wyszłam z mojego wygodnego łóżeczka i wyszłam z mojej kawowej sypialni na korytarz, a następnie do przejrzystej jasnej łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wyszłam z kabiny. Wytarłam się szybko ręcznikiem i założyłam bawełniany biały szlafrok, bo nie wzięłam ze sobą żadnego ubrania. Włosy związałam w leniwego koka na czubku głowy i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i poszłam do sypialni, otworzyłam szafę i skompletowałam na szybko dzisiejszy strój.


   Wzięłam ze sobą tylko telefon ze słuchawkami i jakieś pieniądze na zakupy, bo w lodówce ziała pustka. Wyszłam z mieszkania upewniając się czy zamknęłam drzwi i pierwszym przystankiem na mojej drodze był urząd pracy. Znowu zapytałam się pewnej pani w okienku czy jest coś dla mnie. Ta tylko kiwnęła przecząco głową i odeszłam. Przed wyjazdem nic nie było, teraz też. Wstąpiłam do kiosku i kupiłam sobie gazety z nadzieją, że w którejś z nich znajdę jakieś ogłoszenia dla siebie. Później weszłam do jednego z supermarketów w mieście i zrobiłam zakupy spożywcze. Nic wielkiego, bo w końcu dużo nie jem. Wzięłam sobie jeszcze jabłko, żeby po drodze je zjeść, bo nie jadłam jeszcze śniadania. Weszłam do mieszkania i zajęłam się przygotowywaniem obiadu. Zarzuciłam coś na ruszt i już po drugiej wcinałam pyszny obiad. Już miałam zabrać się za generalne porządki, które musiałam zrobić, bo już dużo gratów niepotrzebnie przewijało się przez mieszkanie, ale moje zamiary przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć drzwi nie patrząc kto do mnie przyszedł przez wizjer, co było błędem. Po otworzeniu drzwi zobaczyłam twarz mojego byłego, uśmiech od razu zrzedł mi z twarzy.
-Witam ślicznotkę. - uśmiechnął się jak to miał w zwyczaju. - Mam coś dla ciebie. - wyjął z tylnej kieszeni saszetkę.
-Nie biorę. - powiedziałam oschle.
-Od kiedy ? - zaśmiał się kpiąco i wszedł do środka uderzając mnie swoim ramieniem. - Gdzie twoje maniery ?
-Wyjdź stąd.
-Kochanie spokojnie. - położył mi na ramieniu dłoń, którą szybko strąciłam.
-Nie pozwalaj sobie na za dużo. 
-Co ci się stało w tym Londynie ? Gdzie moja laska z pazurem ? Może w salonie ? - ruszył w tamtym kierunku, zamknęłam drzwi i poszłam za nim.
-Wynoś się. Nie potrzebuję cię tu.
-Tak ci się tylko wydaje. Co to ma być ? - zmierzył mnie wzrokiem z góry do dołu.
-Coś ci nie pasuje ? - założyłam ręce na piersiach.
-No raczej. Wyjeżdżając stąd wyłaś ostrą laską, a teraz stoi tu przede mną jakieś niedzielna panienka. Może zaczniesz zaraz śpiewać psalm ? - zaczął wysypywać biały proszek na stolik.
-Co ty robisz ? Zbieraj to i wynoś się.
-Chcę się wyluzować, tobie też by się to przydało.
-Nie potrzebuję tego główna.
-Od kiedy tak zmieniłaś swoje zdanie o tym wszystkim ? - zostawił swój magiczny proszek i zbliżył się do mnie. - Kiedy ?! - złapał mnie za podbródek nakazując spojrzeć mu w oczy i niemalże krzyknął mi to prosto w nie.
-Za późno. - powiedziałam wpatrując się twardo w jego oczy, nie dając po sobie poznać, że mnie wystraszył.
-Źle zrobiłaś, że tam poleciałaś. - puścił mnie i zrobił krok do tyłu. - Ci cali kolesie zrobili ci pranie mózgu. Po jaką cholerę się z nimi zadawałaś ?
-Może po to, żeby wyjść z tego bagna ?! Żeby odciąć się od tamtego życia, które mi tak misternie spieprzyłeś ! - teraz ja do niego podeszłam i wykrzykiwałam mu to prosto w oczy, zaczął się śmiać.
-I to chciałem w tobie zobaczyć od samego początku. Wygląd możesz zmienić, ale charakteru nie, kochanie. - pocałował mnie w czoło.
-Co z Gabi ? - zapytałam czując jego perfumy, które tak kochałam, miałam ochotę zatopić się w jego ciepłych wargach, które miałam na wysokości oczu.
-Gabi to suka. - powiedział patrząc mi w oczy z czułością. - Myślała, że jak wskoczy mi do łóżka do dostanie dragi za free, ale tego nie dostała i odeszła z naburmuszoną miną. Ale muszę ci powiedzieć, że nieźle nią manipulowałem. Robiła wszystko co zachciałem, a nie dostała nic w zamian.
-Gdzie teraz jest ? - nie mogłam oderwać wzroku od tych oczu.
-Wróciła tam skąd przyszła. - uśmiechnął się. - I ty wróciłaś. Tak bardzo tęskniłem. 
   Jego wargi nagle znalazły się bardzo blisko moich. Czułam jego oddech na swojej twarzy. Czekał na mój ruch. Tak bardzo pragnęłam go pocałować i zatopić się w nich tak jak kiedyś, wtulić się w jego tors i cieszyć się chwilą, ale od razu przed oczami pojawiał mi się obraz naszej ostatniej rozmowy. Krzyczał na mnie, mówił, że jestem tchórzem, że do niczego mu się nie przydaję, że jestem jego nieszczęściem. Później pojawiła się Gabi. Wysoka, szczupła z czarnymi oczami i włosami. Była znacznie atrakcyjniejsza niż ja. I to stawiało mnie na przegranej pozycji. Odeszłam wściekła na siebie i na niego. Powiedział, że to koniec z nami. Uwierzyłam mu i wyjechałam. Teraz wróciłam i miałam zamiar zacząć nowe życie, nową kartę w życiu, ale pojawił się on z tą jego magiczną poświatą, którą mnie w sobie rozkochał pięć lat temu. Pięć lat, kupa czasu, przez którą tyle rzeczy się wydarzyło. Poczułam, że żyję pełnią szczęścia. Miałam kochającego chłopaka u boku. Chciałam wrócić do tej chwili i teraz miałam ją na wyciągnięcie ręki. Stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta w dzikim pocałunku, który z chwili na chwilę stawał się czuły i delikatny, pełny miłości i tęsknoty. 
-Tak bardzo za tobą tęskniłem. - Tomek oparł swoje czoło o moje. - Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Obiecasz mi to ? - spojrzał w moje oczy.
-Obiecuje.
-Kocham cię. 
   Te dwa słowa wywróciły mi zawartość brzucha dwa razy. Usłyszeć je od osoby, z którą spędziło się taki szmat czasu, te wszystkie wspomnienia. Wybaczyłam mu jego skok w bok, bo w jego oczach zobaczyłam prawdę. Każdy potrzebuje czasami jakiegoś odskoku.
-Ja też cię kocham. - powiedziałam, uśmiechnął się.
-Muszę lecieć, ale zobaczymy się jutro. Dobrze ? - pokiwałam pozytywnie głową, zaśmiał się i dał mi przelotnego buziaka. - Grzeczna dziewczynka. A to. - pokazał na stolik. - Zostawiam w dobrych rękach. Wiem, że się nie zmarnuje. Pa.
   Wyszedł zostawiając mnie z setkami myśli. Dobrych i złych. Miałam zacząć żyć od nowa, z dala od problemów, które się za mną ciągnęły z nowymi znajomymi. Ale pragnienie posiadania przy sobie osoby, która mnie kochała była silniejsza. Teraz chcę wrócić do gry. Chcę poczuć się kochana, a wiedziałam, że przy Tomku tak będzie, w końcu nie znamy się od wczoraj. Postaram się nie szaleć. Bawić się z rozwagą, a nie tak jak wcześniej. Przecież można się normalnie bawić. Poszłam do sypialni i włączyłam laptopa z zamiarem obejrzenia naszych wspólnych zdjęć. Zbliżałam się do dwusetnego zdjęcia, gdy zadzwonił do mnie Max. Odebrałam połączenie i po chwili zobaczyłam na monitorze jego ciepły uśmiech.
-No hej ! Widzę, że ktoś ma dobry humor ? - zaśmiał się.
-No cześć. Noooo tak. - uśmiechnęłam się.
-Mogę wiedzieć co jest powodem twojej radości ?
-Yyy. Wiesz rozmawiałam z rodzicami i jestem szczęśliwa z tego powodu.
-Tylko tyle ?
-No tak. - uśmiechnęłam się powodując, że Max mi uwierzył.
-W takim razie nie mam zastrzeżeń.
   Kolejną godzinę spędziliśmy na wspólnej rozmowie przy herbacie, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Lubiłam jego towarzystwo. Był dobrym przyjacielem.
-Tylko pamiętaj, że będę upierdliwym przyjacielem i będę ci zatruwał życie swoją osobą codziennie. - zaśmiał się.
-Liczę na to. Rewelacji z twojego życia nigdy za wiele. - uśmiechnęłam się i po chwili się rozłączyliśmy.
   Było już późno, więc poszłam wziąć długą kąpiel i po godzinie wyszłam z łazienki z nową porcją energii do życia. Zadzwonił mój telefon.
-Słucham.
-Amelia ! - rozpoznałam głos Tomka, najwidoczniej zmienił numer. - Słuchaj kotek, jest sprawa.
-Jaka ? - zaśmiałam się.
-Olek robi imprezę. Wpadniemy ?
-O której ?
-A ile zajmie ci zrobienie się na bóstwo ?
-Godzina ? 
-To wpadnę za godzinę. Kocham cię. - i się rozłączył.
   Podekscytowana pobiegłam go sypialni szykując się na party. Strojem nie chciałam prowokować, ani zachęcać, ale pokazać, że się zmieniłam, więc wybrałam ubrania, które uważałam za stosowne. Oczy przytłumiłam czarnym cieniem i dokleiłam sztuczne rzęsy. Usta pomalowałam na jasny róż i spryskałam się perfumami. Zapięłam buty i zapakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy.


   Czekałam na przybycie mojego chłopaka jak na szpilkach. To miała być nasza pierwsza impreza od mojego powrotu. Zastanawiałam się jak wyjdzie, ale i ciągle mówiłam, że bawię się z umiarem. Jak przystało na nową ja. Usłyszałam dzwonek do drzwi i przeglądając się w lustrze czy dobrze wyglądam poszłam je otworzyć.
-No hej Piękna. - Tomek oparł się o ramę drzwi, całując mnie. - Gotowa ?
-Tak.
-W takim razie Panie przodem.
   Zamknęłam drzwi i pojechaliśmy za miasto do domu Olka, kumpla Tomka. Często bywaliśmy na jego imprezach, bo zawsze było na nich fajnie. Tak było i tym razem. Wypiłam parę piw pogadałam z dziewczynami, potańczyłam z Tomkiem, który chyba nawet nie pił. Parę osób było już na niezłym haju i Olek miał z nich bekę. Ludzi ubywało, aż zostałam z Tomkiem i gospodarzem imprezy z jakąś mocno wstawioną dziewczyną. 
-Chyba dzisiaj w nocy nie będę sam. - zaśmiał się gardłowo Olek.
-Niezła ci się trafiła. - Tomek przybił z nim piątkę.
-Już od tygodnia się wokół mnie kręci.
-Bracie taka okazja pojawia się raz na rok. 
-Dlatego nie chcę być nie miły, ale możecie już pójść ?
-Pewnie stary. Tylko grzecznie mi tu. - Tomek pożegnał się z Olkiem.
-No to pa Am.
-Cześć. - pożegnałam się i wyszliśmy z Tomkiem.
-Dlaczego nic nie piłeś ? - zapytałam w trakcie jazdy.
-Bo ktoś musiał nas odwieść do domu. - mrugnął do mnie.
-Racja, ale tym kimś równie dobrze mogłabym być ja.
-Racja, ale to była twoja pierwsza impreza od powrotu i to ty musiałaś się na niej bawić.
   Mimo swoich wad Tomek był bardzo opiekuńczym partnerem, troszczącym się o mnie. Za to go kochałam i przestać nie mogłam.
-To dobranoc Piękna.
-Nie wejdziesz ? - zapytałam stojąc w drzwiach.
-Nie. Wiesz jutro jest dużo roboty i muszę się wyspać.
-Czyli jutro się nie zobaczymy ?
-Niestety, ale wynagrodzę ci to później.
-Obiecujesz ? - nasze usta się połączyły.
-Obiecuje. - pocałował mnie w czoło i zniknął.
   Byłam w siódmym niebie, mimo że nogi mnie bolały i było już bardzo późno. Rozebrałam się i ległam zmęczona na łóżko szybko zasypiając z uśmiechem na twarzy.



Ello ! To znowu ja. Co mam pisać ? Nw. Jak powyżej ;) Do następnego. Nowy bohater.

4 komentarze:

  1. no no no...
    zaskoczyłaś mnie kochana i to porządnie ^^
    Mam nadzieję, że dziewczyna znowu nie wpadnie w to gówno, bo ja nie to Maxiu przyjedzie do niej i jej zrobi ładne kazanie... chociaż w sumie, niech wpadnie znowu w nałóg, to będzie ładna wizyta ^^

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :*

    Weny :*

    time-is-slepping-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. o nieeee Am masz być twarda kurdełke ! - pierwsze co przyszlo mi do glowy po przeczytaniu.^^
    Maaaaax where are you ?! - noooooo nieeeeeee. w tym momencie zaczelam się denerwować. ;/
    nie lubie tego ;<.

    rozdzial naprawdę swietny, nie mam niczego do zarzucenia :* tyle, ze jestem mega ciekawa jak wplaczesz w akcje z powrotem chlopakow, ale wierze ze Twoja madra glowka cos Ci podpowie. a zapewne już cos knujesz ;)

    przepraszam ze krotko, ale musze zmykac na spotkanie.

    do nexciuszka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. O dziewczyno . ! Zakochałam się w twoim opowiadaniu < 33 Wybacz, że nie komentowałam wcześniej ale chciałam jak najszybciej przeczytać twojego bloga, który mnie bardzo wciągnął, do tego stopnia, że chcę już przeczytać nexta .. < 3
    A co do rozdziału: Am ma się ogarnąć. Ona nie może znowu być z Tomkiem ! I w ogóle to najlepiej by było aby Max z całym zespołem przyleciał do dziewczyny i najebał porządnie Tomkowie.. ; / : P No nic to, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg wydarzeń ; **
    Zajrzysz ? : http://sydneyowewarzone.blogspot.com/ ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Noooo... zaskoczyłas mnie, nie spodziewalam się tego ze Amelia wróci do Tomka...
    Ale rozdział jak najbardziej mi sie podoba! ;)

    OdpowiedzUsuń